W niedawnym spocie Prawo i Sprawiedliwość znów poruszyło kwestię wieku emerytalnego. Według PiS decyzję o wydłużeniu czasu pracy Tusk podjął pod naciskiem Angeli Merkel. Partia Kaczyńskiego podaje nawet szczegóły rozmowy między Tuskiem a Merkel. Problem w tym, że rozmawiali zupełnie o czym innym.
Reklama.
Reklama.
Tusk, Merkel i wydłużony wiek emerytalny
Wydaje się, że ulubioną bronią Prawa i Sprawiedliwości przeciwko Platformie Obywatelskiej jest sprawa wieku emerytalnego. Jeszcze przed kampanią wyborczą partia rządząca ujawniła treść pytań, na jakie przyjdzie Polakom odpowiedzieć w sprawie referendum. Jedno z nich dotyczy właśnie wieku emerytalnego.
"Donald Tusk wygadał się, chodzi o wiek emerytalny" – można było usłyszeć na początku nagrania.
W dalszej części wklejono fragment przemówienia lidera opozycji: "Podjąłem decyzję ale ją źle przygotowałem, to był w pewnym sensie przymus" – i na podstawie tych oto słów budowana była narracja, jakoby Tusk wprost przyznał się, że zmusił ludzi do dłuższej pracy.
"Dzwoni kanclerz..", czyli o czym naprawdę rozmawiał Tusk z Merkel
– Guten tag, dzwonię z ambasady Niemiec, chciałbym połączyć z kanclerzem w sprawie "rentenalter", czyli wieku emerytalnego w Polsce. Otóż uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Tuska – powiedział mężczyzna, grający przedstawiciela niemieckiej dyplomacji.
– Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły – odpowiedział Jarosław Kaczyński, po czym demonstracyjnie odłożył słuchawkę.
Spot PiS ma bezpośrednio dotyczyć sytuacji z 2011 roku, kiedy Tusk ogłaszał podwyższenie wieku emerytalnego. Według partii rządzącej ówczesny premier swoją decyzję podjął przez polecenie Angeli Merkel, która pełniła wtedy funkcję kanclerza Niemiec.
Niecodzienne nagranie nawiązuje również do informacji opublikowanych niedawno w TVP Info. Na antenie telewizji publicznej w programie "Jedziemy" Michał Rachoń ujawnił zapis rozmowy, z której wynikać miało właśnie, że w interesie Niemców było skazanie Polaków na "pracę aż do śmieci". Z kolei rzecznik PiS Rafał Bochenek zamieścił zdjęcia dokumentów na platformie X.
"Premier Tusk w odpowiedzi stwierdził, że założenia Merkel brzmią interesująco, zwłaszcza że Polska nie będzie miała problemu 'by kryteria spełniać', jako przykład podał 'wypracowanie wspólnej koncepcji polityki emerytalnej" – w taki sposób Bochenek podpisał załączony zapis rozmowy Tuska z Merkel.
O czym tak naprawdę rozmawiała ówczesna kanclerz z polskim premierem? Zapis udostępniony przez Rachonia i Bochenka zawiera rzeczywistą treść dialogu między Tuskiem a Angelą Merkel, jednak dotyczył nie kwestii wieku emerytalnego, a wspólnej współpracy kilku państw na rzecz walki z kryzysem ekonomicznym. Według planu niemiecko-francuskiego kraje biorące udział w projekcie miałyby podejmować różne zobowiązania, co powodowałoby pobudzenie gospodarki.
Co ciekawe, na jednej stronie dokumentu opublikowanego przez Rachonia widać wyraźnie, że podczas rozmowy Angela Merkel zaznaczyła, że chęć udziału danego państwa w tym projekcie jest dobrowolna. Ponadto kanclerz stwierdziła, że jednym z elementów konkurencyjności byłyby: powiązanie wieku emerytalnego państwa z jego sytuacją demograficzną oraz zobowiązania dotyczące wynagrodzeń w sektorze publicznym. To właśnie dla tego planu Tusk wyraził wstępną aprobatę i stwierdził, że warto byłoby wypracować koncepcję wspólnej polityki emerytalnej, ale w ramach wspomnianego projektu.
Tak więc z materiałów opublikowanych przez Michała Rachonia jasno wynika, że na decyzję Tuska o podwyższeniu wieku emerytalnego nie miała wpływu ani władza Niemiec, ani żadnego innego kraju.