Więcej muzyki, więcej seriali dokumentalnych – to główne założenia nowej ramówki MTV. Stacji niegdyś, również dla autora, absolutnie kultowej, dzisiaj – często krytykowanej za odchodzenie od muzyki na rzecz reality show i seriali. – MTV nigdy nie odeszło i nie odejdzie od muzyki, to nasze korzenie – ripostuje dyrektor ds. programowych MTV Polska Jerzy Dzięgielewski.
Dlaczego MTV idzie w takim, a nie innym kierunku? Jaka jest kondycja telewizji muzycznych w dobie internetu? Czy w ogóle jest dla nich miejsce? Te i inne pytania zadajemy Jerzemu Dzięgielewskiemu, naszemu blogerowi i dyrektorowi programowemu MTV Polska.
W wiosennej ramówce ma być więcej muzyki. Wbrew temu, co mówi wielu eksfanów stacji: że muzyka jest tam już tylko w nazwie. Skąd taki ruch?
Jerzy Dzięgielewski: Zauważyliśmy, że MTV może zyskać widzów, puszczając muzykę w godzinach porannych i nocnych. Stąd ten pomysł. Teledyski traktuje się jako tło do porannych czynności.
To też nasz wyraz szacunku wobec osób, które oglądają i lubią nasze zestawienia. To nie są zwykłe playlisty, bo rano prezentujemy 7 najlepszych teledysków tygodnia, albo program z energetyczną muzyką: MTV Kofeina.
Chciałbym też podkreślić, że jest to dla nas ważne: MTV nigdy nie odeszło i nie odejdzie od muzyki - to są przecież nasze korzenie. Mamy cały pakiet kanałów stricte muzycznych: MTV Rocks, Dance, Hits. Tam królują teledyski i jest ich najwięcej w historii stacji. Na głównej antenie jest ich mniej, niż kiedyś, bo zmieniły się trendy.
Trendy, a wraz z nimi wyniki oglądalności. Po których widać, że "telewizja muzyczna dla młodych" sprzedaje się coraz gorzej. MTV i Vivę, które kiedyś młodzi oglądali, by poznawać nowości muzyczne i oglądać teledyski, zastąpił dziś internet.
Owszem. Ja też z wypiekami na twarzy czekałem na piątek, bo wtedy w telewizji leciały premiery tygodnia. Później się o nich dyskutowaliśmy ze znajomymi, to było dla nas okno na świat.
Dzisiaj tę rolę faktycznie pełni internet. Przy czym my jesteśmy obecni w internecie – tam, gdzie młodzi ludzie. Oglądalność naszych programów online często jest taka sama, a czasem nawet większa, niż w telewizji.
Tamten format ogólnej telewizji muzycznej dla młodych jest już przeżytkiem?
Boję się stwierdzić, że to już przeżytek, trudno to ocenić. Na pewno taki format nie jest sposobem na przyciągnięcie do stacji młodych.
Telewizje muzyczne sprawdzają się jeszcze w przypadku starszej widowni: 16-49 lat. Wśród niej popularnością cieszą się jednak kanały mocno sprofilowane, na przykład pod kątem gatunku muzycznego, w których mogą zobaczyć ludzi znających się na muzyce i wyszukujących największe perełki, nowości. Przy czym to nigdy nie będzie oferta masowa. Wyjątkiem jest tu disco-polo.
No właśnie, Polo TV święci tryumfy, jest obecnie najpopularniejszą telewizją muzyczną w Polsce.
Stacje takie jak Polo TV, czy Dance TV ma każdy kraj, bo te gatunki muzyczne bazują na regionalnej adaptacji muzyki lekkiej i przyjemnej. Kiedyś bardzo dokładnie i długo badałem fenomen disco-polo, myślałem, że to się dzieje tylko w Polsce. Ale nie – tak naprawdę to zjawisko występuje wszędzie na świecie.
I z założenia jest to muzyka masowa, więc pomimo mocnego sprofilowania, kanały te trafiają do wielu odbiorców. Viva miała swój program z Tomaszem Niecikiem, doskonale oglądany. Czy MTV też planuje jakiś flirt z disco-polo?
Nie. Wydaje mi się, że w naszej stacji disco-polo byłoby mało wiarygodne.
Ale za to będzie więcej seriali, również dokumentalnych.
Tak. Te wszystkie zmiany, które teraz zachodzą, wynikają z zaczynającej się właśnie zmiany pokoleniowej. Do głosu dochodzi pokolenie Y, milenijne, którego oczekiwania są zupełnie inne, niż chociażby jednego pokolenia wstecz.
