Kolejną ofiarą legionelli jest pacjent, który leczył się w Podkarpackim Centrum Chorób Płuc w Rzeszowie przy ul. Rycerskiej. Mężczyzna chorował na nowotwór, co nie jest obojętne dla procesu chorobowego wywołanego bakterią. Łącznie zakażonych jest już ponad 75 pacjentów.
Reklama.
Reklama.
– Był pacjentem z wielochorobowością, w tym z chorobą nowotworową. Testy potwierdziły u niego obecność bakterii – powiedział PAP cytowany przez Onet rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Rzeszowie Andrzej Sroka.
Legionella od kilku dni jest poważnym problemem, z którym boryka się Rzeszów.
– Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest poważna i doniesienia o zachorowaniach i zgonach są poważne. Służby jednak pracują i starają się tę sytuację opanować – zapewniał prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek cytowany przez Gazeta.pl.
Głowa miasta jest jednym z uczestników regularnie zwoływanych w Rzeszowie posiedzeń sztabu kryzysowego. Te mają zaradzić poważnej sytuacji, którą wywołuje obecna w wodociągach bakteria.
Liczba chorych i ofiar legionelli stale rośnie
Bakteria jest przyczyną kolejnych zachorowań na legionellozę, zwaną też chorobą legionistów. Liczba pacjentów dotkniętych chorobą na Podkarpaciu przekroczyła już 75 osób.
Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, który sam także pracuje jako lekarz rodzinny mówił w naTemat o konieczności czyszczenia wodociągów.
– To może zamknąć sprawę i oby tak się stało. Oczywiście to jest jedna z metod działania na tę bakterię – powiedział nam ekspert. Jak przypomniał, ta bakteria bytuje w średniej temperaturze 38 stopni. Mówił też o tym, że występuje ona w m.in. kanalizacji, wodociągach, basenach czy kurtynach wodnych.
– Chciałbym zaapelować do mieszkańców Rzeszowa, aby zadbali o klimatyzację i oczyszczenie jej – wskazał. Lekarz wyjaśnił też, że działania, które podejmują obecnie służby i władze miasta, czy puszczanie gorącej wody przez wodociągi, są właściwe. Bakteria ta ginie bowiem w temperaturze 70 stopni i wyższej. Zabija ją również chlor.
W naTemat pisaliśmy, że jak podało RMF FM, sprawę nagłych zakażeń legionellą bada ABW. Uwagę służb zwróciło to, że bakteria pojawiła się w strategicznym regionie Polski w kontekście wojny w Ukrainie.
W okolicach Rzeszowa znajduje się baza przerzutowa sprzętu wojskowego oraz centrum pomocy uchodźcom, więc może nie być to obojętne dla sprawy. Agenci chcą wykluczyć celowe zakażenie sieci wodociągowej, ale z dotychczasowych ustaleń wynika, że na razie nie ma przesłanek sugerujących sabotaż.
Nie wiadomo, co jest źródłem zakażenia. Dochodzenia epidemiologiczne nadal trwają, ale prowadzone są także wszelkie działania przeciwpandemiczne. To między innymi kontrola i pobór wody do laboratoryjnych badań. Wyniki pobranych próbek mają być znane w poniedziałek.