Dwaj mężczyźni zakłócili wiec Mateusza Morawieckiego. Wyszli na scenę z banerem, za co ponieśli słoną karę. Zostali brutalnie ściągnięci na ziemię i przyciśnięci przez funkcjonariuszy SOP. W tle słychać wyzwiska. Całe zajście widać na nagraniu.
Reklama.
Reklama.
O incydencie informuje "Wyborcza", która udostępniła nagranie z zajścia. Widać na nim jak mężczyźni są pacyfikowani, a pod adresem jednego kierowane są wulgarne hasła.
"Funkcjonariusze krzyczeli: 'Leż, ku**a, leż', 'Ty ch**u' i 'ku**o je***a'. Udało mi się nagrać jedynie fragment zajścia. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy, którzy obezwładniali mężczyznę, wytrącił mi z ręki telefon i rzucił go na ziemię" – opisuje zajście dziennikarka gazety Małgorzata Domagała. Jej telefon został zniszczony.
Incydent skomentował na Twitterze (X) były oficer policji Jerzy Dziewulski. "No nie wierzę! 4 z SOP z wyzwiskami maltretuje, bo tak to trzeba nazwać człowieka, który protestował słownie, a nie fizycznie. Buraki nie znające umiaru w okazywaniu swoich uprawnień. Przyjdzie czas, że ktoś kołku zwróci się do ciebie z takim samym tekstem po 15.10.23" – czytamy.
Incydent na wiecu czy atak na Morawieckiego? Mężczyźni z banerem wyszli na scenę
Surowa kara, która spotkała mężczyzn, była spowodowana protestem, który postanowili wyrazić. Podczas wiecu Mateusza Morawieckiego weszli oni na scenę, a w rękach mieli baner z napisem "Ocieplenie klimatu to twoja wina". To jednak sam premier nazwał "atakiem" na jego osobę.
– No niestety nasi przeciwnicy polityczni wybrali taką formę protestu, wybrali takie prowokacje. Widzimy to na coraz kolejnych spotkaniach. Tu przed chwilą ktoś próbował mnie zaatakować, ale dziękuję bardzo służbie za szybką, sprawną interwencję. Brawo dla naszych pracowników, funkcjonariuszy, dziękuję bardzo! – powiedział Morawiecki.
Jak podaje "Wyborcza", w czasie całej akcji kamery, które transmitowały dla rządowych mediów społecznościowych wydarzenie, odwróciły się w kierunku publiczności. Premiera i scenę pokazano dopiero po sprowadzeniu mężczyzn ze sceny.
Atak na Borysa Budkę
Incydent spotkał także wczoraj Borysa Budkę, który został faktycznie napadnięty. Do zdarzenia doszło w Katowicach, na parkingu galerii handlowej. Sprawca podszedł do niego, gdy wysiadał z auta i zniszczył mu telefon komórkowy. Miał też wykrzykiwać różnego rodzaju hasła, które później przytaczał polityk.
– To był człowiek mówiący językiem Kaczyńskiego. Wyzywający mnie od Niemców, od nazistów, od ludzi Tuska, człowiek, któremu tę nienawiść w sercu zasiał Kaczyński. To Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za to, że może w Polsce dojść do tragedii. Od Kaczyńskiego oczekuję, że przerwie tę spiralę nienawiści – mówił Borys Budka mediom w Katowicach.
Zwrócił się też do prezesa PiS. – Oczekuję, że Kaczyński wyda polecenie w reżimowej telewizji, aby wreszcie skończono nakręcać tę histerię. Przypominam, że to Kaczyński ze swoją chorą obsesją Donalda Tuska atakuje wszystkich dookoła, atakuje polityków opozycji, a niestety ludzie, którzy idą za nim, biorą to dosłownie – stwierdził.
Sprawca ataku na Borysa Budkę został zatrzymany i usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i zniszczenia mienia w postaci telefonu – przekazała Zawada-Dybek, którą zacytował portal RMF24.