logo
Moda na Fiata naprawdę nie przemija. Jeździłem nowym 600e i już wiem, że to nie tylko elektryk do miasta. Fot. naTemat
Reklama.

To było coś więcej niż tylko pierwsza jazda Fiatem 600. Wszystko za sprawą miejsca, w jakim zorganizowano konferencję dla dziennikarzy, a później oddano nam kluczyki do aut. Fabryka Fiata Lingotto w Turynie to architektoniczna perełka, ale przede wszystkim kultowa lokalizacja dla włoskiej marki. A może i motoryzacji w ogóle.

Byliśmy oczywiście na słynnym torze na dachu, ale całe to miejsce dostało drugie życie. Wcześniej zaniedbane, dziś zarządzane z pomysłem przypomina o pięknej historii. Przez ponad 60 lat funkcjonowania fabryki zaprojektowano i wyprodukowano w Lingotto wiele z najbardziej rozpoznawalnych modeli Fiata.

Dzisiaj to miejsce do dumy dla przedstawicieli Fiata, ale powiało tam nie tylko historią, ale i przyszłością. Elektryczny 600e to zdecydowany powrót do segmentu B i naprawdę byłem ciekaw, jak to auto sprawdzi się na ulicach.

logo
Fot. naTemat

Nie ukrywam, że mam sentyment do Fiata 500 w wersji na prąd, którego niedawno testowaliśmy w naTemat. Nowy 600 jest większy, ale trudno go zaszufladkować i nazwać crossoverem albo SUV-em. Wcześniej na premierze tego autka była moja redakcyjna koleżanka i dzisiaj myślę, że nie mogła trafić lepiej. To właśnie kobiety docenią najbardziej nowego Fiata, bo w detalach jest po prostu... pociągający.

Czytaj także:

Auto ma 4,17 metra długości i z czystym sumieniem mogę napisać, że w środku znalazłem przestrzeń dla pięciu osób. Zanim jednak wsiadłem za kierownicę, zdałem sobie sprawę, że Fiat 600 na zdjęciach wyglądał... gorzej niż w rzeczywistości. Te lampy, wstawki z włoskimi akcentami, kiedy to zobaczyłem, uznałem, że wszystko się zgadza. Można stać obok z podwójnym espresso i doszukiwać się takich stylowych smaczków.

logo
Fot. Fiat

logo
Fot. naTemat

W środku jest mocno z duchem Fiata, czyli trochę plastikowo, ale gustownie. I miejscami naprawdę przydałoby się więcej miękkiego materiału, ale uznałem, że nie razi to bardzo w oczy. W żadnym wypadku nie ma tu mowy o tandecie.

logo
Fot. naTemat

Z przodu znalazłem ciekawie zaprojektowane schowki. Logo "600" i przeszycia w wyrazistym kolorze ożywiają wnętrze. Wielki plus za fizyczne przyciski do sterowania klimatyzacją. Chociaż wyświetlacz w centralnej części zdał egzamin, wolę widzieć na nim nawigację z bezprzewodowego połączenia poprzez Apple CarPlay niż ikonki do podkręcana nawiewu. I tu zdecydowano się na idealny kompromis.

logo
Fot. naTemat

Wirtualny kokpit przed oczami kierowcy to zbiór najważniejszych danych, które pokazywane są dość czytelnie.

logo
Fot. naTemat

Bagażnik ma pojemność 360 litrów. Nie spełni to pewnie potrzeb rodziny z dziećmi, ale Fiatem 600 da się pojechać na wakacje. Z powodzeniem zmieścicie w nim nawet kilka typowych walizek kabinowych. Mamy tu coś pomiędzy możliwościami do miasta a propozycją na dłuższą podróż.

logo
Fot. Fiat

Elektryki kojarzą się z bezkompromisową reakcją na docisk pedału gazu. W Fiacie nie oczekujcie brutalnych emocji, co nie oznacza, że nie jest dynamicznie. Napęd o mocy 156 KM i 260 Nm momentu obrotowego to takie mocno praktyczne połączenie do codziennej jazdy. Bez fantazji, ale i zamulania na drodze, szczególnie w trybie Sport. Sprint do setki zajmuje 9 sekund, a prędkość maksymalna to 150 km/h.

logo
Fot. naTemat

W czasie podróżowania w okolicach Turynu udało się dość dokładnie sprawdzić zużycie energii. Na pofalowanym terenie, przy całkiem normalnej jeździe i momentami włączoną klimatyzacją, na wyświetlaczu mieliśmy 11-15 kWh/100 km. Włosi chwalili się, że nowe seicento może przejechać ponad 400 km w cyklu mieszanym i prawie 600 km w cyklu miejskim według normy WLTP.

