
– Chowając dzieci w dobrych warunkach, mimowolnie kształtujemy osoby bezradne, zupełnie nieprzygotowane, aby stawić czoło problemom życia, stresowi i gwałtowności nieprzewidywalnych zdarzeń – mówi ratownik górski Piotr van der Coghen, komentując niedawne zamieszanie wokół organizatorów obozu przetrwania w Bieszczadach.
Młodzież biegała na mrozie w gumowcach, jeździła z ojcem saniami do lasu, na wyrąb, na cały, mroźny dzień i nikt nie znał pojęcia termosu z gorącą herbatą. Znam to wszystko z autopsji. Ludzie byli wówczas siłą rzeczy mocniejsi, bardziej zahartowani i odporni na złe warunki atmosferyczne. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem posła dzisiejszy wygodny styl życia sprawia, że młodzi ludzie są bezradni wobec realnych problemów, a prędzej czy później mocnych doznań szukają w używkach, przestępstwach i stadionowych zadymach.
Żyje się dziś zdecydowanie łatwiej, ale wszystko ma swoją cenę. Mieszkając w tak cieplarnianych warunkach młodzież reaguje szokiem na każdy brak ułatwień, do których jest przyzwyczajona. Lament podnosi się gdy zabraknie wody w kranach, albo gdy stanie winda, a już awaria energii elektrycznej doprowadza wszystkich do depresji. CZYTAJ WIĘCEJ
“Teza publicystyczna”, ale...
Prof. Janusz Czapiński nie ukrywa, że teza, iż wygoda robi z nas mięczaków, w sensie naukowym jest nie do obrony: – Nie ma żadnych mocnych danych, które pozwoliłyby potwierdzić takie stanowisko. Myślę, że to raczej publicystyczna teza – ocenia. Od razu zastrzega jednak, że osobiście również nie jest zwolennikiem nadmiernego ułatwiania dzieciom życia.
Anna, od lat w ZHP, dziś na czele jednego z warszawskich szczepów, w całości zgadza się z opinią Van der Coghena. – Dzieciaki, które do nas przychodzą, są zupełnie niesamodzielne, bo nie dostają od rodziców zadań. Nie umieją poruszać się po mieście, zrobić sobie kanapki, ale za to świetnie radzą sobie z internetem – mówi Anna.
Katarzyna Lach, komendantka szczepu 166 i 281 w hufcu Warszawa Mokotów, podkreśla, że za brak samodzielności i wygodnictwo nie można obwiniać samych dzieci: – Problemem są też przyzwyczajenia i obawy rodziców. Jeśli standardem rodzinnego wypoczynku w weekend jest wizyta w supermarkecie, a później dziecko siedzi tylko przed komputerem, to trudno się dziwić, że nie chce pojechać z nami w góry – mówi Lach. Obawa przed nieznanym i perspektywą braku wygód są po prostu zbyt silne.
Problemem są też przyzwyczajenia i obawy rodziców. Jeśli standardem rodzinnego wypoczynku w weekend jest wizyta w supermarkecie, a później dziecko siedzi tylko przed komputerem, to trudno się dziwić, że nie chce pojechać z nami w góry
Lach dodaje też, że trudne czasami zmagania z naturą czy nawet żywiołem, jak to miało miejsce w czasie niedawnego obozu w Bieszczadach, kształtują w młodych ludziach poczucie pokory: – Poznają swoje możliwości, widzą, na co ich stać i rozumieją, że podejmowane decyzje zawsze obarczone są jakimś ryzykiem – mówi Lach.

