Mógł spowodować taki wypadek, jak na A1. Groźny kierowca ukarany
Dominika Stanisławska
02 października 2023, 19:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 października 2023, 19:41
Policja złapała kolejnych piratów drogowych. Jeden z nich na obwodnicy Góry Kalwarii rozwinął prędkość do ponad 200 km/h. Drugi zrobił to samo na ulicy w Tarczynie. Funkcjonariusze wlepili mężczyznom słony mandat. Jeden z nich tłumaczył się, że "ma 500 koni pod maską" i chciał sprawdzić możliwości swojego auta. Na konto obu mężczyzn przypisano też punkty karne.
Reklama.
Reklama.
"Spokojna i rozsądna jazda, respektowanie obowiązujących przepisów oraz zwracanie uwagi na wszystkich uczestników ruchu drogowego są najlepszymi sposobami na bezpieczne korzystanie z dróg. Z całą pewnością zabrakło tego w przypadku dwóch mężczyzn, których wyczyny zarejestrował policyjny wideorejestrator" napisała rzecznik prasowa piaseczyńskiej policji st. asp. Magdalena Gąsowska.
203 km/h na godzinę, bo "ma 500 koni pod maską"
O obowiązujących ograniczeniach prędkości zapomniało dwóch mężczyzn, którzy rozwinęli zawrotne prędkości, za nic mając bezpieczeństwo własne i innych.
49-latek, na Al. Krakowskiej w Tarczynie, rozpędził swoje audi do 200 km/h. Z kolei 36-latek jadący obwodnicą Góry Kalwarii, również audi, na liczniku miał 203 km/h. Mężczyzna tłumaczył mundurowym, że "ma 500 koni pod maską", a dwa dni temu odebrał auto, więc chciał sprawdzić jego możliwości.
Obydwaj panowie musieli liczyć się ze srogim mandatem karnym wynoszącym 2500 złotych. Na konto każdego z kierujących funkcjonariusze dopisali również 15 punktów karnych.
Społeczeństwo ma dość piratów drogowych
Coraz głośniej w polskim społeczeństwie mówi się o piratach drogowych, a Polacy mają dość "drogowych morderców". Wystarczy wspomnieć wypadek Patryka P., który przed śmiercią pił alkohol, a potem jechał ponad 160 km/h w terenie zabudowanym. Chociaż niektórzy mówili, że kierowca "przestraszył się pieszego", to Polacy stanowczo potępili takie tłumaczenia.
Kolejnym przykładem piractwa z ostatnich dni jest wypadek na autostradzie A1. Sebastian Majtczak, kierowca BMW spowodował wypadek, w którym żywcem spłonęła trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko. Chociaż w sieci od razu pojawił się nagrania, to Majtczak najpierw otrzymał status świadka w tej sprawie.
Bartosz Józefiak, autor książki "Wszyscy tak jeżdżą" w rozmowie Anną Dryjańską w naTemat skomentował wypadek na A1 i zachowanie kierowcy BMW. "Jednak bez względu na to, czy przyczynił się do śmierci rodziny w Kii, czy nie, to nie jest normalne, że ktoś śmiga po autostradzie z 250 km/h na liczniku".