"Wilderness" to serial o kobiecej zemście pod patronatem piosenki Taylor Swift "Look What You Made Me Do" (pol. "Zobacz, do czego mnie zmusiłeś"), a przede wszystkim Amy Dunne z "Zaginionej dziewczyny". Choć przedstawiona w produkcji Amazon Prime Video historia nie jest tak dobra, jak ta spisana ręką Gillian Flynn, którą zekranizował David Fincher, wciąż daje satysfakcję i... uzależnia.
Ocena redakcji:
3.5/5
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Wilderness" – uzależniający thriller od Amazon Prime Video
Liv i Will to para idealna. Wiele osób z ich otoczenia patrząc na nich z boku z pewnością czuje zazdrość – piękni, inteligentni, bogaci, a w dodatku szaleńczo w sobie zakochani. Wkrótce po ślubie ruszają z rodzinnej Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, gdzie na Willa czeka intratna posada. Liv musi porzucić karierę dziennikarki, ale niespecjalnie się tym przejmuje. W końcu podąża za "tym jedynym", któremu przecież może zaufać. Prawda?
Młoda mężatka pracuje nad własną książką, na którą nie miała czasu, gdy pracowała na etacie, jednak głównie skupia się nad trzymaniem pieczy nad ogniskiem domowym. Liv wiedzie sielankowy żywot , dopóki nie dowiaduje się o zdradzie męża w najgorszym możliwym momencie – kiedy po całodniowej harówce nad bożonarodzeniowym jedzeniem i dekoracjami odnajduje w jego telefonie sprośną wiadomość, której autorką bynajmniej nie jest ona sama.
Will wykorzystuje wszystkie chwyty, żeby żona mu wybaczyła i w ramach rekompensaty zamierza zabrać ją na jej wymarzoną wycieczkę po Ameryce. Liv gotowa jest mu wybaczyć, jednak znajduje dowód na to, że zdrada męża nie była jednorazowym skokiem, tak jak dozgonnie ją o tym zapewniał.
Tym razem zachowuje jednak milczenie, gdyż w jej głowie rodzi się plan – postanawia zabić niewiernego małżonka. Jej plany komplikuje jednak nieoczekiwane pojawienie się na miejscu nikogo innego, jak... kochanki Willa we własnej osobie, której obecność mocno krzyżuje jej plany.
Nie ma sensu zdradzać dalszej fabuły, gdyż czynnik uzależniający produkcji opartej na powieści B.E. Jones pod tym samym tytułem "Wilderness" to w znacznej mierze liczne zwroty akcji, choć część z nich podąża utartym szlakiem i jest łatwa do przewidzenia – szczególnie w finale.
Takie postawienie sprawy byłoby jednak nieco krzywdzące wobec nowego serialu Amazon Prime Video. Bez wątpienia bowiem "perwersyjnej" przyjemności z seansu dostarcza jeszcze jedna rzecz: oglądanie metamorfozy perfekcyjnego związku w destrukcyjną i toksyczną relację.
Jenna Coleman jako żona idealna
"Jednym z największych kłamstw patriarchatu jest sugestia, że jeśli kobieta będzie 'dobra' albo 'moralna', to zostanie wynagrodzona" – pisze w swojej recenzji "Wilderness" na łamach "Variety" Aramide Tinubu.
Dramat głównej bohaterki to niestety pokłosie wiary, że jeśli tylko będzie "żoną idealną" dla swojego męża, to nic złego jej nie spotka. Kiedy odkrywa kolejne oszustwa męża, poza furią i smutkiem, pojawiają się jeszcze dwa ważne uczucia – absolutny szok i poczucie niesprawiedliwości.
Jenna Coleman oddaje ten wachlarz emocji na ekranie rewelacyjnie. Nie spuszczajcie tej aktorki z radaru, bo choć to nie nowicjuszka (możecie ją kojarzyć między innymi z głównej roli w serialu "Wiktoria" czy "Wąż", gdzie wcielała się w Marie-Andrée Leclerc, czyli wspólniczkę Charlesa Sobhraja), to myślę, że najlepsze role jeszcze przed nią.
