Gdy telekomunikacyjny gigant Orange i energetyczny potentat PGE powiadomiły media o współpracy, branżę technologiczną, rozpaliły marzenia. W niektórych doniesieniach można było nawet odnaleźć nadzieję na to, że jeszcze kilka lat i będziemy dostawać internet z tych samych kabli, co prąd. Czy to w ogóle możliwe?
Orange i PGE póki co tylko podpisały umowę o chęci współpracy. Konkretnie – mają współpracować w zakresie sprzedaży i wzajemnego oferowania swoich usług. To tyle, ile wiadomo, nawet nieoficjalnie – bo oficjalnie obie firmy nadal pracują nad tym, jak ostatecznie ma wyglądać ich relacja.
Mimo to część internautów już dała się ponieść fantazji. W wielu komentarzach użytkownicy pytają, czy to oznacza, że internet popłynie do domów razem z prądem. Z kolei Przemysław Pająk ze Spidersweb napisał na swoim blogu, że ma nadzieję, iż współpraca PGE i Orange oznacza początek upowszechniania internetu.
Czy w ogóle możliwe jest, żeby internet płynął razem z prądem? Czy faktycznie Orange i PGE rozpoczęły wspólną drogę do dostarczenia internetu do każdego polskiego domu? Rozmawiamy o tym z prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, dr inż Wacławem Iszkowskim.
Po tym, jak w świat poszła informacja o współpracy Orange i PGE, część osób od razu pomyślała: jeszcze parę lat i będzie internet z gniazdka! Pomijając fakt, że obie firmy póki co tylko zadeklarowały tylko współpracę sprzedażową – czy internet płynący do nas razem z prądem jest możliwy?
Dr inż Wacław Iszkowski: Z technicznego punktu widzenia, to jest możliwe. Nawet są dostępne urządzenia, które pozwalają wykorzystać domową sieć energetyczną
do rozprowadzania dostępu do internetu. Możliwe jest też wykorzystanie sieci energetycznej dla dostarczenia internetu do każdego domostwa, chociaż sprawę nieco komplikują istniejące po drodze transformatory, blokując transmisje danych.
Poza tym, sieci energetyczne podlegają bardzo restrykcyjnym zasadom bezpieczeństwa, żeby użytkownik nie został porażony prądem. Konieczne jest więc zaktualizowanie tych przepisów oraz odpowiednie przeszkolenie instalatorów. Raczej nie spodziewam się, żeby internet powszechnie popłynął do nas z gniazdka elektrycznego.
Czyli wszyscy ci, którzy liczą na powszechny internet w ciągu 10 lat,
będą zawiedzeni?
Internet i tak wkrótce będzie wszędzie tam, gdzie będzie potrzebny. Nie jest to kwestia czy, tylko kiedy. Tam, gdzie nie będzie się opłacać instalować sieci kablowych, zostaną wykorzystane nadajniki telefonii mobilnej. Nowe technologie transmisji danych o coraz wyższych przepustowościach ułatwią realizację tych zamierzeń.
W Polsce już działają najnowocześniejsze sieci LTE, które pozwalają na dobrej
jakości dostęp do internetu. To tylko kwestia środków na inwestycje i decyzji firm
telekomunikacyjnych, gdzie w pierwszym rzędzie należy rozbudowywać te sieci..
Chociaż na przykład w uzdrowiskach na to nie pozwala prawo – ale to problem na inną okazję.
Ale powszechny internet nie będzie dziełem, jak może się wydawać, współpracy firm telekomunikacyjnych z energetycznymi?
W tym sensie – nie. Obecnie technologie przesyłu danych są coraz tańsze, a przez to i bardziej powszechne. Rozwój sieci szerokopasmowych nastąpi w naturalny sposób poprzez działania firm telekomunikacyjnych i operatorów telewizji kablowych. Dostrzegli to już także politycy. W ustawie o szerokopasmowym internecie jest na przykład zapis, że w nowo powstałych budynkach wielorodzinnych ma obowiązkowo być instalacja teletechniczna, żeby potem nie trzeba było już kuć ścian i kłaść kabli. W takich nowych osiedlach dostawca internetu i telefonu będzie się tylko podpinać do już istniejącej instalacji domowej.
W takim razie, w jakim zakresie mogą współpracować ze sobą firmy telekomunikacyjne i energetyczne? Pomijając wzajemną sprzedaż i ofertę swoich usług.
Niedługo mają być uwolnione ceny energii (obecnie każdą zmianę w stawkach za
energię zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki, od tego roku ma się to zmienić – przyp. red.), a więc musi się wtedy zmienić rynek w kształtowaniu cen prądu. Gospodarstwa domowe z jednej strony, a firmy energetyczne z drugiej – każdy z innego powodu - będą dążyć do tego, aby optymalizować konsumpcję energii zależnie od aktualnego – nawet w danej minucie – popytu i podaży. Obecnie licznik prądu pokazuje, ile zużyliśmy energii od poprzedniego odczytu. W przyszłości i my i dostawca chcielibyśmy wiedzieć, ile zużyliśmy prądu w określonym czasie po określonej cenie. Odpowiednio do tego chcielibyśmy aby nasza pralka, zmywarka, lodówka głównie działała wtedy gdy ten prąd jest najtańszy.
Takie oczekiwane rozwiązanie możemy otrzymać tylko przy wykorzystaniu informatyki, gdy i licznik i te urządzenia zostaną podłączone do internetu, „widząc” się wtedy wzajemnie. I oczywiście firmy energetyczne muszą się też odpowiednio zinformatyzować mając dostęp internetowy do tych liczników, mogąc je na bieżąco odczytywać, ale też je informować o aktualnej cenie energii. Pozwoli to energetyce odpowiednio kształtować produkcję energii, tym bardziej że coraz więcej będzie tej wytwarzanej przez małe ekologiczne elektrownie wiatrowe, wodne czy słoneczne.
Jest jeszcze i drugi silny argument. Cała teleinformatyka – wszystkie urządzenia cyfrowe – komputery, telefony, tablety są zależne od stałego lub okazjonalnego dostępu do prądu. W interesie tego sektora jest, by energetyce nigdy nie zabrakło prądu do ich zasilania. I na koniec, takim moim marzeniem jest, aby energetycy zaczęli też do mieszkań dostarczać również niskonapięciowy prąd stały do zasilania tych wszystkich urządzeń cyfrowych, abyśmy mogli się wreszcie pozbyć tych kilkunastu różnych ładowarek.