
Amerykański aktor Danny Masterson, który zanany jest głównie z serialu komediowego "Różowe lata 70.", w czwartek w Los Angeles usłyszał wyrok. Spędzi w więzieniu 30 lat za dwa gwałty.
Danny Masterson usłyszał wyrok. Skazano go na 30 lat więzienia za gwałty
Pod koniec maja ława przysięgłych uznała aktora Danny'ego Mastersona za winnego dwóch z trzech zarzutów gwałtu. Teraz zapadła decyzja co do długości kary. Gwiazdor seriali "Różowe lata siedemdziesiąte" i "The Ranch" został skazany na 30 lat więzienia.
Alison Anderson, prawniczka reprezentująca dwie ofiary, stwierdziła w oświadczeniu przesłanym do BBC News, że kobiety "wykazały się ogromną siłą i odwagą, występując przed organami ścigania i bezpośrednio uczestnicząc w dwóch wyczerpujących procesach karnych".
"Pomimo ciągłego nękania, utrudniania i zastraszania te odważne kobiety pomogły dziś pociągnąć do odpowiedzialności bezwzględnego drapieżnika seksualnego" – stwierdziła.
Sprawa Danny'ego Mastersona
Przypomnijmy, że już w 2017 roku Danny Masterson został oskarżony przez trzy kobiety o napaść seksualną – do gwałtów miało dojść w latach 2001-2003 w jego domu w Hollywood. W 2001 roku miał zgwałcić 23-latkę, swoją ówczesną dziewczynę Chrissie B., natomiast w 2003 roku – kobiety w wieku 28 i 23 lat.
Aktor od samego początku nie przyznawał się do winy, ale po trzech sezonach Netflix wyrzucił go z obsady serialu "The Ranch", w którym grał jedną z głównych rol. Pożegnała się z nim również agencja aktorska United Talent.
W 2020 roku kalifornijskie organy ścigania oficjalnie oskarżyły Danny'ego Mastersona o trzy akty gwałtu i aktor został aresztowany. Po krótkim pobycie za kratkami wyszedł za kaucją w wysokości 3,3 mln dolarów. Proces ruszył znów w 2021 roku.
Niemal dwa lata później zapadła decyzja. Złożona z siedmiu kobiet i pięciu mężczyzn ława przysięgłych w Sądzie Najwyższym w Los Angeles ogłosiła, że Danny Masterson jest winny dwóch zarzutów gwałtu na Jen B. i N. Trout. W kwestii trzeciego zarzutu ławnicy nie ustalili wspólnego stanowiska. Obrońcy Mastersona przekonywali, że celebryta uprawiał seks z kobietami za ich zgodą. Prokuratorzy starali się zaś udowodnić, że aktor odurzał kobiety, by je zgwałcić oraz że przez lata wykorzystywał swoje wpływy w Kościele Scjentologicznym, aby uniknąć konsekwencji przestępstw. O tym wątku w naTemat pisał więcej Bartosz Godziński.
Zobacz także
