Do naprawdę niebezpiecznej i zaskakującej sytuacji doszło 10 lipca. Grupa czterech osób zamówiła kurs taksówką, miała to być jednak naprawdę rekordowa trasa. Pasażerowie zażyczyli sobie, żeby zawieść ich z Krakowa do Gdańska, a stamtąd do Warszawy, co w sumie zajęłoby ponad 9 godzin. W trakcie realizowania trasy zaatakowali taksówkarza nożem, a na koniec ukradli jego auto.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zamówili taksówkę na prawie 1000 km i zaatakowali kierowcę
Z ustaleń policji wynika, że w nocy 10 lipca trzech mężczyzn i kobieta wpadli na pomysł zamówienia taksówki na naprawdę długą trasę, bo z Krakowa do Warszawy, mieli jednak zahaczyć także o Gdańsk, co sprawiło, że trasa w sumie zajęłaby ponad 9 godzin, a taksówkarz miałby do przejechania prawie 1000 kilometrów.
Kierowca zgodził się na taką trasę, ale ta nie przebiegła bezpiecznie i to nie z powodu problemów drogowych. Gdy taksówką dotarli już na Mazury, kierowca zatrzymał się na stacji paliw przy trasie S7. Było to dokładnie w Witramowie. Taksówkarz chciał zakończyć realizowany kurs – brak informacji czy był zbyt zmęczony trasą czy do konfliktu z pasażerami doszło wcześniej – faktem jest, że grupa zareagowała agresją na tą wiadomość.
Zmusili go do tego, by przesiadł się na tył samochodu, a tam jeden z mężczyzn próbował dźgnąć taksówkarza nożem w brzuch. Kierowcy taksówki udało się jednak uciec na pobliską stację paliw, gdzie krzyczał o pomoc.
Pracownicy stacji zareagowali błyskawicznie, blokując wejście do budynku i wzywając służby. Agresywni pasażerowie próbowali wedrzeć się do środka, ale nie byli w stanie tego zrobić. Wtedy jeden z nich wsiadł za kółko taksówki i odjechali w kierunku Warszawy, kradnąc auto.
Auto zatrzymali policjanci z Nidzicy na trasie S7. Obezwładnili 27-letniego mężczyznę, a jeden z pasażerów zaatakował ich gazem pieprzowym. Mundurowi zatrzymali 27-latka, ale reszta grupy uciekła. Policja szybko wpadła na ich trop. 21-latka oraz 31– i 34-latek zostali zatrzymani, przebywali w jednym z warszawskich hoteli.
Cała czwórka znajomych trafiła do policyjnego aresztu. Policjantom udało się odzyskać skradzioną taksówkę, którą sprawcy porzucili w Gryźlinach. 21–latka, 27 –, 31– i 34-latek usłyszeli zarzuty rozboju z użyciem niebezpiecznego przedmiotu.
Co więcej, 34-latek usłyszał zarzut niezatrzymania się do kontroli drogowej. Nawet 12 lat pozbawienia wolności grozi 21-latce i 27-latkowi. Z kolei 31– i 34-latkowi grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności, ponieważ w przeszłości byli już karani za podobne przestępstwa i będą odpowiadać w warunkach tzw. recydywy" – czytamy.