Spotkali się na Marszu 4 czerwca w Warszawie, nawiązali kontakt, a potem wszystko poszło błyskawicznie. Marek Materek, prezydent Starachowic i lider Nowej Demokracji TAK, zaprosił szefa Agrounii do swojego miasta. Szybko zaczęły padać wielkie słowa i deklaracje, a na mapie politycznej Polski pojawił się Ruch Społeczny AgroUnia TAK.
W weekend ruszyli ze zbiórką podpisów, a w poniedziałek 14 sierpnia Kołodziejczak ogłaszał w Warszawie, że mają już pierwszy tysiąc: – Dla nas wszystkich to niesamowite przeżycie. Wychodzimy do ludzi i widzimy bardzo dobre, pozytywne nastawienie ludzi do AgroUnia TAK. Podpisy w dobrym tempie zbierzemy. Zapewniam, że to się uda.
W ciągu dwóch miesięcy ich współpraca rozwinęła się tak, że Marek Materek przyznaje dziś – w najczarniejszych snach nie brał pod uwagę scenariusza, który zadział się 16 sierpnia i wstrząsnął polską sceną polityczną.
– Czuję się zażenowany. Po ludzku jest mi przykro, że zaufałem. Zostaliśmy zdradzeni w najgorszym możliwym momencie, gdy jest już mało czasu na rejestrowanie nowego komitetu i zbieranie podpisów od nowa. Gdyby to się stało przed rejestracją komitetu, mielibyśmy możliwość, żeby zarejestrować swój komitet, zbierać podpisy, nasza energia nie poszłaby na marne. W tej chwili jest to dużo, dużo trudniejsze – przyznaje w rozmowie z naTemat prezydent Starachowic.
Czuje się zostawiony na lodzie?
– Może nie. Mam swoją pracę, która sprawia mi satysfakcję i radość. Natomiast przykro mi, że na lodzie zostawiono tych wszystkich ludzi, którzy byli zaangażowani w zbiórkę podpisów, w przygotowanie list wyborczych, w to, żeby w tych wyborach osiągnąć sukces. To wielu działaczy Agrounii w całym kraju oraz wielu działaczy Nowej Demokracji TAK i Ruchu Marka Materka, którzy zaangażowali setki osób do zbiórki podpisów – mówi.
Dodaje: – Na samym Dolnym Śląsku i w okręgu Wrocław to było 170 osób. W okręgu Piła – 70. W każdym okręgu wyborczym mieliśmy mnóstwo ludzi, którzy pomagali nam, żeby zarejestrować komitet. I dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę musimy te podpisy zutylizować, bo decyzja naszego partnera koalicyjnego sprawia, że są one już kompletnie nieprzydatne.
Przypomnijmy, 16 sierpnia rano gruchnęła wiadomość, że Michał Kołodziejczak, koalicyjny partner partii Nowa Demokracja TAK Marka Materka, wystartuje w wyborach do Sejmu z listy KO. Decyzję oceniły już rzesze polityków z każdej strony i politologów.
Materek musiał być w szoku, tydzień wcześniej w lokalnym radiu z przekonaniem deklarował, że do lidera Agrounii ma 100 proc. zaufania i na 99 proc. wspólnie pójdą do wyborów.
– Ma pan 100 proc. zaufania do swojego koalicjanta? – zapytał dziennikarz radia Rekord.
– Oczywiście, że tak. Jesteśmy w stałym kontakcie, od rana do wieczora. W 100 proc. mam zaufanie – odpowiedział.
– Czyli raczej na 75 proc. pójdziecie razem do wyborów?
– Na 99 proc.
Wcześniej o liderze Agrounii mówił: "Z Michałem Kołodziejczakiem jesteśmy rówieśnikami i rozumiemy się bardzo dobrze".
Marek Materek dziś: – W polityce nigdy nie wiadomo, co może nastąpić następnego dnia. Warto być przyzwoitym, chociaż nie zawsze się to opłaca. Można być nieuczciwym, ale nie warto. Ja codziennie rano mogę spojrzeć w lustro.
Nic nie wiedział o planach partnera? Nie podejrzewał, że Michał Kołodziejczak wybierze wspólną drogę z KO?
– Dzień wcześniej wiedziałem o ofercie PO, że jest zielone światło do startu Michała Kołodziejczaka z jedynki w jednym z okręgów. A także, że w kilku okręgach są też odległe miejsca dla części działaczy z naszych ugrupowań. Natomiast dla mnie jest zakaz kandydowania z jakiegokolwiek okręgu. Przekazałam informację o tej ofercie naszym działaczom. Zarząd partii jednogłośnie odmówił przyjęcia tej oferty – odpowiada prezydent Starachowic.
Mówi, że w momencie, gdy usłyszał o ofercie, spodziewał się, że lider Agrounii może z niej skorzystać: – Liczyłem jednak na to, że Michał przekaże nam informację o tym, jaką podjął decyzję. Jeszcze wieczorem byliśmy w kontakcie. Pytał, co uważam na ten temat, przekazałem mu swoje uwagi. Natomiast nie dostaliśmy żadnej informacji o tym, czy przyjmuje tę ofertę, czy nie.
