Czy Jarosław Kaczyński będzie kandydował do Sejmu z województwa świętokrzyskiego? Takie pytanie od kilkudziesięciu godzin rozgrzewa polityczny internet. Dotąd prezes PiS startował z Warszawy. Koalicja Obywatelska szybko zareagowała stwierdzeniem: Kaczyński ucieka przed Tuskiem. – Wizerunkowo to fatalne posunięcie. Ale tylko wizerunkowo – mówi naTemat dr Mirosław Oczkoś, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dr Mirosław Oczkoś zwraca uwagę na to, że ucieczka Kaczyńskiego przed Tuskiem to najprostsza, niemal instynktownie narzucająca się interpretacja spekulacji o wojażach wyborczych prezesa PiS. – Też dałem się na to nabrać przez pierwsze 30 minut. Ale potem zacząłem się zastanawiać: po co mu to? – relacjonuje rozmówca naTemat.
Ekspert zwraca uwagę na to, że Jarosław Kaczyński ma pewny mandat niezależnie od okręgu, z jakiego wystartuje. Przenosiny z Warszawy mają więc drugie dno.
Kaczyński "jedynką" w Kielcach? O co chodzi PiS
– Na tym polega technologia utrzymania się przy władzy. Prawdopodobnie PiS bada teraz regiony w całej Polsce, by wytypować miejsca, gdzie – po wstawieniu wyborczej "lokomotywy" – będzie można wyciągnąć więcej mandatów. Takim miejscem jest właśnie okręg numer 33, czyli województwo świętokrzyskie – tłumaczy dr Oczkoś.
Komentator zwraca uwagę na to, że w regionie jest do wzięcia 16 mandatów poselskich. Obecnie PiS ma tam 10 posłów. – To okręg ewidentnie przechylony na stronę Zjednoczonej Prawicy. Nie chodzi tylko o PiS, pamiętajmy, że tam "jedynką" był Zbigniew Ziobro. Co zmieni ewentualna kandydatura Jarosława Kaczyńskiego? Prezes PiS swoimi głosami wciągnie do Sejmu tych kandydatów, którzy bez niego by się nie dostali. Obóz władzy może zgarnąć 12 albo nawet 14 mandatów – wyjaśnia dr Mirosław Oczkoś.
Rozmówca naTemat zaznacza, że żarty polityków i wyborców opozycji są w tym kontekście nieistotne. – Kaczyński ma gdzieś wycie internetu, że stchórzył. Gdy po wyborach będzie miał kilka mandatów więcej, to kto się będzie śmiać? – pyta retorycznie dr Oczkoś.
Specjalista uważa, że pogłoski o kandydaturze Jarosława Kaczyńskiego w Kielcach zostały wypuszczone celowo. – To fałszywa przynęta. Wrzucamy i patrzymy na reakcje. Ale chodzi nie tylko o to, by poznać reakcję rywali. To też przetestowanie nastrojów w regionie i pokazanie innym liderom, żeby nie pękali. "Niech się śmieją, ja się przesunę, to ty też możesz przesunąć się gdzieś indziej, gdy weźmiemy władzę, to my będziemy się śmiać" – tłumaczy rozmówca naTemat.
Wybory Platformy okręg po okręgu
Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego Donald Tusk nie powinien zmieniać planów dotyczących startu jako "jedynka" Koalicji Obywatelskiej z Warszawy.
– To wyglądałoby słabo, reaktywnie, tak jakby Jarosław Kaczyński kształtował listy wyborcze opozycji. Platforma nadal jednak ma czas, by zrobić coś innego: przyjrzeć się Polsce okręg po okręgu i zobaczyć, gdzie za pomocą prostej podmiany miejsc można wziąć więcej głosów – mówi dr Mirosław Oczkoś.
Według specjalisty kluczowe są te regiony, gdzie Koalicja Obywatelska jest silna. To tam dodatkowe wzmocnienie może przesądzić o dodatkowych mandatach. – Na miejscu Platformy sprawdziłbym, czy podrasowanie listy na przykład w Gdańsku, Sopocie, Gdyni i przyległościach nie przełoży się na wynik wyborczy. To może wymagać, by szefowie regionów powściągnęli ambicje i zaakceptowali niższe miejsce na liście, by ustąpić "lokomotywie", komuś bardziej popularnemu i rozpoznawalnemu – wyjaśnia ekspert ds. marketingu politycznego.
Dr Mirosław Oczkoś zwraca uwagę na to, że te wybory są wyjątkowe. – Osoby myślące konwencjonalnie mogą przegrać. Trzeba pamiętać o tym, że partia władzy ma miliardy i szukać nietypowych rozwiązań. Wszyscy utyskują na to, że PiS robi kampanię wyborczą na referendum, tymczasem opozycja może robić swoją kampanię referendalną w tym samym czasie co PiS. Może warto uśmiechnąć się do innych liderów opozycji? – zastanawia się ekspert.
Rozmówca naTemat podkreśla, że opozycja powinna być w przemyślany sposób nieprzewidywalna dla PiS. – W grze o władzę wygrywa ten, kto myśli niekonwencjonalnie, jest szybszy i brutalniejszy – podsumowuje dr Mirosław Oczkoś.