Szczególnie w Polsce zmiany są bardzo dynamicznie. Nawet wewnątrz tego
pokolenia są ogromne różnice mentalne. Między 25- i 20-latkiem, ale też między 20- i 15-latkiem. Wynika to z faktu, że ci najmłodsi – od 20 lat w dół – wychowali się już na telewizjach takich jak Nickelodeon, czy Disney Channel, gdzie treść jest skrojona globalnie, powrócił pełny dubbing. Moje córki, gdy miały 6-7 lat, były zdziwione, że Hannah Montana nie jest Polką – bo przecież mówi do nich po polsku. Podobnie jest w innych krajach, na Węgrzech na przykład, gdzie mieszkałem kilka lat, masa dzieciaków jest przekonana, że Bruce Willis to Węgier.
Nasza ramówka jest efektem badań. Każdy program, serial, jest skrojony pod wyniki tych badań. Mamy na przykład na antenie serial "Niskozatrudnieni", o braku pracy. To ważny problem dla młodych ludzi, właśnie globalny – my się nim zajmujemy.
To brzmi prawie jak misja…
Może nie jest to jakieś misyjne, ale w przeciwieństwie do innych mediów nie chcemy tylko żerować na emocjach. Nie myślimy sobie: o, jest jakiś problem, to nakręcimy program.
MTV ma nie tylko pokazywać te problemy, ale przede wszystkim skupiać się na ich rozwiązaniu. Mamy taki dokument "Catfish" o zjawisku ukrywania swojej tożsamości w internecie, ukrywania się pod fałszywymi profilami, udawania kogoś innego. W Polsce jeszcze się o tym dużo nie mówi, ale to zjawisko u nas też występuje. Zwracamy na to uwagę, chociaż nie oceniamy. Prowadzący pomaga ludziom dotrzeć do osób z sieci, co do których tożsamości są wątpliwości. To ważne, bo w internetowych relacjach tworzą się silne więzi emocjonalne. Niestety, najczęściej okazuje się, że osoba po drugiej stronie monitora nie jest tą samą, za która się podawała. Co ciekawe, bywa, że oszustwo nie przeszkadza jednak w nawiązaniu relacji.
Niestety, większość tych programów to produkcje amerykańskie. Polski format na wiosnę w MTV będzie tylko jeden: "Operacja: stylówa". Dlaczego? Nie opłaca się produkować własnych materiałów?
Tutaj odpowiedź jest jedna i bardzo konkretna: chodzi o jakość. Nasza grupa młodzież, dzięki internetowi ma dostęp do treści z całego świata. I przez to punkt odniesienia w jakości się zmienił, znalazł bardzo wysoko.
My zaś, chcąc być na topie, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy Polska jest w stanie produkować materiały tak wysokiej jakości? Moim zdaniem: tak. Jest coraz lepiej, miałem styczność z wieloma młodymi polskimi twórcami, którzy są
po prostu dobrzy. Polacy podgonili pod względem jakości świat i będą go dalej gonić, ale póki co trudno jest zrobić u nas tak dobre produkcje, jak w USA.
I na pewno nie jest to kwestia pieniędzy, cięcia kosztów?
Moglibyśmy produkować własne rzeczy, mamy na to środki. Ale to jest nasz wybór. Proszę pamiętać, że mamy zrobić coś, co sprzeda się na świecie, będzie globalne. A więc trzeba odnaleźć uniwersalną historię, potem jeszcze ją opakować itd. A to nie takie proste, jak się wydaje.
Obecnie pracujemy przy krótkich formach, zrobiliśmy kampanię społeczną "#mypolishdream". Przedstawiamy tam młodych ludzi, którzy pomimo trudnej sytuacji gospodarczej, odnieśli sukcesy, potrafili przekuć swoją pasję w dobry biznes. Jest taki cel, żeby produkować w Polsce większe formy, również z globalnego punktu widzenia firmy. MTV Polska jest bowiem w jednym koszyku z wersją niemiecką, holenderską, czy szwedzką, a nie z rynkami wschodzącymi. Ba – jesteśmy jedynym krajem, który w ogóle dostaje fundusze na własną produkcję. Ale żeby zrobić coś dobrej jakości, trzeba na to przede wszystkim świetnego - w kontekście naszych odbiorców - pomysłu. Środki finansowe to najmniejszy problem.