Zależało mi na tym, żeby wiedzieć, co dalej z akcją zbierania podpisów, w którą zaangażowanych było wielu ludzi. Gdyby decyzja Michała była na tak, to chciałem, żebyśmy natychmiast zatrzymali zbiórkę, żebyśmy to my przekazali im informację, żeby ludzie nie dowiedzieli się o tym z mediów. Wszystkich bardzo uderzyło to, że w zdecydowanej większości dowiedzieli się o tym rano z mediów.
Jak sam się dowiedział?
– Czekałem na telefon lub sms z jakąkolwiek informacją. Dowiedziałem się rano, z mediów społecznościowych, gdy zobaczyłem Michała na radzie krajowej PO. Napisałem do niego smsa i czekałem. Rozmawialiśmy wieczorem. To była prywatna rozmowa – odpowiada.
Nie chce zdradzić, jak wyglądała ta rozmowa.
Mówi tylko, że na początku, jak sprawa wybuchła, w ogóle nie zabierał głosu na ten temat: – Uważałem, że najpierw chciałbym usłyszeć, co Michał ma mi do powiedzenia. Są trzy magiczne słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Myślałem, że jedno z nich zostanie użyte podczas tej rozmowy. Nie zostało użyte żadne. Dlatego w tej chwili nie mam oporów, żeby mówić publicznie o tym, co się zadziało. Inaczej pewnie zachowałbym tę wiedzę dla siebie.
Natomiast mogę powiedzieć, że mam osobistą satysfakcję. W momencie, gdy Polska2050 przekazała, że są gotowi na rozmowy ze mną, ale bez Michała Kołodziejczaka, to ja na takie rozmowy się nie zgodziłem. Byłem w 100 proc. lojalny wobec partnera koalicyjnego i nie zgodziłem się na rozmowy bez jego udziału, tylko cały czas myślałem o naszym ewentualnym wspólnym starcie z list Trzeciej Drogi.
– Ale jak padła oferta z innego ugrupowania, to niestety nasz partner koalicyjny taką ofertę przyjął – dodaje.
Ruch lidera Agrounii dla wszystkich był ogromnym zaskoczeniem. – Decyzja zapadła w ostatnich dniach. Idziemy po zwycięstwo, ja wybieram zwycięstwo. Walczymy o pełną pulę – mówił w rozmowie z naTemat Michał Kołodziejczak.
– Idziemy odbić wieś PiS-owi, idziemy odbić Polskę PiS-owi – to się dla nas liczy. Ja ciągle stoję na straży praw ludzi, których reprezentuję. Jeśli pojawią się sceptycy, to jestem od tego, żeby ich przekonać – deklarował.
Opowiadał też w mediach, jak kusiło go PiS.
Wcześniej dużo mówił o sojuszu z Markiem Materkiem. Ogłaszał np.: "Podejmujemy razem wielkie wyzwanie. Wiem, że damy radę!".
Albo w Radiu Zet: – Ja wierzę w sukces i właśnie po dopięciu sojuszu z Markiem Materkiem idziemy do wyborów wspólnie z prezydentem Starachowic.
Dla nowego, małego ugrupowania, to musiało być coś.
O ruchu Marka Materka zaczęło być głośno dopiero wiosną 2023 roku. Wtedy prezydent Starachowic przedstawił 23 postulaty i ogłosił start w wyborach. W maju powstała partia. Jej członkowie i zwolennicy to głównie samorządowcy, ale nie tylko. W skrócie można powiedzieć, że są zmęczeni rządami PiS i PO. W ostatnich miesiącach zapowiadali, że chcą stać się trzecią siłą polityczną w Polsce, że są konkurencją dla PiS i PO, że mogliby stać się języczkiem u wagi, który zdecyduje o przyszłym rządzie.
Co jednak w obecnej sytuacji dalej z ugrupowaniem prezydenta Starachowic?
– Wszystko wskazuje na to, że nasze polityczne drogi trwale się rozeszły, bo Michał wybrał taką, a nie inną ścieżkę kariery zawodowej. Ma do tego prawo jak każdy człowiek, żeby wybierać drogę, która według niego jest najlepsza. Natomiast my budujemy swoje środowisko, zgłaszają się osoby z Agrounii, które chcą z nami współpracować i dalej budować wspólnie projekt polityczny. Ostateczne decyzje będziemy podejmować w najbliższych dniach. Natomiast problemem jest to, że zostało bardzo mało czasu na zbieranie podpisów – mówi Marek Materek.
A gdyby padła jeszcze propozycja ze strony KO, żeby z nimi wystartował?
– Skoro postawili warunek, że może być Michał, a nie Marek Materek, to nie wyobrażam sobie w tej chwili dołączyć do KO. Byłem zwolennikiem szerokiej współpracy na opozycji. Rozmawiać trzeba z każdym. Natomiast jeśli taki warunek został postawiony, to nie wyobrażam sobie współpracy z tym środowiskiem. To dla mnie lekcja, z której należy wyciągnąć wniosek – uważa.
Wyobraża sobie ewentualną współpracę z PiS? – Jako prezydent miasta współpracowałem i współpracuję z każdą partią. Również z PiS, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków dla miasta. Natomiast politycznie pewnie nie – odpowiada.
Czytaj także: https://natemat.pl/473153,ruch-marka-materka-chce-startowac-do-sejmu-kim-sa-ludzie-ktorzy-go-tworza