- Talent się raczej nie starzeje - mówi w rozmowie z naTemat Karolina Korwin-Piotrowska. Znawczyni show-biznesu jednocześnie przyznaje, że swobodę w decydowaniu o chwili przejścia na emeryturę mogą mieć tylko zachodnie gwiazdy. - Polscy artyści emeryturę mają niską, a status życia dość wysoki. Muszą zatem na tym Titanicu grać do końca - twierdzi.
"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym..." - śpiewał Perfect. Wciąż kultowy między innymi dlatego, że Grzegorz Markowski i jego zespół od lat ze sceny zejść nie mają najmniejszego zamiaru. Mimo że lata niebłaganie lecą, a po coraz rzadszych występach na żywo widać, że kondycja już nie najlepsza. Ale w członkowie Perfectu w wywiadach podkreślają, że mają pod tym względem nieco z The Rolling Stonesów, którzy na scenie są od ponad pół wieku.
Zupełnie inaczej zdaje się, że zamierzają tymczasem postąpić muzycy z U2. Średnia wieku Bono i spółki to zaledwie tyle, ile liczy sobie kariera sceniczna Stonesów, ale perkusista legendarnej grupy już kilka lat temu zapowiadał, że z kolegami będzie wkrótce dyskutował o właściwym momencie zakończenia historii składu. - Wiem, że nadejdzie czas, kiedy powiemy sobie "pora odejść" i wolałbym znajdować się wtedy na szczycie, a nie na równi pochyłej. Myślę, że odejście w takim stylu jest bardziej godne - mówił w jednym z wywiadów.
Ale czy coraz bardziej zaawansowany wiek musi wykluczać artystę z zawodowego życia? Na przełomie wieków fascynacja popkultury młodością sprawiła, że powszechnie uznano, iż na scenach i ekranach nie ma już zbyt wiele miejsca dla bardziej zaawansowanych wiekiem artystów. Pięćdziesiątka na karku to taka dobra chwila, żeby karierę kończyć albo innymi słowy pogodzić się z bezrobociem. Dziś tymczasem czasy jakby się zmieniały. Jedną z największych gwiazd hitowego serialu TVP 2 "M jak miłość" jest 87-letni Witold Pyrkosz. Ostatnimi czasy trudno też o dobrą produkcję kinową bez starszej od niego o dekadę Danuty Szaflarskiej.
- Bo talent się raczej nie starzeje - mówi w rozmowie z naTemat Karolina Korwin-Piotrowska. W zawodach takich jak aktorstwo, jeśli nie jest się oczywiście nabotoksowaną lalą, wiek działa zazwyczaj na plus. Ponieważ więcej się wtedy umie, ma się większą samoświadomość tego, jakie się ma możliwości. Co powinno się robić, a czego nie. Czasem starzeje się głos, ale to tylko kwestia tego, jak dbało się o aparat głosowy. Do dotyczy także muzyków, wśród których wielu bardzo dobrze śpiewało do końca życia. Talent się zawsze obroni. Bez względu na to, czy ma lat 18, czy 88 - ocenia.
W czym tkwi tajemnica scenicznej długowieczności
Z drugiej zaś strony nasza rozmówczyni podkreśla, że są artyści, którzy bezwzględnie powinni już zrezygnować i wybrać emeryturę. Szczególnie w Polsce. - Z litości nie podam nazwisk. Ponieważ nie ma nic gorszego, niż odcinanie kuponów od sławy - mówi Korwin-Piotrowska. Znawczyni show-biznesu zaznacza, że jeśli artysta chce walczyć o swoją sławę do końca, powinien brać przykład przede wszystkim z zagranicznych wzorów. W tym Micka Jaggera i Stonesów. Oni nie udają bowiem ani młodszych niż są, ani nie trzymają się kurczowo przeszłości i każda kolejna ich płyta jest interesująca.
Jej zdaniem tajemnica długowieczności The Rolling Stones polega też na tym, że ci muzycy prowadzą dość higieniczny dla psychiki tryb życia. Często rozstają się na dłużej, nawet kłócą, by potem znowu wrócić i wyjechać w krótką trasę. W U2 tymczasem mogą myśleć już o zakończeniu kariery, bo koncertują prawie nieprzerwanie i jedna trasa goni kolejną. Zespół od kilku dekad właściwie nieprzerwanie ze sobą przebywa i to wycieńcza. Karolina Korwin-Piotrowska jest pewna, że zarówno Jagger, jak i Bono będą wiedzieli kiedy skończyć, kiedy ich występy zaczną ocierać się o karykaturę dawnej sławy.
