Grupa Wagnera na Białorusi jest zagrożeniem dla Polski? Według amerykańskiego ISW tylko i wyłącznie pod jednym warunkiem. "Nic nie wskazuje na to, że najemnicy dysponują ciężką bronią niezbędną do poważnej ofensywy przeciwko Ukrainie lub Polsce" – napisali eksperci.
Reklama.
Reklama.
Grupa Wagnera na Białorusi zagrożeniem dla Polski? ISW mówi wprost
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (The Study of War) zajmujący się bezpieczeństwem narodowym USA oraz polityką zagraniczną skomentował obecność Grupy Wagnera na Białorusiw kontekście zagrożenia dla polskiej granicy.
"Siły Wagnera na Białorusi nie stanowią zagrożenia militarnego dla Polski lub Ukrainy, dopóki nie zostaną dozbrojone w sprzęt zmechanizowany" – czytamy w analizie. Tymczasem, według ekspertów z ISW taki sprzęt został przekazany Ministerstwu Obrony Rosji.
"Nic nie wskazuje na to, że najemnicy z Grupy Wagnera na Białorusi dysponują ciężką bronią niezbędną do poważnej ofensywy przeciwko Ukrainie lub Polsce. Warunkiem porozumienia Putin-Łukaszenko-Prigożyn, które zakończyło zbrojny bunt, było jej przekazanie" – podkreślili w raporcie.
Według materiałów, na które powołuje się ISW, Grupa Wagnera na Białorusi poza podstawową bronią dysponuje przede wszystkim samochodami osobowymi, niewielkimi ciężarówkami oraz kilkudziesięcioma naczepami.
Jak podał ISW, nawet gdyby żołnierze zostali uzbrojeni w ciężki sprzęt, nie stanowiliby zagrożenia dla sił Paktu Północnoatlantyckiego, który jest zobligowany do strzeżenia polskich granic.
Grupa Wagnera zagrożeniem, ale dla Putina? Łukaszenka miał go ostrzec
Warto także podkreślić, że 23 lipca doszło do spotkania Łukaszenki i Putina w Sankt Petersburgu. Tam dyktator Białorusi miał potwierdzić, że Grupa Wagnera zostanie najprawdopodobniej zatrzymana w bazach wojskowych, w centralnej części kraju.
Łukaszenka miał także przypomnieć dyktatorowi Rosji o zagrożeniu, jakie wciąż stanowią ludzie Jewgienija Prigożyna. Co więcej, nowa baza zbrodniarzy faktycznie znajduje się w innym państwie, jednak teraz są jeszcze bliżej Moskwy.
Poprzednie bazy były ulokowane w Kraju Krasnodarskim 1300 km od Moskwy. Teraz do stolicy wagnerowców dzieli jedynie 720 km i to w dodatku wzdłuż... autostrady wojskowej.
Oficjalnie jednak białoruski dyktator straszy, że "wagnerowcy chcą do Warszawy". – Może nie powinienem tego mówić, ale powiem. Wagnerowcy zaczęli nas męczyć. Mówią: "chcemy jechać na Zachód, pozwólcie nam". Powiedziałem: dlaczego chcecie jechać na Zachód? "No, żeby pojechać na wycieczkę do Warszawy, do Rzeszowa" – "żalił" się na spotkaniu z Putinem.