Najpierw krótki pontyfikat, później czarnoskóry papież, zaraz po nim koniec świata – odkąd Benedykt XVI ogłosił, że ustąpi z papieskiego tronu, to jedna z najczęściej przypominanych przepowiedni. Decyzja Josepha Ratzingera ponownie otworzyła dyskusję o końcu świata i rozpaliła wyobraźnię wiernych. Ci znaków doszukują się w piorunie uderzającym w Bazylikę św. Piotra, nuklearnej próbie Korei Pn., a także... wysokości, na której tupolew ściął brzozę na lotnisku Siewiernyj.
Kiedy tylko w mediach przebrzmiały już doniesienia watykańskiej agencji prasowej ANSA i pierwsze komentarze dotyczące ustępującego Benedykta XVI, niemal wszystkie serwisy opublikowały zdjęcie, na którym widać, jak piorun uderza w Bazylikę św. Piotra. Tytułem, sugerującym, że to jakiegoś rodzaju znak związany z papieską decyzją opublikowały nawet poważne serwisy. Ale zdjęcie ciekawego zjawiska atmosferycznego było dopiero początkiem.
Czarny papież
Twitter i Facebook rozgrzały się od dywagacji o następcy Benedykta XVI, a najczęściej powtarzaną w tym kontekście frazą był "czarny papież". Oliwy do ognia dolewały serwisy, które publikowały wyniki zakładów bukmacherskich. Najczęściej typowany u bukmacherów jest nigeryjski kardynał Francis Arinze (2,9:1). Tuż za nim znajduje się Peter Turkson Ghany (3,25:1) i Kanadyjczyk Marc Ouellet (6:1) (za: wp.pl).
O co chodzi? Otóż czarnoskóry papież byłby nie tylko przełamaniem obyczajowego tabu, ale – zdaniem niektórych – także zapowiedzią końca świata. Według przepowiedni Malachiasza, irlandzkiego świętego, pontyfikat "czarnego papieża" poprzedzi wybór ostatniego przywódcy Kościoła. Malachiasz miał scharakteryzować każdego papieża w historii za pomocą krótkiego, enigmatycznego zdania. Ostatni jest "Piotr Rzymianin", a przed nim papież określany "chwała oliwce". Ciemny kolor oliwki miałby nawiązywać do koloru skóry Afrykańczyka.
Ale to oczywiście nie jedyna interpretacja. Niektóre podają też, że przedostatnim papieżem był właśnie Benedykt XVI. Ma o tym świadczyć fakt, że niemiecki duchowny ma gałązkę oliwną w swoim papieskim herbie. Następnym wybranym papieżem będzie więc Piotr II, o którym Malachiasz miał napisać:
Zwolennicy tej interpretacji przywołują jako argument także to, że przepowiednia ma 112 linijek, a Benedykt XVI jest 112. papieżem. Koronnym dowodem jest… galeria papieskich portretów w kościele św. Pawła. Kiedy zostanie tam namalowany wizerunek Benedykta XVI, zabraknie już miejsca na kolejne.
Znaki
Przepowiednia Malachiasza nie jest jedyna. Kolejnych znaków upatruje się w objawieniu fatimskim. Według niego, dla Kościoła ma nadejść ciężki czas, kiedy "szatan będzie chodził w szeregach kardynałów". Tymczasem w dzisiejszych doniesieniach czytamy, że papież zostawił Watykan w słabej kondycji finansowej, względem urzędników watykańskiego banku padają oskarżenia o pranie brudnych pieniędzy.
Kolejnym odwołaniom nie ma końca. Zwolennicy teorii o końcu świata obawiają się choćby próby nuklearnej, której dokonała Korea Północna. Lęk podsycają takie publikacje, jak dzisiejsze rewelacje opublikowane przez "Fakt". W rozmowie z tabloidem jasnowidz interpretuje przepowiednie Nostradamusa – francuskiego astrologa, matematyka i okultysty, który żył w XVI wieku. Jego zdaniem Nostradamus przewidział, że za pontyfikatu Benedykta XVI wybuchnie III wojna światowa, a ponieważ papież nie chciał brać tego na swoje barki, zrezygnował. Zdaniem jasnowidza wojna ma zacząć się w Azji.
