Joanna z Krakowa została upokorzona w szpitalu przez policję po tym, jak wzięła tabletki poronne. Sprawę skomentował też RPO prof. Marcin Wiącek. Jak wskazał, "rzetelność wymaga od niego tego, żeby kategoryczne wnioski stawiał po zapoznaniu się z materiałami", o które wnioskował do służb.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pani Joanna z Krakowa, która właściwie nazywa się Joanna Parniewskaw reportażu TVN 24, a potem w innych mediach opowiedziała, jak fatalnie policja potraktowała ją w krakowskim szpitalu. Kobiecie kazano się rozebrać i m.in. robić przysiady.
RPO odniósł się do sprawy Joanny z Krakowa
W jej sprawie głos zabrał teraz także Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek. – Prowadzę postępowanie w tej sprawie, wystąpiłem do komendy policji w Krakowie i do Rzecznika Praw Pacjenta, który wyjaśnia tę sprawę. Rzetelność wymaga ode mnie tego, żebym kategoryczne wnioski stawiał po zapoznaniu się z tymi materiałami – mówił na antenie Polsat news. Jego zdaniem, decyzja lekarki, która powiadomiła policję o ryzyku popełnienia przez jej pacjentkę samobójstwa, była słuszna.
– Bez wątpienia gdy lekarz ma informację, że ktoś próbuje popełnić samobójstwo, to to, że policja jest o tym zawiadomiona, należy ocenić pozytywnie – stwierdził. I dodał: – Natomiast musimy odróżnić dwie rzeczy, bo z jednej strony mamy wątek próby samobójczej, a z drugiej mamy wątek: i tu pytanie – na ile ta interwencja nie była wywołana informacją o tym, że doszło do aborcji farmakologicznej.
Przypomnijmy: we wtorek w największych polskich miastach odbyły się demonstracje związane z historią Joanny z Krakowa. Zorganizowane zostały pod hasłem "Solidarnie z Joanną", a protestujący zebrali się pod komisariatami policji w imię sprzeciwu wobec tego, jak zachowali się wobec kobiety funkcjonariusze.
W środę rano z kolei krakowianka była gościnią programu "Jeden na jeden" w TVN24, gdzie opowiedziała o tym, jak z jej perspektywy wyglądał marsz w Krakowie. – Mam wrażenie, że w trzy dni ukończyłam 300 lat terapii. Zrozumiałam, że ja sama za siebie się wstawiłam, zrozumiałam, że już nigdy nie muszę się bać i wiem, że nie będę szła sama. Znałam wcześniej to hasło, skandowałam je wiele razy, ale naprawdę teraz je rozumiem – powiedziała na antenie stacji.
RPO mówił też o sprawie Mariki
Wracając jeszcze do RPO, to skomentował on również sprawę Mariki, którą Zbigniew Ziobro wypuścił z więzienia. Jak stwierdził, większość prawników, którzy z tym wyrokiem się zapoznali, ma dwa wnioski. – Po pierwsze: to jest czyn, który jest godny potępienia i powinien być potępiony przez państwo. Po drugie: kara, która została wymierzona, trzy lata bezwzględnego pozbawiania wolności, jest karą nieadekwatną, nieproporcjonalną do tego czynu – powiedział.
O co chodzi z Mariką? W połowie lipca Ziobro ogłosił, że kobieta wyjdzie z więzienia. "Uwzględniłem wniosek o przerwę w karze 21-letniej Mariki. Wyszła na wolność i teraz czeka na decyzję prezydenta o ułaskawieniu. Jej skazanie za usiłowanie rozboju było bezzasadne" – przekazał polityk. Ponadto Ziobro stwierdził, że "sądy bezwzględnie karzą Polaków za obronę wiary i wartości", natomiast osoby dopuszczające się obrazy uczuć religijnych są "puszczane wolno".
Marika została skazana na trzy lata więzienia za rozbój i próbę kradzieży. W 2020 roku podczas Marszu Równości w Poznaniu zachowywała się agresywnie wobec uczestniczki wydarzenia, która miała tęczową torbę.
"Stosując przemoc w postaci szarpania, popychania i wykręcania trzeciego palca lewej ręki, napastnicy próbowali wyrwać pokrzywdzonej torebkę. Nie wyrwali tylko dlatego, że pokrzywdzona i towarzysząca jej koleżanka stawiły fizyczny i słowny opór. W wyniku szarpaniny napadnięta kobieta odniosła obrażenia takie jak sińce na dłoni oraz skręcenie stawu paliczkowego dalszego lewej dłoni" – podano w sentencji wyroku, którą poznała "Gazeta Wyborcza". Marika miała wspólników: Michała O. i dwie osoby, których tożsamości nie ustalono.
Po nagłośnieniu sprawy Mariki przypomniano jej poglądy. Jak wskazał Kacper Parol, założyciel Fundacji Impuls, Marika w 2020 roku współtworzyła "front oczyszczenia narodowego" i paliła flagę Unii Europejskiej, a osoby LBGTQ+ porównała do pedofilów.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.