Roman Giertych wystartuje do Sejmu z ostatniego miejsca listy Koalicji Obywatelskiej w województwie świętokrzyskim – ogłosił w niedzielę Donald Tusk. Informacja zelektryzowała polityczny internet, bo tym razem to właśnie w Kielcach, a nie w Warszawie, rzekomo ma kandydować Jarosław Kaczyński. Co o starciu Giertych – Kaczyński myślą w PiS?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Donald Tusk ogłosił kandydaturę Romana Giertycha podczas wiecu wyborczego w Sopocie. Zwrócił się bezpośrednio do przywódcy obozu władzy, Jarosława Kaczyńskiego. Nie zabrakło drwin i nawiązań do historii najnowszej. W latach 2006-2007 Giertych był wicepremierem podczas pierwszych rządów PiS.
Do wiadomości o swojej kandydaturze odniósł się i sam zainteresowany. "Potwierdzam słowa Donalda Tuska. Wystartuję przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu z list Koalicji Obywatelskiej w świętokrzyskim. Jarku do zobaczenia w czasie kampanii. Mamy wiele do omówienia…" – napisał mecenas Roman Giertych na X, dawniej Twitterze.
Ruch Platformy odnotował szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński. "Podekscytowany Tusk ogłasza start Giertycha z listy PO, obrażając w swoim wrednym stylu Jarosława Kaczyńskiego, licząc, że odwróci uwagę od wtopy z pozwem za spot o bezrobociu za czasów jego rządów. Panie Tusk pan sobie możesz wziąć na listę nawet Ciccioline albo kobyle Kowala i Migalskiego, a i tak nie dorastasz do pięt Jarosławowi Kaczyńskiemu" – skwitował europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Posłowie PiS o pojedynku Kaczyński – Giertych
Pytanie o to, co myślą o kandydaturze Romana Giertycha, zadaliśmy kilku prominentnym politykom Prawa i Sprawiedliwości z województwa świętokrzyskiego. Oficjalnie członkowie PiS nie czują się zagrożeni nowym posunięciem Donalda Tuska. – W ogóle o tym nie myślę – mówi naTemat doświadczony poseł Krzysztof Lipiec. Gdy dopytujemy, czy Roman Giertych nie wejdzie w paradę Jarosławowi Kaczyńskiemu, polityk wybucha śmiechem. – Kto? Komu? – pyta rozbawiony Lipiec.
Podobnie sprawę widzi jego klubowy kolega z regionu, poseł Andrzej Kryj.
– Kandydatura Romana Giertycha nie jest problemem dla Prawa i Sprawiedliwości. Osobiście jako poseł z okręgu świętokrzyskiego nie widzę żadnej możliwości, by to mógł być dla nas kłopot. Natomiast jest to problem dla lokalnej Platformy Obywatelskiej i jej kandydatów. Pytanie brzmi, czy oni myśleli o tym, że tego rodzaju osoba znajdzie się z nimi na liście – mówi naTemat Kryj.
Parlamentarzysta nie żywi obaw, że znany z konserwatywnych poglądów Giertych podbierze część głosów Prawu i Sprawiedliwości. Przeciwnie – argumentuje Kryj – ta kandydatura sprawi, że PiS w Kielcach będzie miał większe poparcie.
– Ci, którzy są po stronie PiS, nigdy nie będą głosować na Platformę Obywatelską, a tym bardziej na Romana Giertycha. Z kolei ci, co się wahali, zastanawiali się, czy w ogóle iść na wybory, widząc tę kandydaturę poczują się zmobilizowani do tego, by wziąć udział w wyborach i zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość – tłumaczy poseł Andrzej Kryj.
Politycy PiS, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że start Romana Giertycha do Sejmu nie robi na nich żadnego wrażenia. Wystarczy jednak chwila rozmowy i ujawnia się, że ubodły ich słowa Tuska o ucieczce Kaczyńskiego. Poseł Lipiec przedstawia sprawę w zupełnie inny sposób. – Gdyby Tusk był odważny, to sam by kandydował ze świętokrzyskiego, zamiast wysyłać tu swojego przyjaciela. Nie dość, że kłamczuch, to zwykły tchórz – kwituje Krzysztof Lipiec.
