Dobromir Sośnierz powrócił na łono Konfederacji i będzie z jej listy ubiegał się o reelekcję do Sejmu – potwierdził Sławomir Mentzen. Jak Sośnierz tłumaczy powrót do ugrupowania, z którego odszedł z hukiem zaledwie pół roku wcześniej?
Reklama.
Reklama.
"Po wielu perypetiach do Konfederacji wraca Dobromir Sośnierz! Jeden z najbardziej wolnościowych posłów tej kadencji" – poinformował w poniedziałek w mediach społecznościowych Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji.
Sam Sośnierz minionej nocy poinformował o odejściu z partii Wolnościowcy, tłumacząc, że z Arturem Dziamborem mają "mocno rozbieżną wizję partii i zdecydowanie niekompatybilne zdolności koalicyjne". Więcej o powodach swojego powrotu zdradził w wywiadzie udzielonym Interii.
– W partii od pewnego czasu trwały bardzo intensywne dyskusje o przyszłości. Moim zdaniem absolutnie przespaliśmy moment, w którym można było wyjść na szersze wody, zbudować pozycję, która pozwalałaby na realne działania. Teraz byliśmy w sytuacji, że trzeba było szukać alternatywnych rozwiązań – stwierdził Dobromir Sośnierz.
– Konfederacja wyrzuca najbardziej merytorycznych posłów, a zostawia samych gawędziarzy, spadochroniarzy i showmanów – stwierdził wówczas Sośnierz.
Szokujące wypowiedzi Sośnierza
Dobromir Sośnierz po raz pierwszy startował w wyborach do Sejmu w 2005 roku, próbował również zdobyć mandaty senatora, europarlamentarzysty czy stanowisko prezydenta Katowic. Jego polityczne wysiłki odniosły jednak skutek dopiero w 2019 roku, kiedy dostał się do Sejmu z listy Konfederacji.
Poseł zasłynął m.in. swoją wypowiedzią z 2021 roku podczas pierwszego czytania nowelizacji ustawy o ruchu drogowym zakładającej m.in. podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny za wykroczenia drogowe z 5 tys. do 30 tys. zł.
– Tylko ofiara losu jeździ po mieście pięćdziesiątką. Miliony ludzi jeżdżą normalnie. Większość z nich nigdy nie powoduje żadnego wypadku i nadal będą tak jeździć. (...) Wy chcecie zasadzać się na normalnych ludzi jak zbóje przy moście i wyciągać haracz, chociaż sami jeździcie przecież tak samo. Brzydzę się hipokrytami od prawa do lewa, którzy to popierają – grzmiał z mównicy sejmowej Sośnierz.
Stwierdził przy tym, że za nieostrożną jazdę grozi już teraz... kara śmierci, która "jest wymierzona na miejscu siłami natury". – Jeśli jakiegoś wariata ta kara śmierci nie odstrasza, to dlaczego miałyby go odstraszyć mandaty i grzywny. One po prostu spadną na normalnych ludzi jadących do pracy, a nie na piratów drogowych – stwierdził poseł Konfederacji.
W tym samym roku Sośnierz otrzymał tymczasowego bana na Twitterze za "promowanie nienawiści". Chodziło o tweeta, w którym stwierdził, że homoseksualizm jest zaburzeniem. "Wyjaśnijmy coś. Mój stosunek do LGBT jest taki sam jak do alkoholu. Jedno i drugie powinno być w pełni legalne, chociaż jest paskudne. Problem w tym, że zwolennicy alkoholu nie zabraniają mi nazywać go trucizną, a zwolennicy LGBT zabraniają mi nazywać homoseksualizm zaburzeniem" – napisał wówczas.