Bekanie, bełkot i gwizdy to tylko część repertuaru niekulturalnych widzów, z którymi do teatru przybył Konrad Gęsiarz z PiS, starosta namysłowski. Do skandalicznego zachowania samorządowej ekipy doszło 14 kwietnia w Teatrze Polskim we Wrocławiu, w którym grano "Małe Zbrodnie Małżeńskie". Sprawę opisuje "Opolska".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Skandal w teatrze wyszedł na jaw dzięki jednej z kobiet będących na widowni, której w odbiorze sztuki przeszkadzało niekulturalne zachowanie ok. 50 widzów zgromadzonych przy Scenie Kameralnej w rzędach 5–7. Po zakończonym spektaklu widzka napisała skargę do dyrekcji Teatru Polskiego we Wrocławiu, w którym zrelacjonowała jak grupa osób na widowni przeszkadzała aktorom i innym odbiorcom przedstawienia.
Jak cytuje Opolska, nieustanne wstawanie i chodzenie po sali było najmniej dolegliwym wykroczeniem rzeczonych widzów przeciw podstawowym zasadom dobrego wychowania. "Oprócz tego rechot, niekontrolowany chichot, dogadywanie do aktorów, jakiś bełkot pod nosem, bekanie, gwizdy" – wyliczała kobieta, która w piśmie zastanawia się, czy ci widzowie byli pod wpływem alkoholu, czy zakłócali spektakl na trzeźwo.
"Generalnie współczuję sytuacji i tego, że w dzisiejszych czasach nawet w teatrze spotykamy się z chamstwem i prostactwem" – podsumowała autorka i poprosiła dyrekcję Teatru o to, by w przyszłości obsługa skuteczniej interweniowała w razie takich incydentów.
Teatr pisze do Starostwa Powiatowego w Namysłowie
Pracownicy Teatru Polskiego we Wrocławiu postanowili sprawdzić, czy skarga widzki ma pokrycie w faktach. Okazało się, że słowa kobiety potwierdzili zarówno aktorzy, jak i inspicjentka oraz inspektor obsługi widowni. W tej sytuacji dyrekcja postanowiła sprawdzić, kto wykupił bilety w rzędach 5–7. Okazało się, że była to grupa ze Starostwa Powiatowego w Namysłowie na czele ze starostą Konradem Gęsiarzem.
Dyrekcja napisała do Starostwa z apelem o to, by na przyszłość poinformowała członków grupy jak zachowywać się w teatrze. Pracownicy wrocławskiej instytucji zwrócili także uwagę na to, że takie incydenty są niekorzystne wizerunkowo dla starostwa.
Sytuacja z kwietnia wyszła na jaw, dlatego że pogłoski o "oborze w teatrze" usłyszał Marcin Biliński, bezpartyjny radny Namysłowa z komitetu Przyjazdy Samorząd, który opierając się o Wojewódzki Sąd Administracyjny wydobył z Teatru Polskiego we Wrocławiu list skierowany do Starostwa Powiatowego w Namysłowie. – Nie ma przepisów, by karać za chamstwo. Ale takie zachowania trzeba piętnować. I ja będę to robił – oświadczył Marcin Biliński.
7 lipca "Opolska" zwróciła się do starosty Konrada Gęsiarza z prośbą o komentarz. Polityk PiS (na razie) nie odpowiedział.