
Każdy z nas przed 30 powinien mieć już w swoim życiu trzy rzeczy. Kota, zburzenia lękowe i kota z zaburzeniami lękowymi – brzmi krążący na TikToku żart (w drugiej wersji jest mowa o psie i depresji). 20- i 30-latkowie śmieją się przez łzy, że przechodzą "kryzys ćwierćwiecza". – Myślę, że coraz więcej osób w moim wieku ma siłę tylko egzystować – mówi mi 32-letnia Agnieszka.
Kryzys ćwierćwiecza, czyli piękni, młodzi i zagubieni
Rozmawiam z 25-letnim Adamem, który zaczyna się krzywić, gdy mówię mu, że "kryzys wieku średniego" jest dla ludzi bardziej zrozumiały niż deklarowany przez niego "kryzys wieku młodzieńczego".
– Jeśli dziś jesteś po 40-tce, to swoje życie już ułożyłeś, kupiłeś mieszkanie w czasach, gdy ich ceny w stolicy nie dochodziły do miliona, rodzina nie oczekiwała wtedy, że skończysz 2 kierunki studiów, a pracodawca, że będziesz znał 3 języki. A w międzyczasie jeszcze założysz rodzinę. Od nas wszyscy chcą wszystkiego, a na koniec słyszymy, że to my jesteśmy roszczeniowi – mówi.
Niech zgadnę. Albo jego słowa wywołały w was irytację spod znaku "ile można narzekać, kiedyś nie było lepiej!", albo zrozumienie, bo uważacie, że presja społeczna nakładana na najmłodsze dorabiające się pokolenie nigdy nie była tak duża.
"Kryzys ćwierćwiecza" opisany szerzej w anglojęzycznych źródłach jako "quarter-life crisis" jest świeżo nazwanym zjawiskiem. Nie brakuje osób, które same stawiają sobie tę niewesołą diagnozę. Jak sama nazwa wskazuje, zjawisko to jest charakterystyczne dla osób (zarówno mężczyzn, jak i kobiet) pomiędzy 25 a 35 rokiem życia.
W 2001 roku opisały je dwie amerykańskie dziennikarki Alexandra Robbins i Abby Wilner. Na podstawie ponad stu wywiadów z młodymi dorosłymi powstała książka „Quarterlife Crisis: The Unique Challenges of Life in Your Twenties”. Opisały w niej 4 fazy kryzysu ćwierci wieku i określiły jego powody.
A w 2023 r. trafiło to na podatny grunt. Pokolenia, które żyje psychologią, ufa ekspertom z tych dziedzin i nie przepuści praktycznie żadnej okazji, by swoimi przemyśleniami podzielić się online. A swój problem nazwać angielskim pop-psychologicznym terminem.
Jedni pogardliwie nazywają ich płatkami śniegu (przekonanymi o swojej wyjątkowości, ale nieradzącymi sobie z codziennym życiem). Inni pokoleniem Z. Jeszcze inni roszczeniowcami. Albo młodymi zmęczonymi. Oto co mają do powiedzenia o "kryzysie wieku młodzieńczego" czy jak kto woli "kryzysie ćwierćwiecza" sami zainteresowani.
Lata 20 na pandemię, przed 30-stką inflacja
Co takiego dzieje się w 20. i 30. roku życia? Zaczynamy i kończymy studia, rozpoczynamy nowe prace, awansujemy, podróżujemy, zaręczamy się, bierzemy śluby, mamy nowe pasje, decydujemy się na dzieci, kupujemy psa, nowe auto, bierzemy kredyt, zakładamy firmy albo...
Albo i nie. I w tym problem.
Bo lista rzeczy, które należy mieć, zaliczyć, kupić, osiągnąć, zapracować lub zdobyć przed 30-stką może być właściwie nieskończenie długa, a poczucie, że nie zrobiło się wszystkiego, co należy, dla wielu młodych osób jest wręcz paraliżujące.
Klaudia
28 lat
Rozmówczyni wskazuje, że młodość dzisiejszych dwudziestoparolatków przypada na pandemię i inflację. A ta ostatnia uderza właśnie w osoby, które nie mają jeszcze oszczędności, dużego doświadczenia w pracy, które chcą się "dorobić".
– Nie dostaniemy trzynastki, 800 plus ani dodatku na mieszkanie. Chyba że kredyt 2 proc. przez który ceny nieruchomości doszły do poziomu kosmicznego. Wiele młodych osób kończyło liceum czy studia w czasie lockdownu, który odebrał im trochę beztroski i odizolował społecznie. A teraz mamy cholerną inflację – narzeka.
Kobieta nie chce słyszeć, że "inne pokolenia miały gorzej". Podobnie jak 32-letnia Agnieszka, która wskazuje, że jej rodzice nigdy nie musieli się mierzyć z takimi problemami, jak ona. Chociaż to ona zadbała o swoje wykształcenie i dzisiaj zarabia nawet więcej niż jej rodzice. Ale to dzisiejsze realia są bezlitosne. Winne.
Agnieszka
32 lat
"Nie ma czegoś takiego, jak kryzys ćwierćwiecza!"
Wiele osób pozostaje jednak sceptycznych wobec zjawiska kryzysu ćwierćwiecza. 24-letni Kamil zadaje mi niepopularne pytanie: "co jest fajnego w byciu młodym człowiekiem?". Jak podkreśla: "niedobrze robi mu się od słuchania swoich rówieśników, którzy trzeszczą, że zaraz 30-stka na karku i świat się skończy".
