10-letnia dziewczynka samotnie chodziła bieszczadzkimi szlakami. Jak się później okazało, to ojciec polecił jej, by sama zeszła ze szczytu, a następnie znalazła sobie jakiś transport do hotelu, w którym mieszkali.
Reklama.
Reklama.
W Bieszczadach policjanci znaleźli samotnie spacerujące dziecko. Dziewczynkę zauważył przewodnik z grupą harcerzy, który zawiadomił odpowiednie służby.
10-letnie dziecko samo na szlaku w Bieszczadach
Na początku 10-letnia dziewczynka nie chciała powiedzieć przewodnikowi, kim jest i gdzie mieszka. Zapytana o rodziców odpowiedziała tylko, że są w bieszczadzkich górach na szlaku, ale nie jest w stanie powiedzieć, w którym miejscu. Potem na miejsce przyjechały odpowiednie służby, które zajęły się dzieckiem.
"Policjanci, którzy przybyli na przełęcz, na którą zeszła grupa, zaopiekowali się dziewczynką. Dopiero im przyznała się, że ma 10 lat i dzień wcześniej z Warszawy, w której mieszka, przyjechała w Bieszczady z ojcem i młodszymi braćmi" - poinformowała podkarpacka policja.
Jak udało się ustalić funkcjonariuszom, rodzina wybrała się we wtorek na Połoninę Wetlińską. Na szczycie dziewczynka poczuła się zmęczona. Dziecko nie było w stanie iść dalej czerwonym szlakiem, jak chciał ojciec. Dziewczynka powiedziała, że chce wrócić do schroniska w Wetlinie, gdzie wynajmowali pokój.
Okazało się, że to ojciec dziewczynki polecił jej samotne zejście ze szczytu, a następnie znalezienie transportu do Wetliny. On zaś poszedł z resztą młodszych dzieci w trasę, którą wcześniej zaplanował.
10-letnia dziewczynka została przewieziona cała i zdrowa do miejscowości, w której przebywali. Z gór funkcjonariusze ściągnęli jej ojca. O incydencie została także poinformowana matka dziecka. Teraz całą sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Niewłaściwa opieka nad dzieckiem – kary
Kary za złe sprawowanie opieki rodzicielskiej określa Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy oraz Kodeks wykroczeń. Oba akty przewidują karę nagany, a nawet karę grzywny. Rodzice mogą otrzymać mandat w granicach od 20 do 5000 zł za złe sprawowanie opieki rodzicielskiej, ale także kuratelę. W skrajnych przypadkach sąd rodzinny może odebrać prawa rodzicielskie.