Kamery samochodowe w ostatnich latach stały się bardzo popularne. W Polsce kierowcy często montują je na przedniej szybie, by w razie kolizji drogowej mieć zarejestrowany przebieg zdarzeń. Warto jednak pamiętać, że za granicą przepisy ws. wideorejestratorów nie są jednolite. Łatwo narazić się na naprawdę wysoki mandat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kamery samochodowe czy inaczej mówiąc wideorejestratory, można kupić już w większości marketów. Ceny są zróżnicowane, ale wielu kierowców decyduje się na taką inwestycję w obawie przed nieprzewidzianymi sytuacjami na drodze.
Chodzi o udokumentowanie różnych zdarzeń podczas jazdy. Jedni włączają kamerki tylko po to, żeby w razie przykrych incydentów mieć wszystko nagrane. Inni po prostu czyhają na piratów drogowych i drogowe niespodzianki, a materiały później udostępniają w sieci. W Polsce przepisy w tej kwestii są dość luźne, dlatego wiele osób jeździ z wideorejestratorami, nie wiedząc, że w innych krajach regulacje mogą być bardzo restrykcyjne.
Kamery samochodowe – gdzie są zakazane?
Przykra niespodzianka może zdarzyć się szczególnie w wakacje, kiedy ruszamy za granicę na przykład do Chorwacji. Gdzie trzeba uważać? W tym przypadku konkretnie w Austrii, bo tam obowiązuje zakaz używania wideorejestratora w aucie. Można o tym przeczytać m.in. na grupach zrzeszających turystów na Facebooku.
W Austrii najlepiej zdemontować kamerkę z szyby, bo w przypadku policyjnej kontroli może nie pomóc tłumaczenie, że urządzenie było wyłączone. W najlepszym przypadku za używanie wideorejestratora w Austrii grozi mandat w wysokości kilkuset euro. W najgorszym – w razie recydywy – nawet... 25 tys. euro.
Brzmi absurdalnie, ale jak czytamy na stronie austriackiego automobilklubu, to kara związana z możliwością naruszenia ochrony danych. Podobnie restrykcyjnie jest w Portugalii, ale już choćby w Luksemburgu mamy łagodniej, bo przynajmniej można posiadać nieaktywną kamerę w aucie.
W niektórych krajach przepisy w kwestii wideorejestratorów są nieco luźniejsze, ale z pewnymi ograniczeniami. Na przykład w Niemczech nagranie z kamery może służyć jako dowód w sądzie. Nie można takich materiałów publikować w sieci, chyba że zasłonięte są twarze osób i tablice rejestracyjne. Z kolei we Francji nagrania mogą być tworzone wyłącznie na własny użytek.
Szwajcaria teoretycznie dopuszcza używanie kamer, ale przepisy o danych osobowych są na tyle restrykcyjne, że urządzenia stają się tam praktycznie bezużyteczne. Na Słowacji czy w Norwegii ważne jest z kolei miejsce montażu. Można nagrywać, ale jak policja uzna, że wideorejestrator zasłania pole widzenia kierowcy, grozi za to mandat. W Belgii też można nagrywać i posłużyć się takim materiałem w sądzie za zgodą osób występujących w kadrze.
Ciekawe rozwiązanie zastosowano na Węgrzech, gdzie wideorejestratory w autach są dopuszczalne, jednak nagrania z nich należy usuwać do pięciu dni roboczych od momentu rejestracji. Publikacja jest możliwa tylko po ukryciu tablic i wizerunku.