Dopiero co ustawiali się do wspólnych zdjęć, obrzucali komplementami i ogłaszali, że razem idą do wyborów. – Jesteśmy w stałym kontakcie od rana do wieczora. W 100 proc. mam zaufanie do koalicjanta – mówił 8 sierpnia Marek Materek. 14 sierpnia mieli wspólną konferencję prasową. A dwa dni później zmieniło się wszystko. – Jeszcze wieczorem byliśmy w kontakcie – mówi naTemat Marek Materek. O decyzji Michała Kołodziejczaka dowiedział się rano, z mediów społecznościowych. Napisał smsa. Rozmawiali dopiero wieczorem. – Są trzy magiczne słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Myślałem, że jedno z nich zostanie użyte podczas tej rozmowy. Nie zostało użyte żadne. Dlatego w tej chwili nie mam oporów, żeby mówić publicznie o tym, co się zadziało – mówi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, wystartuje w wyborach z list KO – ogłoszono 16 sierpnia.
Dopiero co Kołodziejczak miał startować z Ruchu Społecznego Agrounia TAK, który od lipca tworzył razem z prezydentem Starachowic.
O jego decyzji Marek Materek dowiedział się z mediów społecznościowych. – Czuję się zażenowany – mówi naTemat.
Spotkali się na Marszu 4 czerwca w Warszawie, nawiązali kontakt, a potem wszystko poszło błyskawicznie. Marek Materek, prezydent Starachowic i lider Nowej Demokracji TAK, zaprosił szefa Agrounii do swojego miasta. Szybko zaczęły padać wielkie słowa i deklaracje, a na mapie politycznej Polski pojawił się Ruch Społeczny AgroUnia TAK.
W weekend ruszyli ze zbiórką podpisów, a w poniedziałek 14 sierpnia Kołodziejczak ogłaszał w Warszawie, że mają już pierwszy tysiąc: – Dla nas wszystkich to niesamowite przeżycie. Wychodzimy do ludzi i widzimy bardzo dobre, pozytywne nastawienie ludzi do AgroUnia TAK. Podpisy w dobrym tempie zbierzemy. Zapewniam, że to się uda.
W ciągu dwóch miesięcy ich współpraca rozwinęła się tak, że Marek Materek przyznaje dziś – w najczarniejszych snach nie brał pod uwagę scenariusza, który zadział się 16 sierpnia i wstrząsnął polską sceną polityczną.
Marek Materek: Po ludzku jest mi przykro
– Czuję się zażenowany. Po ludzku jest mi przykro, że zaufałem. Zostaliśmy zdradzeni w najgorszym możliwym momencie, gdy jest już mało czasu na rejestrowanie nowego komitetu i zbieranie podpisów od nowa. Gdyby to się stało przed rejestracją komitetu, mielibyśmy możliwość, żeby zarejestrować swój komitet, zbierać podpisy, nasza energia nie poszłaby na marne. W tej chwili jest to dużo, dużo trudniejsze – przyznaje w rozmowie z naTemat prezydent Starachowic.
Czuje się zostawiony na lodzie?
– Może nie. Mam swoją pracę, która sprawia mi satysfakcję i radość. Natomiast przykro mi, że na lodzie zostawiono tych wszystkich ludzi, którzy byli zaangażowani w zbiórkę podpisów, w przygotowanie list wyborczych, w to, żeby w tych wyborach osiągnąć sukces. To wielu działaczy Agrounii w całym kraju oraz wielu działaczy Nowej Demokracji TAK i Ruchu Marka Materka, którzy zaangażowali setki osób do zbiórki podpisów – mówi.
Dodaje: – Na samym Dolnym Śląsku i w okręgu Wrocław to było 170 osób. W okręgu Piła – 70. W każdym okręgu wyborczym mieliśmy mnóstwo ludzi, którzy pomagali nam, żeby zarejestrować komitet. I dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę musimy te podpisy zutylizować, bo decyzja naszego partnera koalicyjnego sprawia, że są one już kompletnie nieprzydatne.
Materek musiał być w szoku, tydzień wcześniej w lokalnym radiu z przekonaniem deklarował, że do lidera Agrounii ma 100 proc. zaufania i na 99 proc. wspólnie pójdą do wyborów.
Marek Materek dziś: – W polityce nigdy nie wiadomo, co może nastąpić następnego dnia. Warto być przyzwoitym, chociaż nie zawsze się to opłaca. Można być nieuczciwym, ale nie warto. Ja codziennie rano mogę spojrzeć w lustro.
Nic nie wiedział o planach partnera? Nie podejrzewał, że Michał Kołodziejczak wybierze wspólną drogę z KO?
– Dzień wcześniej wiedziałem o ofercie PO, że jest zielone światło do startu Michała Kołodziejczaka z jedynki w jednym z okręgów. A także, że w kilku okręgach są też odległe miejsca dla części działaczy z naszych ugrupowań. Natomiast dla mnie jest zakaz kandydowania z jakiegokolwiek okręgu. Przekazałam informację o tej ofercie naszym działaczom. Zarząd partii jednogłośnie odmówił przyjęcia tej oferty – odpowiada prezydent Starachowic.
Mówi, że w momencie, gdy usłyszał o ofercie, spodziewał się, że lider Agrounii może z niej skorzystać: – Liczyłem jednak na to, że Michał przekaże nam informację o tym, jaką podjął decyzję. Jeszcze wieczorem byliśmy w kontakcie. Pytał, co uważam na ten temat, przekazałem mu swoje uwagi. Natomiast nie dostaliśmy żadnej informacji o tym, czy przyjmuje tę ofertę, czy nie.