Kamil
24 lata
Z drugiej strony Kamil może kryzysu ćwierćwiecza nie czuć właśnie dlatego, że wiele osób oceniłoby, że w "wyścigu o sukces" ze swoimi rówieśnikami jest kilka okrążeń przed nimi. W wieku 18 lat zaczął pracę w branży medialnej, studiów nie zaczął, bo nie czuł potrzeby, a rodzina nie wywierała na nim presji.
Dziś po 6 latach w branży czuje się spełniony, ma ciekawą pracę, dobrą pensję. Z jednej strony mówi, że mógłby mieć dziś 40 lat, z drugiej cieszy się, że swoją karierę rozpoczął tak wcześnie, "bo gdyby skoczył studia, w tym samym miejscu zawodowo byłby, mając AŻ 31 lat!"...
Wiktoria uważa, że każde pokolenie może mówić o takim samym kryzysie pojawiającym się wraz z wejściem w dorosłość. Gdy mówię jej o szalejącej inflacji, drogich mieszkaniach i presji społecznej, szybko kontruje.
Wiktoria
27 lat
Czy po studiach jest zawód? Jest i to całkiem spory
Wiele młodych osób wskazuje na to, że podstawą kryzysu ćwierćwiecza jest palące poczucie "zmarnowania najlepszych lat życia". Dorota oskarża o to studia. Ma żal do siebie, że zaczęła je pod presją rodziców. I do rodziców, że nie byli w stanie dobrze jej doradzić.
– To prości ludzie, zatrzymani mentalnie w systemie, w którym papier zapewnia świetlaną przyszłość. Nie miałam wtedy kogo zapytać o radę, posłuchałam ich, ale 5 lat życia nikt mi nie zwróci – mówi mi 27-latka.
Jak wskazuje, osoby pochodzące z biedniejszych rodzin, czy takich bez kapitału kulturowego może i zawsze miały utrudniony start. Ale nie zawsze wymagano od nich jednocześnie skończenia studiów, doświadczenia zdobytego jeszcze przed pierwszą pracą i samodzielnego utrzymywania się w świecie, który pędzi z prędkością światła.
Dorota
27 lat
Podkreśla, że gdy na I roku studiów usłyszała, że dopiero koło 30-stki wie się, co chce się robić w życiu, nie wierzyła w to. Dziś zupełnie się z tym zgadza.
"Nie czuję się staro, a powinnam"
Inaczej czuje się 34-letnia Monika, która uważa, że jej problemem jest to, że staro się nie czuje, a... powinna! Jak podkreśla, ma wrażenie zawieszenia między dorosłością a nastoletniością. Przygniatają ją codzienne obowiązki i poczucie, że beztroska już nie wróci.
Monika
34-lata
Co ciekawe, w rozmowach z młodymi kobietami rzadko pojawia się żal, że obecna sytuacja nie pozwala im na założenie rodziny, urodzenie dziecka czy wzięcie ślubu. Częściej chodzi o natłok pracy i brak czasu nie tylko na pasje czy hobby, ale zwykły ludzki odpoczynek.
Monika
34 lata
Instagram i TikTok kłamią: "możesz być, kim chcesz"
Po przesłuchaniu starszych i młodszych rozmówców mam wrażenie, że osoby po 35. roku życia chcą za wszelką cenę podkreślić, że gdy sami byli 20-latkami przechodzili przez dokładnie te same wyzwania i mimo tego nie nazywali siebie "ofiarami kryzysu wieku młodzieńczego".
I nie chodzi o to, żeby licytować się, kto ma gorzej (chociaż temat ten dokładnie to wywołuje). Ale warto zauważyć, że 10 lat temu na pewno nie było czegoś, co dziś jest codziennością dla młodych osób – mediów społecznościowych.
Patryk
25 lat
Gdzie mocniej niż na Instagramie, Facebooku czy TikToku wybrzmiewa przekaz "możesz być, kim chcesz, wystarczy tylko wstawać o 5 rano i czytać poradniki biznesowe"? Młodzi ludzie, którzy mu zaufali, mają poczucie oszukania przez rzeczywistość. Oglądają swoich rówieśników wspinających się na finansowe wyżyny.
Przekaz ten kompletnie zaciera fakt, że za sukcesem każdego influencera stoi od początku posiadany przez niego kapitał społeczny czy finansowy i zwyczajnie nie każdy może osiągnąć sukces.
Psychologowie zauważają, że nie możemy skupiać się tylko roszczeniowości pokolenia Z. Może jest właśnie wprost przeciwnie – gubi ich zbyt wysoka ambicja. Wymagają od siebie niemożliwego, co rodzi w nich ból i frustrację. Dla Karola najgorsze przed 30-stką było poczucie, że ze wszystkim w swoim życiu się spóźnił.
Karol
35 lat
Wszystko zmieniło się, gdy Karol przekroczył magiczną granicę trzydziestki i... poszedł na terapię. Jak podkreśla, nie da się wskazać jednego powodu, przez który cierpiał na kryzys ćwierćwiecza.
– Chyba przez głupie standardy, powielane schematy, które zostały mi zakorzenione przez rodziców, znajomych, media miałem wrażenie, że mój "prime time" przypada na lata 20-te. A to nieprawda. On jest teraz, w wieku 35 lat, gdy mam stabilną i dobrze płatną pracę, która nie absorbuje dużo czasu. Mam przestrzeń i środki na realizację swoich marzeń. Poza tym rozpocząłem terapię, ze zdrowszą głową zacząłem doceniać życie – mówi.
Jak wskazują psychologowie, kryzys wieku młodzieńczego potęgowany jest przez presję społeczną na osiągnięcie sukcesu, porównywanie się do rówieśników, niską samoocenę, niepewność siebie, obserwowanie społecznych nierówności (także w mediach społecznościowych) czy życie poniżej satysfakcjonującego poziomu finansowego.
Zobacz także
