
25-letnia Joanna z Łańcuta została zamordowana, a zarzut zabójstwa usłyszał jej szwagier Grzegorz B. Teraz głos zabrał ojciec 38-latka. – Dla mnie to utarta ukochanych: syna, synowej i Asi. Wszystkich traktowałem jako swoje dzieci – powiedział "Faktowi".
Mieszkańcy 18-tysięcznego Łańcuta na Podkarpaciu wciąż są wstrząśnięci morderstwem 25-letniej Joanny, która – jak ustalili śledczy – została uduszona. Zarzut zabójstwa usłyszał jej szwagier, 38-letni Grzegorz B. Mężczyzna został zatrzymany w piątek, a w sobotę rano policjanci odnaleźli ciało poszukiwanej kobiety.
Łańcut w szoku po zabójstwie Joanny. Ojciec zabójcy 25-latki zabrał głos
Teraz głos zabrał ojciec podejrzanego. Jak relacjonuje "Fakt", mężczyzna jest wstrząśnięty. – Dla mnie to utarta ukochanych: syna, synowej i Asi. Wszystkich traktowałem jako swoje dzieci – powiedział w rozmowie z tabloidem. I dodał: – To, że syn się przyznał, nie znaczy, że jest winny. Nie wiemy, co się dokładnie stało.
W poniedziałek, dwa dni po zabójstwie, rodzina 25-latki opublikowała w sieci nekrolog, z którego dowiadujemy się o szczegółach w sprawie ostatniego pożegnania Joanny. Pogrzeb odbędzie się w środę 6 września w kościele parafialnym w Głuchowie. Uroczystości związane z pochówkiem rozpoczną się o godz. 15:00.
Ponadto rodzina zmarłej wystosowała specjalny apel o uszanowanie ostatniego pożegnania ich bliskiej.
"Szanowni Państwo, strata Joanny to dla nas trudne i bolesne doświadczenie. Prosimy o uszanowanie naszej prywatności i prawa do przeżywania żałoby. Nie będziemy udzielać wywiadów mediom. O to samo prosimy sąsiadów i wszystkie osoby mające na względzie pamięć zmarłej Joanny i dobro naszej rodziny. Zwracamy się do mediów o nieprzeszkadzanie w obrzędzie pogrzebu" – napisał w mediach społecznościowych jeden z członków rodziny.
Zabójstwo 25-letniej Joanny z Łańcuta
W czwartek 31 sierpnia Joanna R. wyszła z pracy i ruszyła w kierunku domu. Do pokonania miała trasę mierzącą 2 km. Około 16:40 monitoring miejski uchwycił ją po raz ostatni. Przechodziła wówczas obok szkoły podstawowej w Głuchowie niedaleko Łańcuta. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie podała, że są już wyniki sekcji zwłok. – Przyczyną zgonu było uduszenie spowodowane uciskiem na szyję – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową zastępca prokuratora okręgowego Arkadiusz Jarosz.
Po raz ostatni, w dniu zaginięcia, kobieta była widziana ze szwagrem Grzegorzem B. Jak poinformował PAP prokurator Arkadiusz Jarosz, mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.
B. złożył wyjaśnienia i podał motyw, ale prokuratura go nie ujawnia. – Weryfikujemy te zeznania – przekazał prokurator Jarosz, cytowany przez "Fakt".
Tabloid rozmawiał również z matką Joanny. – Wszyscy mieszkamy pod jednym dachem, żyjemy normalnie, nie było żadnych konfliktów – powiedziała dziennikarzom. Jak mówiła, jej zięć zawodowo jeździł tirami, a ostatnio przebywał w domu na urlopie. – Był z moją starszą córką po ślubie 16 lat. Teraz nie chcemy go znać. Córka już mówiła, że wystąpi o rozwód – dodała kobieta.
Zobacz także