Kandydatura Romana Giertycha, który ma wystartować z ostatniego miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu kieleckim, wywołała niemałe poruszenie w opozycji. Niektórzy politycy Lewicy zaczęli wytykać mecenasowi jego bardzo konserwatywne poglądy ws. na przykład aborcji. Giertych postanowił odpowiedzieć na te zaczepki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ogłoszenie startu Romana Giertycha w województwie świętokrzyskim przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu wywołało ostatnio sporo kontrowersji. Przeciwnicy wypominali choćby wypowiedzi nieprzychylne społeczności LGBT czy poglądy na temat aborcji.
– Donald Tusk jeszcze kilka tygodni temu powiedział, że na listach PO nie znajdzie się nikt, kto neguje prawa kobiet do przerywania ciąży. Okazuje się, że jednak się to miejsce znalazło, dla ojca chrzestnego Konfederacji, wskrzesiciela Młodzieży Wszechpolskiej. Na listach PO znalazło się miejsce dla ojca chrzestnego współczesnego polskiego nacjonalizmu i szowinizmu. Więc gratuluje wszystkim koleżankom i kolegom z PO i KO, którzy od kilku lat próbowali zmieniać twarz tej partii, deklarując, że jest bardziej postępowa, europejska, światowa – dodał jeden z liderów Nowej Lewicy.
"Podekscytowany Tusk ogłasza start Giertycha z listy PO, obrażając w swoim wrednym stylu Jarosława Kaczyńskiego, licząc, że odwróci uwagę od wtopy z pozwem za spot o bezrobociu za czasów jego rządów. Panie Tusk pan sobie możesz wziąć na listę nawet Ciccioline albo kobyle Kowala i Migalskiego, a i tak nie dorastasz do pięt Jarosławowi Kaczyńskiemu" – skwitował europoseł Prawa i Sprawiedliwości na platformie X.
Giertych: Poglądu w tej sprawie nie zmieniam
Po fali krytyki na temat swoich poglądów wypowiedział się sam Roman Giertych. W swoim oświadczeniu na platformie X przyznał, że nie zmienia swoich poglądów względem aborcji.
"Uważam aborcję za coś złego, choć czasem dopuszczalnego (np. stan wyższej konieczności). Uważam wyrok Przyłębskiej za nieistniejący, zły, głupi i mający wyłącznie tragiczne skutki. Tragedia ta dotknęła kobiety, ale także zmieniła poglądy dużej części społeczeństwa. W wydaniu tego wyroku uczestniczyły osoby nieuprawnione, więc prawnie go nie ma. Tak naprawdę wydał go Jarosław Kaczyński" – zaczął swój wywód Giertych.
"Nie każda aborcja musi być penalizowana. W tym zakresie odsyłam do zamieszczonego wyżej artykułu mego stryja Wojciecha Giertycha - Teologa Domu Papieskiego już dwóch papieży, który słusznie pisze, że zakres tej penalizacji to sprawa do rozumnego dyskursu i odpowiedzialności polityków. Moim zdaniem są takie aborcje, które absolutnie powinny być penalizowane (chociażby skrajny i ostatnio głośny pomysł niektórych kandydatów Lewicy na aborcję przy porodzie) i takie, które z pewnością nie powinny być penalizowane. Zakres tej penalizacji moim zdaniem najlepiej oddaje wyrok TK wydany przed laty przez nestora obecnej opozycji prof. Andrzeja Zolla. Był to funkcjonujący kompromis, który nikogo nie zadawalał, ale trwał i chronił nas przed konfliktem o te kwestie. Niestety ten kompromis został zburzony przez Kaczyńskiego" – dodał mecenas.
Jego zdaniem zbliżające się wybory parlamentarne "nie dotyczą usuwania ciąży, tylko usuwania grupy łamiących Konstytucję złodziei od władzy". Zauważył, że jak to "usunięcie" się nie uda, to dyskusje światopoglądowe będą prowadzili Czarnek i Rydzyk.
"Donald Tusk jest przywódcą opozycji i tylko on może wygrać z PiS. Nikt inny nie ma na to żadnych szans. Umówiłem się z przewodniczącym Donaldem Tuskiem na określoną pracę, którą mam wykonać jako kandydat do Sejmu. Tak jak sam powiedział różnimy się poglądami, lecz mamy wspólną rzecz do wykonania - odsunięcie PiS od władzy, a ja podjąłem się kandydowania przeciwko prezesowi PiS. Tę walkę podejmuję dla kraju, ale i dla moich dziewczyn" – wyjaśnił Giertych.
"Jak wczoraj powiedziała moja córka Karolina: mam w domu cztery kobiety i nikt mnie nie prześcignie w walce o ich prawa, o ich komfort, bezpieczeństwo, o to, aby państwo o nie jak najlepiej dbało i żeby żaden plugawy policjant czy prokurator nie wchodził w ich sprawy intymne. Po wyborach, jeżeli zostanę wybrany, to będę lojalnym i przestrzegającym dyscypliny członkiem klubu. To jest oczywiste, gdyż polityka to gra zespołowa" – zadeklarował mecenas, czym zasugerował, że nie będzie wyłamywał się z ewentualnego głosowania ws. liberalizacji prawa aborcyjnego w przyszłym sejmie.