Jakub Śpiewak, rezygnując z prowadzenia fundacji Kid Protect, przypomniał o dawno zapomnianym pojęciu, jakim jest odwaga cywilna. Dzięki otwartemu przyznaniu się do błędów spłynęła na niego fala wsparcia zamiast krytyki. - Zapotrzebowanie społeczne na szlachetność jest zawsze. A szczególnie w przypadku osób publicznych różnego rodzaju - mówi naTemat prof. Janusz Czapiński. Jednocześnie psycholog społeczny podkreśla, że nie do końca jest pewien, czy deklaracja Śpiewaka była pozbawiona czystego PR.
Zachowanie Jakuba Śpiewaka, byłego już szefa fundacji Kid Protect jest właściwie bezprecedensowe. W piątek w specjalnym oświadczeniu poinformował nie tylko o tym, że wycofuje się z prowadzenia organizacji i życia publicznego. Szczerze przyznał też, jakie są powody jego postępowania. Stwierdził, że nie spisał się jako szef Kid Protect, zawiódł zaufanie i nadzieje swoich współpracowników. Otwarcie potwierdza, że doprowadził fundację na skraj bankructwa. I sam uważa, że wyklucza go to z roli osoby publicznej, którą przez szereg ostatnich lat był. "Przepraszam tych, których zawiodłem. Ale też wiem, że przeprosiny nie zwalniają mnie od obowiązku naprawienia szkód. Mam nadzieję, że mi się to uda" - napisał Śpiewak. I poprosił, by dać mu szansę naprawy błędów poza obiektywami kamer.
Szczególnie w tym ostatnim kontekście jego oświadczenie wydaje się więc całkowicie pozbawione sensu. Jeżeli ktoś znany przyznaje się dziś do popełnionych błędów, zazwyczaj robi to, by wyprzedzić cios wizerunkowy, który wkrótce otrzyma. Robi się to, by pozostać w świetle zainteresowania, a nie samemu się z niego wykluczyć. "Przyznaj się, przeproś, powróć" - radzą w takich przypadkach złote zasady public relations. Tylko że w przypadku Jakuba Śpiewaka nie mówimy dziś o wszechobecnym PR, a innym, dawno zapomnianym pojęciu. Odwadze cywilnej.
Encyklopedia mówi, że to "postawa, która polega na występowaniu w obronie swoich racji, nawet jeżeli wiąże się to z wysokimi sankcjami i kosztami społecznymi. Jej podstawowym elementem jest występowanie pod swoim imieniem i nazwiskiem, czyli podpisywanie się pod własnymi wypowiedziami. Odwaga jest również przyznaniem się do błędu, postępowaniem zgodnie ze swoim sumieniem i głoszeniem swoich poglądów". Warto to przypomnieć, bo w życiu codziennym mamy z nią dziś do czynienia coraz rzadziej.
Nic więc dziwnego, że pod informacją o wycofaniu się Jakuba Śpiewaka z życia publicznego cała rzesza komentujących zamiast wypominać mu błędy, do których sam się przyznaje..., serdecznie mu gratuluje. "Coraz mniej osób ma odwagę przyznać się do swoich słabości. Ja wyjątkowo cenię takich ludzi" - pisze w komentarzach w naTemat Tomasz. "Taka postawa powinna przejść do kanonu naszego życia publicznego. Niestety nieliczni i bardzo wartościowi ludzie są w stanie w tak spektakularny sposób przyznać się do błędu" - ocenia Paweł. "Dobra lekcja z odwagi cywilnej. Powodzenia panie Jakubie" - stwierdza Michał. "Kompetencji, wiedzy i wrażliwości na los dzieci Pan nie stracił, więc mam nadzieję, że jednak nadal Pan będzie robił to, na czym się zna najlepiej" - komentuje Menia.
A może genialny zabieg PR-owski?
W kilkudziesięciu komentarzach do informacji o oświadczeniu Jakuba Śpiewaka, tylko kilka osób sądzi, iż był to "strzał wyprzedzający", bo były szef Kid Protect spodziewał się, iż wkrótce do prasy wyciekną informacje po kontroli w fundacji i wtedy trudno będzie mu nazwać opłacenie urlopu ze służbowej karty "niefrasobliwością". W przeciwieństwie do opinii publicznej, decyzji i postawy Śpiewaka nie chce natomiast komentować jego środowisko. Psycholodzy i działacze zajmujący się sprawami dzieci odmawiają dziś zajęcia stanowiska w tej sprawie.
O odwadze cywilnej Jakuba Śpiewaka mówi naTemat tylko ceniony psycholog społeczny, prof. Janusz Czapiński z Katedry Psychologii Społecznej UW. - Nie znamy całej sprawy "od podszewki". To równie dobrze mogło wyglądać tak, że pana Śpiewaka skłonili do tego działania inni działacze tej fundacji. Tak, by ustąpił z pełnionej funkcji, nim okaże się, że organizacja działała niegospodarnie - spekuluje.
Janusz Czapiński zaznacza, że nie można zakładać, iż Śpiewakiem na pewno kierowały partykularne pobudki, ale warto też brać pod uwagę, że za szlachetnością często stoją dziś zupełnie innego typu motywacje. - Nie wiemy, jak było do końca, ale z pewnością można powiedzieć, że musiał on mieć silne osobiste powody, by tak się zachować. Być może zrobił to także dlatego, by po swoich błędach pozostawić wizerunek czystej, nieskazitelnej fundacji, którą dotąd kierował. Ponieważ ustąpił jeden z najważniejszych ludzi w fundacji, ale inni teraz muszą przejąć jego rolę. Żeby móc oddzielić ziarno od plew w tej sprawie, trzeba byłoby jednak poznać ścieżkę psychologiczną, która doprowadziła Jakuba Śpiewaka do wykonania takiego kroku - ocenia.
Chcemy wierzyć w szlachetność
Janusza Czapińskiego nie dziwi jednak powszechna, pozytywna reakcja na to, jak zachował się był szef fundacji Kid Protect. Podobnych sytuacji w życiu publicznym jest bowiem tak niewiele, że chcemy, by każda tego typu postawa była prawdziwym przejawem odwagi cywilnej. - Zapotrzebowanie społeczne na szlachetność jest zawsze. A szczególnie w przypadku osób publicznych różnego rodzaju. To oczekiwanie mocno dotyczy zwłaszcza polskich polityków, ale ludzie aktywni dziś w polityce raczej nie potrafią takiego oczekiwania spełnić - podsumowuje profesor.
Zapotrzebowanie społeczne na szlachetność jest zawsze. A szczególnie w przypadku osób publicznych różnego rodzaju. To oczekiwanie mocno dotyczy zwłaszcza polskich polityków, ale ludzie aktywni dziś w polityce raczej nie potrafią takiego oczekiwania spełnić.