Tede był jednym z gości w nowym odcinku programu Kuby Wojewódzkiego. W pewnym momencie dziennikarz zagaił o Peję, z którym raper ma konflikt od lat. Reakcja Jacka zaskoczyła nawet samego prowadzącego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tede u Wojewódzkiego zaśpiewał "Sto lat" dla Rycha
– Wiesz, kto to napisał w sieci, że jesteś "starzejącym się raperem z Warszawy" – zapytał swojego gościa Wojewódzki. – Nie mam pojęcia – odparł raper. – Jakiś gościu o pseudonimie Peja, znasz – rzucił dziennikarz.
Na co Tede powiedział: – Dzisiaj są urodziny Rycha Pei, śpiewamy "Sto lat" – i zaczął śpiewać razem z publicznością.– Co się z tobą stało? – zapytał zaskoczony jego zachowaniem Kuba.
– Tak jak rozmawialiśmy o procesie starzenia, to jednym z jego skutków ubocznych jest właśnie taka spolegliwość dla świata i ludzi – stwierdził w odpowiedzi.
– Czyli można powiedzieć, że wybaczyłeś i poprosiłeś o wybaczenie – dodał prowadzący. – Za dużo powiedziałeś, ale spoko – podsumował wątek Tede.
Konflikt Peja vs. Tede
Wszystko zaczęło się już w 2009 roku, gdy Peja na swoim koncercie w Zielonej Górze zobaczył, że jeden ze słuchaczy wśród publiczności pokazywał mu środkowy palec. – Wiecie, co z nim zrobić; wszystko na mój koszt – krzyknął, a tłum ruszył na 15-latka. – Tak kończą frajerzy – dodał ze sceny.
To zachowanie rapera mogło skończyć się tragicznie. Ostatecznie Ryszard Andrzejewski tłumaczył się w sądzie i został ukarany grzywną. Tede gorzko podsumował jego poczynania. "Gratulacje Rysiu, naprawdę jestem k***a dumny, że biorę udział w tym samym przedsięwzięciu pt. polski hip-hop. Żenada, k***a" – przyznał.
Konflikt między raperami przez kolejne lata eskalował i przeszedł dosfery muzycznej. Tede i Peja nie szczędzili sobie tzw. dissów, czyli utworów krytykujących przeciwnika. Drugi z wymienionych o spór został dopytany w 2022 roku przez Kubę Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Gościł u nich w podcaście Onetu.
Stwierdził, że TDF lansuje się na ich spięciu. – Nie jest moim kolegą i nigdy już nie będzie. Na taki epitet jak 'k*rwa' zapracował przede wszystkim nie jako autor dissów na mnie, tylko robiąc zupełnie inne rzeczy – mówił.
– Nie jestem osobą, która publicznie roztrząsa te sprawy. Dla mnie ten typ jest skończony w ludzkim wymiarze. Nie ma szansy na to, żebym kiedykolwiek podał mu rękę, bo kieruję się troszeczkę innymi zasadami – zadeklarował Peja.
– Mnie to nie obchodzi. Ja tym w ogóle nie żyję. Ja nic nie przegiąłem. (…) Cała ta historia to 2009 r., czyli 14 lat temu. Jak przesłuchasz cały ten diss, to zobaczysz, że ja ani razu mu nie ubliżyłem. A on u Ciebie w programie mówił, że nie jestem człowiekiem. W jego pojęciu świata nigdy nie powinienem mu podać ręki. On sam siebie wykluczył z tego. Nie mam do niego żadnego żalu, co więcej jestem mu wdzięczny. Efektem tej całej akcji, oczywiście poza poniewieraniem mnie przez jakiś czas, było to, że potem ja byłem wygranym tego konfliktu. Ja zmonetyzowałem to – powiedział.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.