
Bieszczady dzikie
Gdzie nocować?
Jeśli chcecie, by wasz jesienny wypoczynek w Bieszczadach nabrał charakteru prawdziwego survivalu, wybierzcie na nocleg schronisko w Łupkowie, czyli Chatę na Końcu Świata. Jej nazwa nie jest przesadzona - nie ma tu prądu, a do łazienki trzeba się przejść. Jest za to rozgwieżdżone niebo i odgłosy lasu. Ekstremalne przeżycia gwarantowane!
Jeśli wolicie komfort, dobrą obsługę, bezproblemowy dojazd, ale nie chcecie rezygnować z obłędnych bieszczadzkich widoków i wolicie ciszę zamiast pensjonatu w miasteczku, kierujcie się do hotelu Carpatia w Wetlinie. Położony na uboczu to hotel z prawdziwego zdarzenia, choć niczym nie przypomina miejskich molochów. To noclegowa perełka – wokół same pensjonaty, a trafić na taki, który nas nie rozczaruje czasem jest ciężko. Dookoła zielono, jest miejsce na ognisko i pole do popisu dla dzieciaków. W pokojach nie uświadczycie uniwersalnego, chłodnego designu, lecz wystrój rodem z góralskich chat. No i jedzenie – regionalne, z lokalnych produktów.
A jeśli chcecie wypośrodkować swój wybór, kierujcie się do Bojkowej Chaty. To piękny pensjonat pośrodku zielonej łąki i lasów, dziczy i cudnych krajobrazów. Nietypowy ze względu na wysoki standard, oferuje coś, o czym marzy każdy miłośnik tych gór – ogromne balkony z widokiem na góry, na których jest wszystko, by zjeść śniadanie i delektować się poranną kawą. Bojkowa Chata znajduje się we wsi Smerek położonej na granicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Za domem leży góra Smerek, która jest początkiem pasma Połoniny Wetlińskiej.
Bieszczady kultowe
Tafla kryształowo czystej wody pośród gór i lasów. O poranku wygląda wręcz egzotycznie – snująca się tuż nad wodą mgła, przebijające się przez nią maszty żaglówek, piętrzące się wokół góry robią wrażenie. Można się kąpać, ale wyłącznie w wyznaczonych miejscach – Solina ma niebezpieczne dno. Na terenie całego Zalewu obowiązuje strefa ciszy, więc zakamarki zbiornika zwiedzicie w kajaku lub zwykłej łódce. Popularny jest też windsurfing, choć nieco bardziej niebezpieczny niż np. na Mazurach. Jesteśmy w górach, wiec wiatr bywa nieprzewidywalny.
Krajobraz Bieszczad to nie tylko góry i połoniny – widoki zdobią cerkwie, które w tych okolicach wyglądają jak nie z tego świata. Ich wygląd i historia powodują, że zwykły spacer po bieszczadzkich ścieżkach zamienia się w filmową przygodę. Duża, znana i bardzo efektowna stoi w Komańczy, ale tych małych, zagubionych gdzieś w wioskach i lasach jest w Bieszczadach naprawdę dużo. Ich lekko orientalny wygląd, stare drewno i ten zapach – nie znajdziecie tego nigdzie inaczej.
Skoro jesteście w Bieszczadach nie możecie przegapić wystawy prac wielkiego artysty – Zdzisława Beksińskiego. To kolejny element historii i kultury Bieszczad, który składa się na nieuchwytny charakter tych miejsc. Beksiński pochodzi z Sanoka, tu mieszkał z rodziną. Choć jego sztuka nie nawiązuje bezpośrednio do miejsca swojego pochodzenia to zdaje się być z klimatem tych miejsc – tajemniczych i nieodgadnionych – nierozerwalna. Prace mistrza oglądać można w Muzeum na Zamku w Sanoku. Przerażają i wciągają, budzą skrajne emocje – strach i zachwyt jednocześnie.
Ludzie z pasją w Bieszczadach
Maszerując po górach nie możecie jej ominąć. Rozpisują się o niej wszyscy, którzy odwiedzili te rejony i spróbowali miejscowego jedzenia. Największą sławą i poważaniem cieszy się Naleśnik Gigant ze śmietaną i jagodami. To nie byle naleśnik! To zdobywca certyfikatu MADE IN BIESZCZADY Bieszczadzkiego Produktu Lokalnego. Jego nazwa, wygląd i receptura podlegają ochronie prawnej, więc nie zjecie go nigdzie indziej! Kosztuje prawie 40 zł, ale podobno najedzą się nim dwie dorosłe osoby. Ale nie tylko jedzenie przyciąga do Chaty. Niezwykła jest jej historia – prowadzą ją państwo Żechowscy od 2003 roku. Ona – młoda z miasta, on starszy, miejscowy postanowili ułożyć sobie życie właśnie w Bieszczadach, a ich domem i wspólnym biznesem jest właśnie Chata Wędrowca. To, że jest wyjątkowa wynika właśnie z faktu, że to ich dom – tworzą to miejsce z sercem i goszczą wszystkich wędrowców jak rodzinę. Wystrój jak za dawnych lat, ocienione tarasy, konfitury własnej roboty, zielono, kameralnie, choć to knajpa dla 130 osób. Must have jeśli tylko odwiedzicie Wetlinę. W chacie jest Sklepik, również Wędrowca, a także pijalnia piw czeskich i słowackich.
Nocleg, twórcze zajęcia i pyszne jedzenie. Jak piszą właściciele na swojej stronie internetowej zagrodę charakteryzują trzy słowa: kultura, natura, święty spokój. Dwie drewniane chaty na ogromnym zielonym podwórku. To miejsce idealne, by schować się przed światem i zrobić coś pożytecznego. W Zagrodzie prowadzone są warsztaty: fotograficzne, malowania na szkle, garncarstwa, warsztaty wypieku w wiejskim piecu. Ponadto spróbujecie nalewek domowej roboty, popływacie w stawie i wykąpiecie się w ruskiej bani, a wieczór spędzicie przy ognisku. 3 km dalej jest stadnina koni z kryta ujeżdżalnią. Zagroda znajduje się w miejscowości Orelec na trasie nad niedaleki Zalew Soliński.
Jeśli na piwo to tylko tu. Nie znam nikogo, kto nie lubi regionalnego piwa, a jeśli tworzy się je z pasją – efekt murowany. W tym wypadku to młode małżeństwo, ale piwowarskimi czynnościami zajmuje się nie on, a ona.
Bieszczady to najciemniejsze góry w Polsce. W gminie Lutowiska mieszkają raptem cztery osoby na kilometr kwadratowy! A tam gdzie jest mało ludzi, widać dużo gwiazd. Dlatego powstał tu Park Gwiezdnego Nieba. W miejscowości Dwernik w Dolinie Sanu działa gospodarstwo agroturystyczne Dolistowie. Gdy tylko noc jest pogodna można położyć się na leżaku i popijając herbatę z imbirem słuchać opowieści o gwiazdozbiorach oraz podziwiać prawdziwy spektakl gwiazd. Jest tu tak ciemno, że dostrzegalne są nawet obiekty z tzw. głębokiego nieba. Wystarczy odrobina sztucznego światła w okolicy, by poznikały. To kolejne na liście bieszczadzkich atrakcji miejsce, które powstaje z pasji i z powodów innych niż czysty biznes. W Dolistowiu jest również Czajownia w Przestrzeni – to minimalna kawiarnia, wśród drzew i ogrodu, który tarasami dochodzi do samego Sanu. Można tu wylegiwać się na hamaku, ale jest tak pięknie, że aż żal zamknąć oczy choć na chwilę.
napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl