Kiedy Magda Gessler ogłosiła, że wącha pod pachami kelnerów, została przez internautów wyśmiana. "Przesada!", "Nie ma co robić?" – to najłagodniejsze z określeń. Czy oby na pewno słusznych? Do myślenia daje garść danych: 4 mln Polaków nie sięgają po szczoteczkę do zębów, 25 proc. myje się raz w tygodniu, statystyczny Polak zmienia majtki co drugi dzień. Higiena to nasza narodowa zmora.
Magda Gessler przyznała, że zdarza jej się sprawdzić, czy kelner nie ma problemów z higieną. Po tym, jak w rozmowie z Agnieszką Szulim wspomniała o "wąchaniu pach" pracowników, spotkała ją ogromna krytyka. Internauci nie rozumieli, jak można robić takie rzeczy. W naTemat Gessler wyjaśniała:
Gessler zapewniła jednak, że higiena to nie tylko kelnerski problem, ale wręcz nasza narodowa zmora.
Nieumyci
Wszystkim, którzy nie wierzą słowom restauratorki, przedstawiamy garść danych, które można znaleźć w badaniach Państwowego Zakładu Higieny, jednej z firm stomatologicznych, a także producenta męskich kosmetyków.
4 miliony Polaków (czyli prawie co dziesiąty!) nie sięga w ogóle po szczoteczkę do zębów. 17 proc. badanych Polek nie myje się codziennie, uznając, że kąpiel co drugi lub trzeci dzień wystarczy. 25 proc. Polaków myje się raz w tygodniu lub rzadziej. Co piąty badany przez PZH nie używa dezodorantu w ogóle. 30 proc. robi to "od czasu do czasu". Z sondażu grupy IQS wynika z kolei, że co ósmy Polak nie myje rąk przed jedzeniem, a co piąty nie robi tego po powrocie do domu. 60 proc. nie korzysta z wody i mydła po wyjściu z toalety.
Okazuje się, że higiena jest związana zarówno z wiekiem, płcią, statusem społecznym, a także zarobkami. Zęby myją częściej kobiety i ludzie z wyższym wykształceniem. Mycie rąk po powrocie do domu to z kolei domena osób, które wykonują "brudne prace". Przed posiłkiem najrzadziej robią to rolnicy. Co ciekawe, według obserwacji badaczy z Państwowego Zakładu Higieny, ręce myją częściej ci ludzie, którzy mają w domu pralkę.
Czuć w komunikacji
Higieniczny problem co roku czuć latem w komunikacji miejskiej. Igor Krajnow, rzecznik warszawskiego ZTM, przyznawał w tym roku szczerze w rozmowie z jednym z tabloidów, że "na brak higieny nie można nic poradzić", pomimo że pasażerowie masowo zgłaszają skargi, że w tramwajach i autobusach kolokwialnie mówiąc, śmierdzi.
Problem jest o tyle trudny, że na brak higieny nie ma nawet jak zwrócić uwagi. "Jedna z podstawowych zasad savoir-vivre mówi, że nikomu nie wolno robić przykrości. W żaden sposób. A tutaj zrobienie przykrości jest wręcz nieuniknione" – wyjaśniał latem w rozmowie z naTemat Stanisław Krajski.
Konsekwencje niemycia się są jednak znacznie poważniejsze dla samych brudasów. – Brak podstawowej higieny wiąże się z tak zwanymi chorobami brudnych rąk, które kiedyś były właściwe dla wieku dziecięcego. Dziś okazuje się, że dużo dorosłych ma robaczycę, czyli pasożyty przewodu pokarmowego: glisty ludzkie i nicienie – tłumaczy kosmetolog Dorota Witkowska. – Niedomywanie stóp i chodzenie przez długi czas w skarpetkach to z kolei przyczyna zakażeń grzybicznych skóry i paznokci. To choroba zaraźliwa, więc łatwo je później złapać w takich miejscach, jak szatnia klubu sportowego, czy pracowników fizycznych.
Częste mycie...
Kosmetolog przestrzega także przed zbyt rzadkimi zmianami bielizny. – Wszędzie tam, gdzie są wydzieliny z ludzkiego organizmu, a i na męskiej i na damskiej takie są, mogą się rozwijać stany zapalne o podłożu i bakteryjnym i grzybiczym – mówi.
Zdaniem Doroty Witkowskiej równie szkodliwa może być jednak także druga skrajność, w którą popadają mieszkańcy dużych miast, czyli nadmierna higiena. – Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Mycie się po kilka razy dziennie, obsesyjne szorowanie rąk też nie jest zdrowe, gdyż powoduje zmywanie ochronnego płaszcza hydrolipidowego. On chroni skórę przed wysychaniem, a także przed bakteriami. Pozbawiając skórę tej naturalnej ochrony, sprawiamy, że staje się bezbronna.
Unikanie nadmiernej higieny staje się już powoli nowym trendem. "Zamiast mydła – gąbka, zamiast pralki – wietrzenie, a do włosów tylko ekologiczne preparaty" – tak w skrócie opisał tę grupę "Przekrój".
Jeśli ktoś idzie do restauracji i płaci 120 zł za danie, a koło niego przeleci kelner, który ma taki problem – jest niedomyty, albo chodzi w tej samej koszuli od 10 dni, to jest to koszmarne. Wyjście do restauracji to dla nas jakaś nagroda, wysiłek finansowy. Kiedy spotykamy takiego kelnera, takie wyjście staje się przykrością. CZYTAJ WIĘCEJ
Generalnie można stwierdzić, iż najczęściej spotykanym obyczajem higienicznym jest mycie rąk, że elementarne zachowania związane z higieną osobistą są bardziej powszechne wśród kobiet niż mężczyzn i że wykazują one wyraźną zależność od wieku. Najsilniej wyraża się związek zachowań higienicznych z poziomem wykształcenia - im jest ono wyższe tym zachowania higieniczne bardziej pożądane. CZYTAJ WIĘCEJ
Fragment raportu PZH "Zwyczaje higieniczne Polaków"