Przykład Davida Bowiego, pokazuje tymczasem, że blisko 70-tki można też wybrać czas na artystyczny powrót. Brytyjski piosenkarz ma już 66 lat i za sobą poważny atak serca, ale wkrótce zamierza znowu cieszyć fanów swoją nową muzyką. - Wszyscy dziś czekają z ogromną ciekawością, by zobaczyć, jak on swój wiek i słabość fizyczną ogra. Nowym singlem sprawił, że przynajmniej w moim przypadku przynęta zadziałała - zapewnia dziennikarka. Dodaje, że w wielu przypadkach właśnie pozwolenie fanom na chwilę odpoczynku od twórcy pozwala mu potem rozkwitać na nowo.
Wysokość emerytury zawsze z tyłu głowy
Z tym, że to raczej niemożliwe nad Wisłą. Tu zejść ze sceny niepokonanym często oznacza bowiem przejście na emeryturę w wysokości kilkuset złotych. - Tutaj artyści są pompowani nieustannie właśnie przez te kiepskie emerytury. Oni, za przeproszeniem, muszą zapierdzielać. Emeryturę mają niską, a status życia dość wysoki. Muszą zatem na tym Titanicu grać do końca. A jaki to będzie miało efekt...? - zastanawia się Korwin-Piotrowska.
W tym kontekście warto przypomnieć historię popularnej w PRL-u aktorki Mieczysławy Ćwiklińskiej. Urodzona w 1879 roku aktorka już w 1958 roku w Teatrze Rozmaitości zagrała rolę Babki w sztuce "Drzewa umierają, stojąc". I odtwarzała ją aż do roku 1971, rok później zmarła. A pod koniec kariery widzowie przychodzili na "Drzewa umierają, stojąc" właściwie tylko dlatego, że każdy liczył, że Ćwiklińska na deskach teatru wreszcie umrze i zobaczą to na żywo. To ta historia zainspirowała w 1982 roku Janusza Kondratiuka do stworzenia filmu "Klakier".
Zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, o postaci Ćwiklińskiej powinno pamiętać i brać pod rozwagę wielu dojrzałych polskich twórców. - Nie każdy ma takie "szczęście" jak Łomnicki, który zmarł na deskach teatru jednocześnie będąc wciąż na szczycie. Gdy wszyscy byli jeszcze pełni niedosytu jego twórczością. Nie byli nim zmęczeni - stwierdza. Dziennikarka przyznaje się, iż jest pełna obawy o polski rynek muzyczny. Wkrótce może bowiem wyglądać właśnie tak, że płytę będzie kupowało się, by mieć ostatnią płytę danego artysty, a na koncerty przyjdzie wielu zainteresowanych zobaczeniem upadku dojrzałej gwiazdy na własne oczy.
A starsi muzycy muszą pracować w Polsce do upadłego, bo wielu z nich wcale nie stworzyło, a jedynie odtwarzało cudze piosenki i nie przysługują im z tego tytułu tantiemy. Jeżeli nie napisali tekstu, ani nie skomponowali swoich piosenek, pieniądze z ich odtwarzania są niezbyt wielkie. Jak mówi Karolina Korwin-Piotrowska, polskie realia są wciąż takie, że nawet nieco młodsi twórcy nie mogą sobie pozwolić nawet na krótkie wakacje i pozwolenie na odpoczynek od siebie. - Nawet artysta dobrej klasy nie może sobie na to pozwolić, bo ma na głowie kilka kredytów, auto w leasingu i wiele innych opłat do zapłacenia. Oni nie mają takich kont, jak Bowie czy Jagger, którzy przez lata inwestowali także poza muzyką - podsumowuje. I dodaje, że w polskim show-biznesie nawet wśród młodych jest dziś zaledwie kilka osób, które mogą być pewne spokojnej starości.
Nie każdy ma takie "szczęście" jak Łomnicki, który zmarł na deskach teatru jednocześnie będąc wciąż na szczycie. Gdy wszyscy byli jeszcze pełni niedosytu jego twórczością. Nie byli nim zmęczeni