– Zlikwidujemy Fundusz Kościelny – zapowiedziała Koalicja Obywatelska. Wśród 100 konkretnych obietnic wyborczych, które ogłoszono w sobotę, ta nosi nr 16 i bezsprzecznie zyskała wielu zwolenników. Od lat pojawiają się takie postulaty, od lat się o tym mówi. Pytanie, na ile to w ogóle realny scenariusz? – To dowód na przesunięcie elektoratu PO w lewą stronę – komentuje Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Fundusz Kościelny nie od dziś budzi emocje. I nie pierwszy raz opozycja o nim mówi. Jego likwidacja jest podnoszona przez Lewicę. Podczas kampanii prezydenckiej mówił o niej Rafał Trzaskowski. Donald Tusk również mówił o tym w ubiegłym roku.
Teraz postulat znalazł się w 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej, które zaprezentowano podczas sobotniej konwencji wyborczej KO. I znów wywołał niemałe emocje.
Pod postami polityków na ten temat wielu komentujących zareagowało słowami: "Nareszcie", "Jak najszybciej, jestem za", "Absolutnie popieram", "Już dawno to powinno być zrobione i też Kościół powinien płacić podatki".
Terlikowski: Czy to jest sensowny pomysł?
Tomasz Terlikowski nie jest zdziwiony, gdy rozmawiamy o tych komentarzach, choć zwraca uwagę, że druga część społeczeństwa reaguje zupełnie inaczej.
– To dowód na przesunięcie elektoratu PO w lewą stronę. Jest to próba zagrania na dość silnym w Polsce antyklerykalnym elemencie. PO wyszło z badań, że jej elektorat chce postawy bardziej odcinającej się od Kościoła. A Fundusz Kościelny jest najprostszym działaniem. Ale czy to jest sensowny pomysł? Moim zdaniem sensowym pomysłem byłoby rozpoczęcie poważnej debaty na temat finansowania Kościoła – komentuje w rozmowie z naTemat katolicki publicysta.
Zwraca uwagę na trzy rzeczy. Między innymi na to, że Fundusz Kościelny jest nie tylko w Polsce i nawet w Niemczech odszkodowania są wypłacane Kościołowi po konfiskatach, które nastąpiły na początku XIX wieku.
– To pokazuje, że nie jesteśmy jedynym krajem, w którym coś takiego się dzieje. Poza tym powinno się podsumować, ile majątku Kościołowi w Polsce zostało legalnie i nielegalnie skonfiskowane, a ile mu zwrócono, bo warto pamiętać, że niemała część została zwrócona. Trzeba też pamiętać, że Fundusz Kościelny w tej chwili służy głównie jako źródło ubezpieczeń dla tej części duchownych, którzy nie wykonują pracy, która daje im ubezpieczenie, np. sióstr klauzurowych i misjonarzy – wskazuje.
Dlatego, jak przekonuje, debaty wymaga poważne przemyślenie finansowania Kościoła w Polsce.
– Bo nie chodzi tylko o księży. To jest też kwestia zabytków lub budynków, których Kościół często nie jest w stanie sam wyremontować, a które są zabytkami nie tylko sztuki sakralnej, ale ogólnopolskiej. Przemyślenia wymaga pytanie, jak to finansować. Jest wiele pytań, które przed nami stoją i wolałbym, żeby zamiast formułować postulaty cieszące się po jednej stronie takim poparciem społecznym, to żeby politycy pomyśleli całościowo jak rozwiązać ten problem – uważa.
"Nie jest wykluczone, że za 5-10 lat część prawicy będzie za tym głosować"
Pytanie, czy likwidacja Funduszu Kościelnego jest w ogóle szybko możliwa. Tomasz Terlikowski uważa, że tak łatwo i szybko nie będzie.
– Moim zdaniem to do tego zmierza, ale nie jest to program na pierwsze 100 dni. To program, który będzie realizowany wraz z coraz szybszą laicyzacją polskiego społeczeństwa. Myślę, że za 5-10 lat nie jest wykluczone, że część prawicy, i to nie musi być PiS, będzie za tym głosować. Bo politycy zazwyczaj kierują się emocjami swoich wyborców, a te się zmieniają – wskazuje.
– Nie zaskakuje mnie, że Donald Tusk idzie z tym kierunku, ponieważ wyraźnie widać, że jeśli chodzi o kwestie socjalne, czyli oś sporu, która różnicowała PO i PiS w pierwszych wygranych przez PiS wyborach, w tej chwili w dużej mierze różnicy nie ma. W dużej mierze różni ich elektorat. W przypadku PiS bardziej tradycyjny, trochę bardziej kościelny, co wcale nie musi oznaczać praktykujący. Z drugiej strony mamy szybko laicyzującą się część wyborców PO i to również nie musi oznaczać niewiary, ale bardzo często oznacza silny antyklerykalizm. Donald Tusk to wie i tymi elementami gra – komentuje Tomasz Terlikowski.
Po co Fundusz Kościelny
Przypomnijmy, Fundusz Kościelny powstał w 1950 r. jako rekompensata za przejęte przez państwo dobra kościelne. Finansowane są z niego składki emerytalne i zdrowotne duchownych różnych wyznań.Ile rząd na to przeznacza? Informacje na ten temat ostatnio wywołują burzliwe dyskusje. Zwłaszcza gdy "Rzeczpospolita" ujawniła, że w 2022 roku było to 200,2 mln zł.
Po raz pierwszy w historii Fundusz Kościelny przekroczył wtedy 200 mln zł. Dla porównania, w 2012 roku wsparcie państwa wynosiło 94,3 mln zł. Tu pisaliśmy, jak było wcześniej.
W 2024 roku ma to być ponad 250 mln złotych. "Podniesienie płacy minimalnej ma wpływ nie tylko na zarobki Polaków. Na jej podstawie wylicza się wiele innych świadczeń, w tym księżowskie emerytury" – opisywał kilka dni temu Konrad Bagiński w INNPoland.
Jakie są w ogóle realne szanse na likwidację Funduszu Kościelnego?
– W tej chwili nie znamy odpowiedzi na to pytanie. To jest program PO. Czy PSL poprze takie rozwiązanie? Nie wiem. Czy Trzecia Droga poprze pomysły Donalda Tuska? Nie wiem. Lewica pewnie tak, ale czy to wystarczy, by mieć połowę głosów? Ustawę musi podpisać prezydent. A jeśli ją zawetuje, to PO nie ma dwóch trzecich głosów, bo nawet jeśli PiS przegra wybory, to z dobrym wynikiem. Nie wiemy też, jaki będzie wynik Konfederacji, a część jej członków może głosować jak PO. To bardzo skomplikowana układanka. Moim zdaniem to lista obietnic, z których część jest nie do zrealizowania w ciągu pierwszych 100 dni. To koncert życzeń – uważa Tomasz Terlikowski.
Oczywiście Kościół traci wpływy społeczne. Bez dwóch zdań traci też wpływy polityczne. Ale jak pokazuje praktyka rządzenia, to każda partia, łącznie z Lewicą, w wielu miejscach dogaduje się z Kościołem i woli mu nie nadeptywać na odcisk. Bo wciąż jeszcze tak jest, mimo że Kościół nie ma takich wpływów, jak miał. Jeśli Donald Tusk będzie rządził, z pewnością będzie się z tym liczył. Uważam, że to jeden z tych postulatów, który będzie bardzo ostrożnie realizowany, jeśli w ogóle. I jeśli Donald Tusk dojdzie do władzy.