W pociągu podmiejskim S-Bahn jadącym z Berlina do Poczdamu 34-letni Polak molestował seksualnie 17-letnią dziewczynę. Już w samym Poczdamie chciał uniemożliwić jej wyjście z pociągu. Jak poinformowały niemieckie media, przybysz z kraju nad Wisłą był znany policji, w chwili zatrzymania miał ponad trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Der Tagesspiegel" podaje we wtorek, że34-latek z Polski jest podejrzany o molestowanie seksualne 17-latki. Na całe szczęście, udało się go zatrzymać na dworcu w Poczdamie. Mężczyzna ma posiadać kartotekę u niemieckiej policji.
Polak molestował nastolatkę w pociągu S-Bahn z Berlina do Poczdamu
Niemieckie służby informują, że w pociągu, który jechał z berlińskiej dzielnicy Westkreuz do Poczdamu Polak najpierw miał dotykać piersi 17-latki. 34-letni napastnik miał też próbować pocałować nastolatkę w usta.
"Gdy 17-latka chciała się odsunąć od mężczyzny, ten poszedł za nią. Następnie chwycił ją za pośladki" – odpisuje" Der Tagesspiegel".
Już po tym jak pociąg dojechał do Poczdamu, mocno nietrzeźwy mężczyzna chwycił dziewczynę za nadgarstek, uniemożliwiając jej wyjście. 17-latce udało się na szczęście uwolnić. Zdarzenie zauważył inny pasażer, który natychmiast wezwał policję.
W sprawie Polaka prowadzone jest śledztwo w związku z podejrzeniem molestowania seksualnego oraz stosowania przymusu wobec nastolatki. Badanie na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wykazało wartość 3,3 promila. Od podejrzanego pobrano też próbkę krwi. Sprawa wkrótce trafi do sądu.
Dramat 18-latka w monachijskim metrze
Opisana powyżej sytuacja miała miejsce zaledwie kilkadziesiąt godzin po innym dramatycznym incydencie, do którego doszło w Monachium. Tam to 18-letni Polak był ofiarą, a sprawcą ma być 20-letni uchodźca z Afganistanu.
O ile niemieckie władze do czynu Polaka w Poczdamie podeszły w sposób wyważony, publikując jedynie policyjny komunikat, to rząd Prawa i Sprawiedliwości w Polsce dramat zgwałconego w monachijskim metrze chłopaka postanowił wykorzystać politycznie.
Mateusz Morawiecki zapowiedział najpierw, że Polska zwróci się do Niemiec o włączenie polskich prokuratorów do śledztwa. W jego wpisie są też wątki polityczne i kampanijne. "Jesteśmy jednym z najbezpieczniejszych krajów na kontynencie i dbamy o bezpieczeństwo Polaków" – napisał.
Do publikacji dołączono grafikę muru na granicy z Białorusią. Na niej widnieje napis: "Dopóki rządzi PiS, nie pozwolimy na relokację nielegalnych imigrantów do Polski".
Tu warto przypomnieć, że nasz kraj, zgodnie z zapowiedzią przedstawicieli KE, nie zostanie objęty mechanizmem relokacji, gdyż w Polsce są już uchodźcy wojenni z Ukrainy.
Potem nasze MSZ wezwało na tzw. dywanik przedstawiciela RFN w Polsce. Po spotkaniu polska strona wydała komunikat.
"Podczas rozmowy przekazano stronie niemieckiej, że sytuacje tego rodzaju mogą powtórzyć się w przyszłości. W tym kontekście podkreślono pilną potrzebę przeprowadzenia skutecznej kampanii informacyjnej, która zwróci uwagę na potencjalne niebezpieczeństwo bycia ofiarą podobnych przestępczych czynów, w tym wobec obywateli polskich" – czytamy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.