W środę po południu Jarosław Kaczyński pojechał do Elbląga na spotkanie ze swoimi sympatykami. Już na samym początku swojego przemówienia nawiązał do prześmiewczej akcji Koalicji Obywatelskiej, której politycy sparodiowali spot PiS z "telefonem od Olafa Scholza". – Zupełnie ich nie rozumiem – stwierdził.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kaczyński odniósł się do spotu PiS z telefonem od Scholza. "Nie rozumiem"
– Dzisiaj, mimo że jestem przyzwyczajony do różnych zaskoczeń, spotyka mnie coś zupełnie niezwykłego. Otóż mówią mi, że mniej więcej co najmniej połowa klubu PO, czy też KO, do mnie dzwoni. – stwierdził Jarosław Kaczyński na spotkaniu ze swoimi sympatykami w Elblągu.
– Ja co prawda nie mam przy sobie tego swojego telefonu, bo wypycha kieszenie, ale ja tam tego nie widzę, ale tak mi mówią. A z drugiej strony, od 8 lat krzyczą o dyktaturze, a teraz ciągle do mnie (dzwonią – red.). Zupełnie ich nie rozumiem, ale trudno ich zrozumieć. No, ale to tylko taki żart po bardzo udanym spocie z moim kotem – dodał prezes PiSi nie tylko on był wyraźnie rozbawiony swoim "żartem", ale także publiczność, która na spotkanie.
Przypomnijmy, że na środowym spotkaniu zorganizowanym w hali w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Elblągu prezes PiS nawiązał do ostatniego i przedziwnego spotu jego ugrupowania, którego został gwiazdą.
Jak pisaliśmy w naTemat, Jarosław Kaczyński wystąpił w spocie partyjnym, na którym zaprezentował się jako dzielny polityk, który postawił Niemcom granicę we wpływaniu na kształt polskiej polityki.
– Guten tag, dzwonię z ambasady Niemiec, chciałbym połączyć z kanclerzem w sprawie "rentenalter", czyli wieku emerytalnego w Polsce. Otóż uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Tuska – powiedział mężczyzna, grający przedstawiciela niemieckiej dyplomacji.
– Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły – odpowiedział Jarosław Kaczyński, po czym demonstracyjnie odłożył słuchawkę. W nagraniu pojawił się także kotsiedzący na parapecie w domu prezesa PiS.
Spot PiS momentalnie zaczął być parodiowany nie tylko przez internautów, ale także polityków i sympatyków opozycji. Na przerobionych nagraniach udawali, że dzwonią do prezesa PiS i zadają mu ośmieszające w kontekście jego odpowiedzi pytania.
Na spot z udziałem Kaczyńskiego zareagowali także Niemcy. Przedstawiciele dyplomacja po zachodniej stronie Odry wydali oświadczenie, zapewniając, że nie komentują debat politycznych.
"Niemcy i Polska, jako partnerzy w centrum Europy, ponoszą wspólną odpowiedzialność za dobre stosunki sąsiedzkie oraz udaną współpracę transgraniczną i europejską" – przekazali dyplomaci w oficjalnym oświadczeniu dla Wirtualnej Polski.
"Jako rząd federalny nie komentujemy bieżących wewnętrznych debat politycznych w Polsce, w tym wspomnianej reklamy wyborczej" – dodali.