Zanim Ryan Murphy dał się poznać jako twórca "American Horror Story" i ostatniego "Dahmera" Netfliksa, był producentem i współscenarzystą "Glee" – serialu dla młodzieży z elementami musicalu. Chociaż od jego emisji minęły lata, wiele osób do dziś uważa, że ciążyła nad nim "klątwa", gdyż wiele pracujących nad nim osób zginęło w tragicznych okolicznościach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Glee" to serial, który zadebiutował na antenie Fox w 2009 roku. Nikt wówczas nie spodziewał się, że stanie się on takim hitem oraz że wylansuje występujących w nim aktorki i aktorów na gwiazdy. Jeszcze jednak w trakcie emisji serialu jeden z jego największych gwiazdorów, czyli Cory Monteith, pożegnał się z życiem w dramatycznych okolicznościach.
Na jego śmierci niestety się nie skończyło, a w następnych latach kolejne tragedie stały się udziałem osób pracujących przy serialu. Kanał Investigation Discovery na początku tego roku wypuścił nawet trzyodcinkowy serial dokumentalny "Price of Glee", który jednak spotkał się z krytyką znacznej części fanów i obsady oryginalnej produkcji. O co chodzi z "klątwą" "Glee"?
Cory Monteith, czyli śmierć ulubieńca widzów
Cory Monteith wcielał się w jednego z ulubieńców widzów, czyli Finna Hudsona. Niewiele osób wiedziało, że grający sympatycznego i nieproblematycznego nastolatka aktor sam będąc w tym wieku zmagał się z uzależnieniem od narkotyków.
Monteith po latach niestety powrócił do nałogu i w marcu 2013 roku został wysłany na odwyk po tym, jak nie dawał rady na planie "Glee". Jego postać została nawet usunięta z dwóch ostatnich odcinków czwartego sezonu, by aktor mógł dokończyć leczenie.
Niestety, 13 lipca tego samego roku 31-letni wówczas Monteith został znaleziony martwy w pokoju hotelu Fairmont Pacific Rim w Vancouver. Sekcja zwłok i badanie toksykologiczne wykazały, że zmarł z powodu przedawkowania narkotyków. W jego krwi znaleziono śmiertelną mieszankę alkoholu, heroiny, kodeiny i morfiny.
Śmierć Cory'ego wstrząsnęła obsadą serialu, w tym najbardziej Leą Michele, która nie tylko była jego ekranową dziewczyną, ale również partnerką w prawdziwym życiu. W związku z tragedią premiera piątego sezonu została opóźniona, a trzeci odcinek z tej serii zatytułowany "Rozgrywający" dotyczył śmierci Finna i został poświęcony pamięci aktora.
13 lipca 2023 roku minęła dziesiąta rocznica śmierci Monteitha. W związku z nią wspomniana Michele wstawiła na swój profil na Instagramie upamiętniający aktora posta. "Hej, ty. 10 lat. Wydaje się, jakbyś był tu zaledwie wczoraj, a jednocześnie milion lat temu. Trzymam wszystkie nasze wspomnienia w moim sercu, gdzie pozostaną bezpieczne i nigdy nie zostaną zapomniane" – napisał aktorka we wzruszającym wpisie.
Samobójstwo Marka Sallinga
Mark Salling w "Glee" wcielał się w Noah "Pucka" Puckermana, który w pierwszym sezonie został nastoletnim ojcem. Pierwsze problemy z prawem aktor miał już w 2013 roku, kiedy jego ówczesna dziewczyna Roxanne Gorzela oskarżyła go o zmuszenie jej do uprawiania seksu bez prezerwatywy.
Ponoć, gdy chciała z nim o tym porozmawiać, ten popchnął ją na ziemię. Salling zaprzeczył oskarżeniom i złożył pozew przeciw Gorzeli o zniesławienie. Ostatecznie w 2015 roku doszło do ugody, a aktor zapłacił jej 2,7 mln dolarów.
Już w tym samym roku Salling został jednak aresztowany za posiadanie pornografii dziecięcej, do czego przyznał się dwa lata później. Wyrok, w ramach którego groziło mu od 4 do 7 lat więzienia i dożywotni obowiązek bycia zarejestrowanym jako przestępca seksualny, miał zapaść w marcu 2018 roku.
Aktor nigdy go jednak nie usłyszał, gdyż dwa miesiące przed jego wydaniem 30 stycznia 2018 roku został znaleziony powieszony w swojej celi. Salling zmarł w wieku 35 lat.
Utonięcie Nayi Rivery
8 lipca 2020 r. władze hrabstwa Ventura w Kalifornii potwierdziły zaginięcie Nayi Rivery po tym, jak wynajęty przez nią ponton został znaleziony unoszący się na środku jeziora Piru. Na jego "pokładzie" znaleziono jej 4-letniego syna Joseya Dorseya, który był owocem jej związku z byłym już wtedy mężem Ryanem Dorseyem.
Chłopiec spał, a kiedy go obudzono, powiedział, że jego mama poszła popływać, a potem nie mogła wejść z powrotem na ponton. Podczas gdy czterolatek miał na sobie kamizelkę ratunkową, druga (należąca) do jego mamy znajdowała się na dmuchanej łódce.
Służby poszukiwały aktorki przez kilka dni i w końcu znalazły ciało kobiety, które zostało zidentyfikowane jako Rivera. Ciało serialowej Santany smutnym zbiegiem okoliczności zostało odkryte 13 lipca 2020 roku, czyli w siódmą rocznicę śmierci Monteitha.
Zdaniem miejscowego szeryfa Billa Ayuba do tragedii mogło dojść w taki sposób: gdy ponton zaczął odpływać, Riverze starczyło sił, by wepchnąć na niego dziecko i uratować je, ale siebie już nie. Chłopiec zeznał, że mama pomogła mu wejść na łódkę, jednak gdy się odwrócił, zniknęła pod wodą.
Członkowie ekipy filmowej "Glee", którzy zginęli
Śmierć trójki gwiazd serialu obiła się w mediach największym echem. Przedwcześnie zmarli jednak także członkowie ekipy filmowej "Glee": na atak serca zmarli asystent reżysera Jim Fuller oraz odpowiedzialny za rekwizyty Paul, samobójczą śmierć poniosła asystentka produkcji Nancy Motes oraz osoba, której personaliów nie zdradzono, a główny dubler Matthew Morrisona, czyli Mark Watson, zginął w wypadku samochodowym.
Przemocowy partner Melissy Benoist
Melissa Benoist w "Glee" wcielała się w Marley Rose. Aktorka, która wcielała się również w tytułową bohaterkę w serialu "Supergirl", wyznała po latach, że była w przemocowym związku, w którym jej partner znęcał się nad nią fizycznie oraz emocjonalnie.
Benoist opowiedziała o jednej z najpoważniejszych napaści na live'ie na Instagramie. W aktorkę rzucono telefonem, co niemal pozbawiło ją wzroku.
– Uderzenie rozerwało mi tęczówkę, poszarpało skórę, złamało nos oraz niemal sprawiło, że pękła mi gałka oczna. Moje lewe oko i warga spuchły, krew płynęła mi po twarzy i pamiętam, że natychmiast krzyknęłam na całe gardło – relacjonowała traumatyczne wydarzenie.
Gwiazda "Supergirl" nie zdradziła personaliów mężczyzny, jednak z jej relacji można wnioskować, że może chodzić o jej byłego już męża Blake'a Jennera, który także występował w "Glee" i wcielał się w Rydera Lynna.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.