Na ekranie partneruje jej Oliver Jackson-Cohen, który z każdymi fałszywymi przeprosinami i wybuchem agresji zraża do siebie widzów coraz bardziej. Chociaż trudno nazwać Liv pozytywną bohaterką, to nikt nie ma chyba wątpliwości, że prawdziwym czarnym charakterem tej historii jest właśnie Will.
Bez wątpienia w portretowaniu takiego typu bohatera Cohenowi pomaga jego aparycja. Mówiąc wprost, aktor po prostu ma fizjonomię przystojnego gościa, ale taką, która krzyczy: "czerwona flaga – trzymaj się z daleka".
To zresztą nie pierwszy raz, kiedy ten wygląd zostaje przez filmowców wykorzystany. W "Niewidzialnym człowieku", czyli jednym z najlepszych horrorów ostatniej dekady, wcielał się w prawdziwego ludzkiego potwora i metaforę doprowadzającego do szaleństwa gaslightingu. W "Wilderness" jego działania może nie są aż tak diaboliczne, ale ich podstawą także są próby (momentami niezwykle żałosne) wmówienia drugiej stronie, że jej ogląd rzeczywistości jest zaburzony.
Will to patologiczny narcyz, którego kontrolująca postawa wobec żony (początkowo ukrywana pod maską "równego gościa") zakorzeniona jest w mizoginii i podwójnej moralności, co ujawnia, tłumacząc się Liv ze zdrady słowami: "ty jesteś moją żoną, z tobą takich rzeczy nie mógłbym robić".
W zrozumieniu zachowania głównej bohaterki pomaga postać jej matki. Początkowo Liv uważa, że zgorzkniała i pasywno-agresywna Caryl (w tej roli świetna, lecz mniej znana w Polsce brytyjska aktorka Claire Rushbrook) rzuca cień na jej "idealne małżeństwo", projektując na nie swoją przeszłość ze zdradzającym ją ojcem Liv na czele.
I choć faktycznie kobieta wykazuje wiele toksycznych postaw wobec córki łącznie z obwinianiem jej o własne nieszczęście, w ostateczności przykre doświadczenie zostania zdradzonym przez ukochaną osobę zbliża je do siebie.
Historia zemsty, która dostarcza mnóstwo rozrywki
"Wilderness" dostarcza nieco materiału na temat przemyśleń dotyczących relacji damsko-męskich, a także przynależy do tego "podgatunku" kina i telewizji co takie tytuły, jak "Zaginiona dziewczyna" czy nagrodzona Oscarem "Obiecująca. Młoda. Kobieta.".
Serial opowiada bowiem o kobiecej zemście i "furii", u której podłoża leży poczucie bycia zranionym i niesprawiedliwie potraktowanym (z reguły przez partnera lub ogólnie płeć przeciwną). Wysyp filmowych, serialowych czy książkowych pozycji o podobnej tematyce wskazuje, że fantazje tego typu wciąż mocno rezonują z kobietami i dostarczają im katharsis, którego realne życie nie zawsze oferuje.
Nowa produkcja Amazon Prime Video przede wszystkim gwarantuje jednak sześć godzin wciągającej rozrywki, która z pewnością zmusi wiele osób włączenia kolejnego odcinka, nawet gdy zegar będzie wskazywać, że pora już spać.
Serialowi nie brakuje wad, takich jak przedramatyzowane sceny przywodzące na myśl telenowele, fabularne dziury czy przewidywalne momenty, choć te ostatnie to akurat coś, na co w pewnym stopniu przystajemy, decydując się na gatunkową produkcję.
Niemniej jednak porównując go z "Głęboką wodą", czyli wcześniejszą próbą resuscytacji thrillera erotycznego przez Amazona, wypada on zdecydowanie lepiej. Jeśli więc jesteście fanami gatunku, sprawdźcie (powtarzając za "hymnem" serialu, czyli wspomnianym kawałkiem Swift), do czego główna bohaterka "Wilderness" "została zmuszona".
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.