W internecie pojawiły się po słowach papieża nawet jeszcze bardziej radykalne głosy. Między innymi odwołujące się do Apokalipsy św. Jana, czyli biblijnej księgi, w której apostoł opisuje swoje wizje związane z końcem świata. Pojawia się tam liczba "666", czyli dokładnie taka, jak… wysokość, na której prezydencki tupolew ściął brzozę na lotnisku Siewiernyj 10 kwietnia 2010 roku.
Co na to papież?
Przepowiednie budzą wielkie emocje, ale jak do tej pory na ich temat nie wypowiadają się żadni duchowni. Ci, do których dzwoniliśmy z prośbą o komentarz, raczej go odmawiali. – Nie wierzę w przepowiednię Malachiasza, czy wróżenie z fusów. Jezus w Ewangelii powiedział, że o tym dniu nikt nic nie wie i tego należy się trzymać – powiedział tylko jeden z braci zakonnych.
Ale o znakach i objawieniach, jeszcze przed objęciem Stolicy Apostolskiej pisał Benedykt XVI. Według ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, objawienia istnieją w Kościele w każdym czasie historycznym po to, żeby pomagać w interpretacji słów zamieszczonych w Biblii. "Nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, która zostaje nam udzielona, ale z której nie mamy obowiązku korzystać" – napisał w komentarzu teologicznym do III objawienia fatimskiego. W dalszej części dokumentu zaznaczył jednak, że wizji nie należy traktować jako przepowiadania przyszłości.
O tym, że Biblia milczy na temat daty końca świata przypomniał też w serwisie Fronda.pl katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. "Bardzo mocno przestrzega nas, przed wyznaczaniem dat końca świata" – napisał.
Zabobony
Dlaczego zatem obawy i poszukiwanie znaków końca jest po decyzji Benedykta XVI tak żywe? – Katolicyzm w Polsce jest podszyty ludowością, a ona lubi kierować się magią i zabobonem. Poszukuje się nie racjonalnych przesłanek, ale tych, które wynikają z myślenia magicznego – uważa prof. Maria Libiszowska-Żółtkowska socjolog religii.
Profesor przypomina, że chrześcijaństwo oczekiwanie na koniec świata ma wpisane od samego początku. – Zaczęło od oczekiwania na koniec świata, ponowne przyjście Chrystusa. Od tego czasu historie o końcu świata co jakiś czas powracają. Tylko ostatnio: w roku 2000, czy przy okazji końca kalendarza Majów. Takie okazje zawsze wywołują myślenie defetystyczne – mówi. – Ale dzięki temu zawsze można znaleźć uzasadnienie, tego że coś się dzieje. Próby nuklearne, czy wyładowania atmosferyczne wywołują wszechogarniający strach, trzeba to jakoś zracjonalizować.
Zdaniem prof. Libiszowskiej-Żółtkowskiej historie o końcu świata paradosalnie dobrze wpływają na wiernych. – Przybywa nawróceń. Wystarczy przypomnieć sobie, co działo się w USA przed końcem kalendarza Majów – mówi i dodaje: – Zastanawiam się, jaki będzie popłoch, jeśli naprawdę konklawe zdecyduje się wybrać czarnoskórego kardynała. Myślę, że – choć teraz wszyscy próbują być racjonalni – i tak spowoduje to ogromny popłoch.
W czasie najgorszego prześladowania Świętego Kościoła Rzymskiego, [na tronie] zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie paść owce podczas wielu cierpień, po czym miasto siedmiu wzgórz [Rzym] zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec.
Kardynał Joseph Ratzinger
Fatima [w sensie objawień] nie pozwala nam zaspokoić tego rodzaju ciekawości, podobnie zresztą jak cała wiara chrześcijańska nie chce i nie może być pożywką dla naszej ciekawości. To, co pozostaje, mogliśmy dostrzec od razu na początku naszych rozważań nad zapisem <<tajemnicy>>: jest to zachęta do modlitwy, ukazanej jako droga do <<zbawienia dusz>>, a zarazem wezwanie do pokuty i nawrócenia. CZYTAJ WIĘCEJ
fragment tekstu "III tajemnica fatimska – komentarz teologiczny"