Licząc na szybko i biorąc pod uwagę, że pojemność akumulatora to 54 kWh, te 400 km jest całkiem realne. Ale 600 km po mieście? Może w trybie "eko", ale wątpię, by to było osiągalne. A już na pewno nie w chłodniejszych miesiącach.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

Pocieszające jest jednak to, że dane z broszurki nie rozjeżdżają się mocno z tym, co pokazało nam użytkowanie auta. W ogóle jazda Fiatem 600 po Turynie to była dość romantyczna przygoda. Przez okno patrzyliśmy na pijących kawę Włochów, a jednocześnie odczuwaliśmy, że przemieszczamy się w bardzo komfortowych warunkach.

Nowy Fiat da się lubić w mieście, a nawet na ostrych zakrętach w trasie. Nie czuć jego większej masy (ponad 1,5 t), nie przeszkadzają przesadne przechyły. Nawet na dziurawych drogach w środku było... akceptowalnie. Chociaż gdybym miał ocenić zawieszenie bardziej skrajnie, to jest dość sztywno.

logo
Fot. naTemat

Na uwagę zasługuje jeszcze wyciszenie wnętrza. Nawet kiedy jechaliśmy fragmentami autostrady, w środku nie było przesadnie głośno. Mało tego, było po prostu cicho. Naprawdę popracowano nad akustyką w trosce o wygodę.

Ile kosztuje Fiat 600e?

Nie mamy jeszcze polskiego cennika, ale pokazano nam, jak to będzie wyglądać w Europie Zachodniej. Tam klienci muszą przygotować się na wydatek rzędu 35-40 tys. euro. Dealerzy w Polsce w grudniu tego roku mają zacząć przyjmować zamówienia. Przewidziane są dla nas dwie bogate wersje wyposażenia: La Prima oraz RED.

Włosi zdają sobie sprawę, że elektromobilność nie rozwija się tak samo szybko w każdym kraju, dlatego w ofercie będzie też hybryda. Pod maską znajdzie się trzycylindrowy silnik 1.2 o mocy 100 KM. Ta jednostka będzie wsparta przez generator elektryczny o mocy 29 KM. I co najważniejsze, wersję hybrydową przewidziano m.in. na polski rynek.

logo
Fot. Fiat

Nasz rodzimy wątek to de facto kluczowa sprawa. Na dachu byłej fabryki w Turynie Włosi podkreślali, że nowe seicento łączy trasa z Turynu do Tych. Bo to właśnie w polskiej fabryce powstaje najnowszy model Fiata.

Czy ten samochód podbije rynek? Na pewno ma w sobie włoskie motoryzacyjne geny. Jeśli ktoś dał się przekonać do Fiata 500, to seicento może wywołać podobne odczucia. Ukłon w stronę producenta, że racjonalnie podszedł do części rynku i jednak zdecydowano się na hybrydę w ofercie. To podobna zagrywka jak w przypadku Jeepa Avengera, którego sporo łączy z Fiatem 600 od strony technicznej.

Avenger jest oferowany jako elektryk, ale wypuszczono również opcję z tradycyjnym spalinowym napędem – także dla klientów w Polsce. A wracając do Fiata, czekam na dłuższy test, żeby lepiej zweryfikować jego wszechstronność. Na razie potwierdza się, że wiele trendów w motoryzacji może przeminąć, ale Fiat i tak znajdzie sposób, żeby jeszcze raz złapać za serca stałych i potencjalnych nabywców.

Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku oraz Instagramie.

logo
Fot. Fiat