Jak sam się dowiedział?
– Czekałem na telefon lub sms z jakąkolwiek informacją. Dowiedziałem się rano, z mediów społecznościowych, gdy zobaczyłem Michała na radzie krajowej PO. Napisałem do niego smsa i czekałem. Rozmawialiśmy wieczorem. To była prywatna rozmowa – odpowiada.
Nie chce zdradzić, jak wyglądała ta rozmowa.
Mówi tylko, że na początku, jak sprawa wybuchła, w ogóle nie zabierał głosu na ten temat: – Uważałem, że najpierw chciałbym usłyszeć, co Michał ma mi do powiedzenia. Są trzy magiczne słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Myślałem, że jedno z nich zostanie użyte podczas tej rozmowy. Nie zostało użyte żadne. Dlatego w tej chwili nie mam oporów, żeby mówić publicznie o tym, co się zadziało. Inaczej pewnie zachowałbym tę wiedzę dla siebie.
– Ale jak padła oferta z innego ugrupowania, to niestety nasz partner koalicyjny taką ofertę przyjął – dodaje.
Kołodziejczak: Razem podejmujemy wielkie wyzwanie
Ruch lidera Agrounii dla wszystkich był ogromnym zaskoczeniem. – Decyzja zapadła w ostatnich dniach. Idziemy po zwycięstwo, ja wybieram zwycięstwo. Walczymy o pełną pulę – mówił w rozmowie z naTemat Michał Kołodziejczak.
– Idziemy odbić wieś PiS-owi, idziemy odbić Polskę PiS-owi – to się dla nas liczy. Ja ciągle stoję na straży praw ludzi, których reprezentuję. Jeśli pojawią się sceptycy, to jestem od tego, żeby ich przekonać – deklarował.
Wcześniej dużo mówił o sojuszu z Markiem Materkiem. Ogłaszał np.: "Podejmujemy razem wielkie wyzwanie. Wiem, że damy radę!".
Albo w Radiu Zet: – Ja wierzę w sukces i właśnie po dopięciu sojuszu z Markiem Materkiem idziemy do wyborów wspólnie z prezydentem Starachowic.
Dla nowego, małego ugrupowania, to musiało być coś.
O ruchu Marka Materka zaczęło być głośno dopiero wiosną 2023 roku. Wtedy prezydent Starachowic przedstawił 23 postulaty i ogłosił start w wyborach. W maju powstała partia. Jej członkowie i zwolennicy to głównie samorządowcy, ale nie tylko. W skrócie można powiedzieć, że są zmęczeni rządami PiS i PO. W ostatnich miesiącach zapowiadali, że chcą stać się trzecią siłą polityczną w Polsce, że są konkurencją dla PiS i PO, że mogliby stać się języczkiem u wagi, który zdecyduje o przyszłym rządzie.
Co jednak w obecnej sytuacji dalej z ugrupowaniem prezydenta Starachowic?
– Wszystko wskazuje na to, że nasze polityczne drogi trwale się rozeszły, bo Michał wybrał taką, a nie inną ścieżkę kariery zawodowej. Ma do tego prawo jak każdy człowiek, żeby wybierać drogę, która według niego jest najlepsza. Natomiast my budujemy swoje środowisko, zgłaszają się osoby z Agrounii, które chcą z nami współpracować i dalej budować wspólnie projekt polityczny. Ostateczne decyzje będziemy podejmować w najbliższych dniach. Natomiast problemem jest to, że zostało bardzo mało czasu na zbieranie podpisów – mówi Marek Materek.
A gdyby padła jeszcze propozycja ze strony KO, żeby z nimi wystartował?
– Skoro postawili warunek, że może być Michał, a nie Marek Materek, to nie wyobrażam sobie w tej chwili dołączyć do KO. Byłem zwolennikiem szerokiej współpracy na opozycji. Rozmawiać trzeba z każdym. Natomiast jeśli taki warunek został postawiony, to nie wyobrażam sobie współpracy z tym środowiskiem. To dla mnie lekcja, z której należy wyciągnąć wniosek – uważa.
Wyobraża sobie ewentualną współpracę z PiS? – Jako prezydent miasta współpracowałem i współpracuję z każdą partią. Również z PiS, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków dla miasta. Natomiast politycznie pewnie nie – odpowiada.
Zależało mi na tym, żeby wiedzieć, co dalej z akcją zbierania podpisów, w którą zaangażowanych było wielu ludzi. Gdyby decyzja Michała była na tak, to chciałem, żebyśmy natychmiast zatrzymali zbiórkę, żebyśmy to my przekazali im informację, żeby ludzie nie dowiedzieli się o tym z mediów. Wszystkich bardzo uderzyło to, że w zdecydowanej większości dowiedzieli się o tym rano z mediów.
Marek Materek
prezydent Starachowic
Natomiast mogę powiedzieć, że mam osobistą satysfakcję. W momencie, gdy Polska2050 przekazała, że są gotowi na rozmowy ze mną, ale bez Michała Kołodziejczaka, to ja na takie rozmowy się nie zgodziłem. Byłem w 100 proc. lojalny wobec partnera koalicyjnego i nie zgodziłem się na rozmowy bez jego udziału, tylko cały czas myślałem o naszym ewentualnym wspólnym starcie z list Trzeciej Drogi.