Nowa kolumna wagnerowców pojawiła się na Białorusi. Różni się jednak od poprzednich grup najemników, które dotarły do kraju rządzonego przez Alaksandra Łukaszenkę. Tym razem bojownicy Prigożyna zabrali ze sobą też pojazdy opancerzone.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Do Białorusi przybył jedenasty konwój wagnerowców. Po raz pierwszy z pojazdami opancerzonymi. Obecnie porusza się po autostradzie R43" – informował we wtorek wieczorem projekt Biełaruski Hajun, zajmujący się obserwacją aktywności wojsk.
Nowa grupa najemników z Grupy Wagnera przywiozła ze sobą pojazdy opancerzone
Tym razem kolumna wagnerowców składa się z co najmniej 29 pojazdów. Są wśród nich wozy opancerzone Szczuka (Czekan). W poprzednich grupach najemników, które przyjechały na Białoruś, ich nie było.
Z kolei w poniedziałek Biełaruski Hajun pisał, że na Białorusi może znajdować się co najmniej 3,5 tys. najemników z Grupy Wagnera. Ukraińcy mówią o 5 tysiącach osób.
Czy Grupa Wagnera zagraża Polsce? Jak pisaliśmy już w naTemat, eksperci z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną twierdzą, że ci najemnicy byliby zagrożeniem dla Polski wyłącznie pod jednym warunkiem.
"Siły Wagnera na Białorusi nie stanowią zagrożenia militarnego dla Polski lub Ukrainy, dopóki nie zostaną dozbrojone w sprzęt zmechanizowany" – czytamy w analizie ISW. Tymczasem, według ekspertów z Instytutu, taki sprzęt został przekazany Ministerstwu ObronyRosji.
Eksperci podkreślają, że Grupa Wagnera nie zagraża Polsce
"Nic nie wskazuje na to, że najemnicy z Grupy Wagnera na Białorusi dysponują ciężką bronią niezbędną do poważnej ofensywy przeciwko Ukrainie lub Polsce. Warunkiem porozumienia Putin-Łukaszenko-Prigożyn, które zakończyło zbrojny bunt, było jej przekazanie" – podkreślili w swoim raporcie.
Według materiałów, na które powołuje się ISW, Grupa Wagnera na Białorusi poza podstawową bronią dysponuje przede wszystkim samochodami osobowymi, niewielkimi ciężarówkami oraz kilkudziesięcioma naczepami i przywiezionymi teraz pojazdami opancerzonymi.
Warto przy okazji przypomnieć, że Alaksandr Łukaszenka
straszył, że "wagnerowcy chcą do Warszawy". – Może nie powinienem tego mówić, ale powiem. Wagnerowcy zaczęli nas męczyć. Mówią: "chcemy jechać na Zachód, pozwólcie nam". Powiedziałem: dlaczego chcecie jechać na Zachód? "No, żeby pojechać na wycieczkę do Warszawy, do Rzeszowa" – mówił niedawno spotkaniu z Władimirem Putinem.
Podkreślimy też, że czerwcowa rewolta Jewgienija Prigożyna stanowiła najpoważniejsze zagrożenie dla prezydenta Putina podczas jego 23-letnich rządów, osłabiając jego autorytet i obnażając luki w armii podczas trwającej inwazji w Ukrainie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.