Kaczyński i "wielka loteria" wyborcza
"Jedynka" Koalicji Obywatelskiej z Kielc, posłanka Marzena Okła–Drewnowicz, sugeruje, że posłowie PiS z jej okręgu robią dobrą minę do złej gry. – Prawda jest taka, że kandydaci PiS są w popłochu, bo przyjdzie Kaczyński, zgarnie lwią część głosów na PiS, a reszcie tak spłaszczy wyniki, że będzie wielka loteria kto się dostanie do Sejmu, a kto nie – tłumaczy Okła–Drewnowicz.
Jednocześnie parlamentarzystka zaprzecza, by zmiana na liście Koalicji była zaskoczeniem dla lokalnych działaczy opozycji. – Już od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że PiS coś kombinuje. Sam fakt, że w ogóle nie pokazali list, daje dużo do myślenia. Pogłoski były różne. Najpierw mówiło się, że z Kielc wystartuje Beata Szydło. Potem pojawiły się plotki o ponownym starcie Zbigniewa Ziobry. My spokojnie przygotowaliśmy swoje listy i czekaliśmy z pełną świadomością, że jakby co trzeba będzie je uzupełnić – relacjonuje liderka świętokrzyskiej Platformy.
Jak mówi Okła–Drewnowicz, konieczność reakcji na emigrację wyborczą prezesa PiS była dla wszystkich oczywista.
– Gdy okazało się, że Jarosław Kaczyński tchórzy i ucieka z Warszawy, było dla nas jasne, że lista KO nie może zostać bez zmian – wyjaśnia posłanka.
Dlaczego akurat Giertych? – To musiała być odpowiedź związana z przeszłością Kaczyńskiego. Jednym z kandydatów przeciwko byłemu premierowi będzie jego własny wicepremier. Ten ostatni ma dużo informacji, które pozwolą na rozliczenia – mówi Marzena Okła–Drewnowicz.
Jednocześnie posłanka Koalicji Obywatelskiej nie ma wątpliwości, co by się stało, gdyby Kaczyński wyciął numer i zamiast w Świętokrzyskiem wystartował jednak z innego województwa. – Jeśli prezes będzie kandydował z innego okręgu, to czeka go kolejna niespodzianka – zapowiada posłanka Marzena Okła–Drewnowicz.
Giertych? "To groteska! To niepoważne!"
Z rozbawieniem i lekceważeniem, które posłowie PiS otwarcie okazują w reakcji na pytania o Romana Giertycha, wyraziście kontrastuje to, co można od nich usłyszeć nieoficjalnie. Prominentni działacze Prawa i Sprawiedliwości w anonimowych rozmowach nie kryją złości z powodu takiego obrotu wypadków.
– To groteska! To niepoważne! – bulwersuje się znany polityk PiS z okręgu świętokrzyskiego. Jak się okazuje, rozmówca naTemat jest oburzony nie tylko ostatnią decyzją kadrową Tuska. – Najpierw Kołodziejczak, teraz Giertych. Tusk wsadza na te listy od Sasa do Lasa. To wszystko jest strasznie niespójne. Nie wiem komu chce zrobić przykrość. To ruchy robione na gorąco, pod wpływem impulsu. Elektorat Platformy nie będzie zadowolony – ocenia polityk obozu władzy.
Lokalni działacze PiS po cichu przyznają, że są głęboko zaniepokojeni startem Romana Giertycha z ich okręgu. Obawiają się, że mecenas może narobić Jarosławowi Kaczyńskiemu szkód wizerunkowych. Były wicepremier już wezwał byłego premiera do debaty, opatrując zaproszenie zdjęciem sprzed lat.
Użytkownicy zwracają uwagę na znaczącą różnicę wzrostu między politykami. Niektórzy niewybrednie z tego żartują, widząc w tym symbol różnicy głosów, jakie 15 października otrzymają kandydaci PiS i PO.
– Giertych kandyduje tylko po to, by wzniecać złe emocje przeciw prezesowi. Nie ma innego powodu. Ma rozbudzać gniew i prowokować nienawiść – mówi jeden z działaczy.
Politycy PiS nie kryją złości. – Boli, że Giertych kandyduje ze świętokrzyskiego. Wstyd! – słyszymy.
Obawie towarzyszy jednak nadzieja, że ostatecznie sprawa może rozejść się po kościach. – Giertych chowa się przed prokuratorem za granicą. Może nawet w ogóle tu nie przyjedzie. Jak będzie prowadził kampanię wyborczą? – zastanawiają się politycy PiS.
Śmiech miesza się ze strachem, obawa z nadzieją. Kandydatura Giertycha już wzbudziła emocje, choć w świetle kamer PiS próbuje temu zaprzeczać.