Ludzie z ukraińskiego dowództwa wojskowego twierdzą, że najemnicy z Grupy Wagnera, którzy znajdują się obecnie na Białorusi, mogą brać udział w prowokacjach przygranicznych. Zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksij Hromow twierdzi też, że bunt Prigożyna mógł być dobrze zaplanowaną inscenizacją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Najemnicy rosyjskiej Grupy Wagnera, którzy mogą być przeniesieni na Białoruś, nie stanowią zagrożenia dla Sił Zbrojnych Ukrainy, ale mogą urządzać prowokacje na terytorium przygranicznym – przekazał w środę gen. Ołeksij Hromow.
Ten przedstawiciel dowództwa wojskowego Ukrainy powiedział agencji Ukrinform, że ukraińskie władze nie wykluczają, iż tzw. bunt Prigożynamógł być w istocie dobrze zaplanowaną inscenizacją, służącą przemieszczeniu sił wojskowych na Białoruś. Jak poinformował Hromow, Ukraina wzmacnia siły na północy.
Według ukraińskiego wojskowego terytorium Białorusi będzie wykorzystywane do stacjonowania i przygotowywania najemników do wykonywania zadań w Afryce. Zgodnie z tymi informacjami, część wagnerowców ma być wykorzystywana do szkolenia sił zbrojnych i innych struktur siłowych rosyjskich i białoruskich.
Hromow nie wykluczył udziału wagnerowców w działaniach prowokacyjnych na przygranicznym terenie z Ukrainą. Miałoby to na celu związanie ukraińskich wojsk na określonych odcinkach i wywołanie paraliżu kontrofensywy. Jak podają Ukraińcy, Grupa Wagnera agituje i prowadzi rekrutację na terenie całej Rosji.
Prigożyn wrócił do Rosji?
Natomiast ukraiński serwis "Prawda" podał informację o domniemanym powrocie szefa Grupy Wagnera do Rosji. Sił bezpieczeństwa podobno zwróciły mu rzeczy, które zostały wcześniej skonfiskowane.
Jak ustaliła "Prawda", wśród przedmiotów, które Federalna Służba Bezpieczeństwa zabrała Prigożynowi w dniu puczu, były dwa karabinki SAIGA, sztucer Mannlicher Steyr i pistolet Glock. Szef wagnerowców broń miał wcześniej otrzymać od Siergieja Szojgu, czyli ministera obrony Rosji, z którym dziś jest w konflikcie. Według informacji podanych przez to źródło Prigożynowi zwrócono też skonfiskowane pieniądze.
Podczas wcześniejszej rewizji jego posiadłości rosyjskie służby zabezpieczyły bowiem pięć sztabek złota i kilkaset tysięcy dolarów. Ponadto, jak utrzymuje "Prawda", która powołuje się na niezależne media z Rosji, szef Grupy Wagnera w swoim biurze miał około 10 miliardów rubli.
Jak przekazał serwis fontanka.ru, "kwota została podana w zaokrągleniu, ponieważ było tego tyle, że nikomu nie chciało się tego sprawdzać".
Fala teorii po buncie Prigożyna
O różnych teoriach, czasem noszących znamiona spiskowych, dotyczących buntu Prigożyna pisaliśmy w naTemat już w czasie jego trwania. "Nie chcę zagłębiać się w teorie spiskowe, ale niektóre elementy układanki nie wydają się dobrze pasować do obrazu. Prigożyn jest wystarczająco bystry, by zrozumieć, że nie może kontynuować działalności po tej próbie zamachu stanu" – przekonywał autor jednej z nich.
A jeszcze inna dodawał: "Coraz więcej teorii wskazuje na to, że Prigożyn jest jedynie twarzą większego zamachu stanu, który jest wspierany przez część armii i służb wywiadowczych".