Katarzyna Nosowska swoją najnowszą reklamą nieźle namieszała. Fani jednoznacznie ocenili, że sparodiowała Caroline Derpienki. "Satyra jest ok, ale satyra komercyjna w celach zarobkowych tworząca hejt jest nieakceptowalna" – oceniła oburzona influencerka. Teraz głos w sprawie zabrała Marianna Schreiber. Po czyjej stronie stanęła?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marianna Schreiber na swoim profilu na Instagramie powiedziała, co myśli o reklamie mleka sojowego z udziałem Katarzyny Nosowskiej. Stwierdziła, że jest "naładowana wyśmiewaniem i napędzająca hejt". Oburzyła się też faktem, że pod filmikiem artystki wielu celebrytów zostawiło swoje pochlebne komentarze.
– Nie podoba mi się działalność Caroline Derpienskii wiele razy o tym mówiłam, ale tak samo nie podoba mi się i nie ma na to mojej zgody, aby zarabiać na hejcie! – grzmiała. – Tak się po prostu nie robi. Uważam, że została przekroczona granica gry aktorskiej – stwierdziła.
Zwróciła się z apelem do swoich obserwatorów: – Szanujmy się, to nic nie kosztuje. Można pisać, mówić o negatywnym wpływie na młodzież poprzez chwalenie się pieniędzmi, negowanie reszty świata – ale nie w ten sposób.
W podsumowaniu Schreiber przyznała, że – jej zdaniem – firma, którą reklamowała Nosowska, powinna podjąć stanowcze kroki i wycofać się ze współpracy. – Chyba nie zależy wam na reklamie własnego produktu poprzez hejt? – dodała.
O co chodzi w aferze z Nosowską i Derpienski?
7 lipca Katarzyna Nosowska podzieliła się ze swoimi obserwatorami zabawnymi nagraniami. Były to filmy zrealizowany we współpracy z jednym z producentów mleka roślinnego, w których piosenkarka najprawdopodobniej sparodiowała Caroline Derpienski – celebrytkę, która w maju przyleciała do Polski "by troszeczkę namieszać w show-biznesie".
Nosowska nigdzie wprost nie zasugerowała, że to parodia Derpienski, ale tak odebrali to jej fani oraz sama... sparodiowana, która niemal od razu skomentowała nagranie.
"Babci zamarzył się Hamerykański sen. Lol" – zareagowała celebrytka. Potem odpowiedziała na komentarz Joanny Przetakiewicz, której spodobało się nagranie Nosowskiej. "Ja jej bynajmniej nie pokochałam. To nie dystans do siebie, a żałosny kicz" – zagrzmiała modelka, która na co dzień mieszka w USA i spełnia swój "American Dream".
Nie obyło się też bez wpisu na InstaStory. "Zacznijmy od tego, babciu K., że karierą na świecie nie jest liczba follow, a pozycja w branży, znajomości, eventy, w jakich bierzesz udział, twój lifestyle, sukcesy zawodowe itd." – stwierdziła 22-latka.
Filmiki z "Kate Nosauski" zebrały w mediach społecznościowych dziesiątki tysięcy polubień. Masa fanów stwierdziła, że bezbłędnie naśladuje białostoczankę, która lubi chwalić się swoimi "sukcesami", "majątkiem" i zasięgami na Instagramie.
Znaleźli się jednak internauci, którzy ocenili, że Nosowska posunęła się za daleko. Co więcej, na łamach "Wyborczej" ukazał się felieton Natalii Waloch, w którym dała do zrozumienia, że zawiodła się na wokalistce.
"Z przykrością stwierdzam, że Nosowska - którą uważam nie tylko za artystkę, ale też intelektualistkę i której refleksji zawsze z zaciekawieniem słuchałam - drwi z Derpienski w sposób niewybredny i jest to najłagodniejsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy" – napisała.
Do sytuacji odniosła się nawet firma Danone. Potwierdzono, że koncept kampanii był pomysłem samej artystki. "Większość opublikowanych w ramach kampanii materiałów miało charakter satyryczny – Katarzyna Nosowska odnosiła się w nich z dystansem do sztuki podawania kawy czy samej siebie. Ich odbiór jest kwestią interpretacji" – przekazała w rozmowie z Wirtualnymi Mediami Martyna Węgrzyn, kierowniczka działu komunikacji zewnętrznej Grupy spółek Danone.
Derpienski tego też nie zostawiła bez komentarza. "Każdy, kto uważa, że nie mam dystansu do siebie. Satyra jest ok, ale satyra komercyjna w celach zarobkowych tworząca hejt jest nieakceptowalna. To prawda nie podjęłam jeszcze kroków prawnych, ale po przeczytaniu stanowiska firmy zaczynam działać. Szczyt bezczelności i brak klasy" – napisała na InstaStories.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.