
"Ledwo co jeden z polityków wyznał, że czytał w młodości »Ślizg« i komiksy ze mną w owym magazynie, a dziś wyciekło zdjęcie pokazujące, jak to wyglądało. Teraz rozumem — nie było dla niego nadziei" – czytamy w karykaturalnym rysunku przedstawiającego Krzysztofa Bosaka. To odpowiedź twórców "Jeża Jerzego" na słowa polityka Konfederacji.
"Ostatnio przed programem Kawa na ławę redaktor Konrad Piasecki zapytał mnie, czy w młodości byłem w jakiejś subkulturze. Odpowiedziałem, że nie, ale że jako nastolatek utożsamiałem się ze środowiskiem hip-hopowym, wychowałem się na pierwszych numerach »Ślizgu«, a skinów kojarzyłem głównie jako negatywnych bohaterów komiksów o Jeżu Jerzym z tej skejtowej gazety. Dla wielu jest to nieoczywiste lub zaskakujące, ale dla mnie przejście od kręgu wpływu kultury hiphopowej do działania w ruchu narodowym było zupełnie płynne. Co więcej, uważam, że wyniosłem z niego wiele wartościowych rzeczy, które zachowałem" – napisał na swoim koncie na X (dawniej Twitterze) Krzysztof Bosak, polityk Konfederacji.
Następnie wymienił wspomniane wartości, wśród których znalazło się m.in. "przywiązanie do wyrażania prawdy, pogarda dla pozerstwa i naśladownictwa" czy " szerokie horyzonty – utrzymywanie kontaktów z ludźmi z innych miast i z innych krajów, śledzenie »sceny« i osiągnięć wiodących twórców i sportowców".
Do tematu jego czytania "Ślizgu" i wspomnianego komiksu "Jeża Jerzego" postanowili odnieść się sami twórcy postaci – Tomasz Leśniak i Rafał Skarżycki, udostępniając na Instagramie... rysunek przedstawiający Krzysztofa Bosaka w czasach, o których wspominał w swoim wpisie.
Postanowiłem się do nich odezwać i zapytać jeszcze, jak się czują z faktem, że Bosak – "chrześcijański nacjonalista" (jak sam siebie określał), współprzewodniczący Konfederacji i uczestnik Marszów Narodowych – "wychował" się m.in. na "Jeżu Jerzym"?
"Poglądy Bosaka świadczą o tym, że komiksy o JJ nie miały na niego dużego wpływu" – odpisał mi Tomasz Leśniak, rysownik i animator, dodając, że pozostaje przy swoim "graficznym" komentarzu z Instagrama.
"Ja bym powiedział więcej, że poglądy Bosaka ukształtowały się pomimo lektury Jeża, co jako twórcę oczywiście mnie trochę smuci. Cieszy za to, że nie miał wątpliwości, że skini są w jeżu bohaterami negatywnymi" – dodał Rafał Skarżycki, scenarzysta komiksowy i pisarz.
Przypomnijmy, że sama postać Jeża Jerzego reprezentuje raczej hedonistyczne podejście do życia, gdzie jeżdżenie na desce, picie napojów z procentami i palenie zioła stoi na szczycie piramidy potrzeb.
To oczywiście nic nowego, że jakieś dzieło okazuje się ważną inspiracją dla osób, które w życiu reprezentują raczej kompletnie inny światopogląd. Świadczy o tym m.in. istnienie fanpage'a "Prawicowy Orwell" na Facebooku, który śledzi ponad dziewięć tysięcy osób.
"Jesteśmy wszędzie tam, gdzie prawicowcy próbują przypisać Orwellowi swoje poglądy" – czytamy w opisie strony. Jednak dobitniej wyjaśnia to już sam autor strony we wpisie z lipca.
"Uwaga, post kalibracyjny: to jest lewacki pej, nabijający się z ludzi, którzy wszędzie cytują Orwella, choć nie rozumieją, co pisał i że był socjalistą. Prawicowość jest tu tylko w nazwie. Jeśli ktoś polajkował, bo wydawało mu się inaczej, to proszę uprzejmie o oddalenie się. Nie, nie »żyjemy zupełnie w 1984«, Orwell nie jest »wiecznie aktualny pod każdym względem«, nie ma czegoś takiego jak ideologia woke, a trans rights are human rights. Dobra, to chyba wystarczy za kalibrację" – czytamy we fragmencie posta.
Także w lipcu 2023 roku Antony Starr, aktor wcielający się w postać "socjopatycznego Supermana" – Ojczyznosława w serialu "The Boys" – nie mógł połapać się na łamach "Los Angeles Times", jak do tego doszło, że są na świecie ludzie, którzy nie widzą zła w tej postaci.
"Coś bardzo dziwnego spotkało tę postać, która w oczywisty sposób nie jest kimś dobrym. Wiele osób przywiązało się do niego, a nawet go ubóstwia – zauważył wtedy z niepokojem Antony Starr.
Powstał nawet osobny trend "Literally Me Guys" dotyczący utożsamiania się mężczyzn z fikcyjnymi postaciami z filmów i seriali, którzy charakteryzują się raczej jako anty-bohaterowie. Tak jakby nie rozumieli istoty przekazu.
"Identyfikowanie się z protagonistami, których w najlepszym przypadku można by nazwać »przegrywami« (często są to bohaterowie wykazujące objawy zaburzeń psychicznych) i bycie z tego dumnym sprawiło, że samo to zjawisko po jakimś czasie stało się obiektem memów" – pisała o tym zjawisku Maja Mikołajczyk, dziennikarka popkulturowa naTemat.
Wracając jednak jeszcze do Krzysztofa Bosaka – nie ma absolutnie nic złego w tym, że obecny polityk Konfederacji zaczytywał się "Ślizgiem" i przygodami "Jeża Jerzego".
Jako fan komiksów myślę wręcz, że to dobra rzecz, że moje ukochane medium jest wspominane przed tak dużą publicznością (konto Bosaka śledzi ponad 349 tysięcy osób).
Zastanawiać może jednak fakt, że chociaż Bosak pamięta, że "negatywnymi bohaterami" byli łysi nacjonaliści (przez niego nazywani skinami), to jakoś nie skojarzył ich z agresywnymi uczestnikami na Marszach Niepodległości, w których tak chętnie uczestniczył.
