Koszmar Polaków na wakacjach w Turcji. Stracili w pożarze niemal wszystko
redakcja naTemat
10 lipca 2023, 21:05·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 lipca 2023, 21:05
Dosłownie chwila wystarczyła, aby spokojny urlop w Turcji 5-osobowej polskiej rodziny zamienił się w koszmar. W pokoju Polaków wybuchł pożar, w którym stracili większość rzeczy. Reakcji biura podróży podobno nie sposób było się doprosić.
Reklama.
Reklama.
Turcja. Urlop Polaków zamienił się w horror
Pani Renata wraz z rodziną – mężem i trójką dzieci – na co dzień mieszka w Wielkiej Brytanii. Również ten kraj zmaga się jednak z wysoką inflacją – cała rodzina planowała w tym roku wyjazd last minute, jednak okazało się, że ceny we wszystkich zaufanych miejscach poszybowały w kosmos. Nie mając większego wyboru, zdecydowali się na zakup wycieczki do Turcji w biurze, które miało najtańsze oferty.
– Mamy wielu znajomych, którzy z tym biurem podróżowali i zawsze wszystko było w porządku. Polecali – opowiada kobieta w rozmowie z Interią. Na miejscu okazało się, że hotel w Turcjinieco mijał się z oczekiwaniami, jednak nie było to nic, z czym nie można by było sobie poradzić. Do czasu.
Przez pierwszych kilka dni pobytu rodzina nie włączała klimatyzacji – zrobiła to po raz pierwszy czwartego dnia. Pomiędzy obiadem a kolacją postanowili włączyć nawiew, aby ochłodzić nagrzany pokój przed kolejną nocą – a sami poszli relaksować się nad basen.
Relaks nie potrwał jednak długo, bo po pewnym czasie podbiegł do nich pracownik hotelu. – Z pełnym uśmiechem na twarzy poinformował nas, że ma "mały problem". I że pali się nasz pokój – relacjonuje pani Renata.
– Do hotelu nie dało się wejść, smród i dym unosił się już w recepcji, ciężko było oddychać – kontynuuje opowieść. Po tym, jak straż pożarna zakończyła akcję gaśniczą i rodzina mogła wejść z powrotem do pokoju, Polka ujrzała koszmarny widok. Jak się okazało, pożar pochłonął większość rzeczy, z którymi przyjechali.
– Sufit się uginał, aż strach było tam przebywać. Większość naszego bagażu się spaliła, w tym euro zostawione na stoliku, leki naszych dzieci, pampersy. Elektronika, czyli smartwatche, kamera, dron, słuchawki, była popsuta i nie nadawała się do użytku. Część nowych ubrań, kupionych specjalnie na wakacje, była cała, ale śmierdząca i zabrudzona – opowiada kobieta.
Według jej relacji reakcja hotelu była minimalna: polskiej rodzinie przydzielono nowy pokój i przekazano trzy karty na internet. Z rezydentem biura w Turcji nie było kontaktu, a samo biuro już po powrocie zaoferowało "częściowy zwrot kosztów podróży oraz voucher w geście dobrej woli". Zwrot ma wynosić 400 funtów, zaś kwota vouchera to 100 funtów.