Biały Dom stanowczo podszedł do ataku dronów na Moskwę. Rzeczniczka Joe Bidena krótko zapewniła, że USA nie popierają agresji i działań zbrojnych na terenie Rosji. To kolejny raz, gdy za oceanem nieprzychylnie patrzą na tego typu działania dywersyjne.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Biały Dom krótko o ataku dronów na Moskwę. "Nie popieramy ataków na terytorium Rosji"
– Ogólnie rzecz biorąc, nie popieramy ataków na terytorium Rosji – tak Karine Jean-Pierre, rzeczniczka Białego Domu odniosła się doataku dronów na Moskwę.
Waszyngton utrzymuje linię, którą utworzyło jeszcze w maju, gdy drony wycelowano w bogate dzielnice Moskwy i nieruchomości Władimira Putina. Wówczas rzeczniczka także w krótkich słowach wyjaśniła, że USA nie popierają ataków wewnątrzRosji.
– Widzieliśmy wiadomości i nadal zbieramy informacje o tym, co się stało. Ogólnie rzecz biorąc, nie popieramy ataków w Rosji – powiedziała.
Atak dronów na Moskwę. Czy stoi za nim Ukraina?
Warto podkreślić, że oficjalnie władze w Kijowie nie przyznają się ani do jednego, ani do drugiego ataku. Wołodymyr Zełenski wielokrotnie zapewniał o prowadzeniu działań zbrojnych jedynie na terytorium Ukrainy.
CNN jednak uważa, że za ostatnim atakiem stoją właśnie Ukraińcy. Dziennikarze stacji powołali się na anonimowego urzędnika z ukraińskiego wywiadu. "Przekazał, że jego agencja jest odpowiedzialna za operacje, którą Rosja określa jako 'atak terrorystyczny reżimu w Kijowie'" – czytamy.
Jak pisaliśmy w naTemat, w miniony poniedziałek we wczesnych godzinach porannych doszło do ataku dwóch dronów. Jeden z nich spadł na Leroy Merlin przy Alei Lichaczowa, a drugi znajduje się na Alei Komsomolskiego, tuż obok Ministerstwa Obrony Rosji.
Tuż po zdarzeniu obie ulice zostały wyłączone z ruchu. Propagandystyczna agencja TASS przekazała, że zestrzelono jeszcze jednego drona, jednak nie w Moskwie, a w okolicach miasta Kaługi.
W wyniku zdarzenia nikomu nie stała się krzywda, a przynajmniej takie doniesienia płyną z Kremla.