Amerykański żołnierz zabił 16 cywili - ta wiadomość sparaliżowała amerykańskie władze, media, a także opinię publiczną. "Domagamy się publicznego procesu" - grzmi afgański parlament. Minister obrony USA wspomniał o karze śmierci dla winnego. "Będziemy obcinać Amerykanom głowy" - grożą talibowie. W medialnych doniesieniach zapomina się o najważniejszych uczestnikach tej operacji - mieszkańcach. Komu uwierzą Afgańczycy?
Talibowie już zaczęli brać odwet za masakrę na cywilach. Uderzyli dziś na afgańską delegację rządową. W wyniku strzelaniny zginął jeden żołnierz i jeden policjant. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości: sytuacja w południowym Afganistanie będzie coraz gorsza.
Zainteresowani już zareagowali
Talibowie deklarują, że ich ataki staną się bardziej brutalne i uciążliwe dla amerykańskich wojskowych. Afgański parlament zajął bardziej wyważone stanowisko:
O Afganistanie słów kilka
Jest to republika islamska ze stolicą w Kabulu. Obecnie urząd prezydenta piastuje tam Hamid Karzai. Państwo to uzyskało niepodległość w 1919 roku. Wśród ludności główną grupę etniczną stanowią Pasztunowie, zamieszkujący południe kraju. Trochę mniej liczni są Tadżycy z północy, pokrewni Persom. Języki obu grup: paszto i perski są językami urzędowymi. Oprócz nich, Afganistan zamieszkują jeszcze inne grupy etniczne: Hazarowie i Uzbecy, Ajmakowie czy Turkmeni. Interwencja USA (od 2001 r.) to nie pierwsze działania zbrojne na terenie tego kraju. Wcześniej, w latach 1979-1989, przebywały tam wojska ZSRR.
domaga się, by proces żołnierza, który zabił 16 osób, był publiczny. Takie żądanie nie powinno nikogo dziwić, chociaż wątpliwe jest, by USA się na to zgodziło.
W Stanach Zjednoczonych już pojawiły się pierwsze głosy dotyczące konsekwencji tego incydentu. Leon Panetta, minister obrony USA, nie wyklucza rozwiązania ostatecznego, czyli kary śmierci dla winnego żołnierza. Amerykanie są wściekli, bo jednostkowy przypadek przysłania wysiłki 90 tysięcy żołnierzy. I chociaż Panetta twierdzi, że "takie sytuacje się zdarzają, ale nie pokazują prawdy", to nikt nie ma wątpliwości, że władze USA słono zapłacą za chwilę nieuwagi.
Ludność podzielona
W tym wszystkim zgubili się gdzieś mieszkańcy. O których los walczą przecież zarówno Amerykanie, jak i talibowie. Tyle, że Afgańczycy sami są podzieleni. W części północnej zamieszkują Tadżycy, mniej przychylni talibom niż Pasztunowie - lud z południa kraju.
- Na północy da się budować stabilizację, rozwój, USA sobie radzi. Na południu jest o wiele gorzej - mówi nam afganolog Jakub Gajda, redaktor portalu afganistan24.org. - Pasztunowie nigdy nie byli nastawieni do Amerykanów pozytywnie. A dziś, po incydencie w Khandaharze, są bezpośrednio poszkodowani - ocenia Gajda. Jak wyjaśnia nasz rozmówca, z pasztuńskich rodzin wywodzi się wielu talibów, dlatego są oni tak bliscy lokalnej ludności. Amerykanie tracą zaufanie, talibowie zyskują
- To społeczność kierująca się, oprócz zasad religijnych, kodeksem Pasztunwali. Jest on równie ważny, co islam. Występuje w nim pojęcie "nang", które zakłada, że jeśli ktoś odbiera nam honor, to należy się zemścić - wyjaśnia afganolog. - Oko za oko, krew za krew. Zemsty mogą chcieć dokonać nie tylko talibowie czy lud, ale nawet policjanci i żołnierze rządu Afgańskiego, jeśli są Pasztunami - ostrzega Jakub Gajda.
Polacy byli w podobnej sytuacji. Jak załagodzić konflikt?
Nasz rozmówca przypomina, że na polskich żołnierzach również ciążył "nang". Po incydencie z Nangar Khel, kiedy to nasi wojskowi ostrzelali miejscowość z moździerzy i karabinów wielkokalibrowych. W wyniku ich działań zginęło sześciu cywili. Ale wówczas było łatwiej, bo odległość i ostrzał stanowisk talibów ludność lokalna mogła uznać za okoliczności łagodzące.
- Teraz Pasztunowie nie będą mieć żadnych wątpliwości. Widząc żołnierza, który w szale zabija cywili, broń dostał od USA, nie mogli o nim pomyśleć inaczej niż: robi to z premedytacją - naświetla sytuację Gajda. Według niego, istnieje tylko jedna droga
Kim są ci Talibowie?
Nie jest to, jak często się błędnie uważa, grupa etniczna ani narodowość. Nie jest to także inna nazwa dla Al-Kaidy. Talibowie to fundamentalistyczny ruch islamski (sunnicki), powstały właśnie w Kandaharze. Z czasem ruch zamienił się w, de facto, ugrupowanie polityczno-militarne. Z Al-Kaidą Talibów łączy radykalizm poglądów oraz fakt, że udzielili oni gościny Bin Ladenowi, gdy ten uciekał przed organami ścigania USA. Grupy tej nie należy jednak utożsamiać ani stawiać na równi z Al-Kaidą czy ludnością Afganistanu.
odkupienia swoich win: poprzez ich wykupienie. Najlepiej krwią.
- Najchętniej sami by go osądzili. Gdyby USA wydało swojego żołnierza, to śmierć cywili zostałaby im wybaczona - twierdzi ekspert. Ale, jego zdaniem, wątpliwe jest, by Stany stać było na taki krok. Nie pomogą też pieniądze, które zadziałały w polskim przypadku. - Inaczej ciężko im będzie czymkolwiek zmyć swój uczynek, nie widzę dla nich dobrego wyjścia.
Wszyscy przeciwko Stanom?
Taki incydent to idealne narzędzie propagandy dla talibów. Tego właśnie szukają, pretekstu i materiału do burzenia ludności - słyszymy od naszego rozmówcy. To jednak jest dość oczywiste. Prawdziwie problematyczny jest fakt, że lokalna ludność, i tak nieufna wobec Amerykanów, jeszcze bardziej zbliży się do talibów.
- Żołnierze USA to dla nich przybysze z kosmosu. Przylecieli nie wiadomo jak i skąd, robią nie wiadomo co. Nie potrafią się komunikować z prostymi ludźmi, używają zupełnie innego języka - wymienia Gajda.
- A talibowie, dla Pasztunów, to często bracia, wujkowie, dalsi krewni. Ludność im bardziej wierzy - podkreśla redaktor serwisu afganistan24.
Eskalacja brutalności i zemsta ludu
Mimo to, Jakub Gajda nie spodziewa się, by nagle wzrosła liczba ataków talibów. Ich styl walki to partyzantka, a nie otwarta walka. I raczej z powodu jednego incydentu nie będą ryzykować utraty znacznych sił, by dokonać zemsty. Ta jednak, jeśli już nastąpi, na pewno będzie bardziej brutalna - podkreśla afganolog.
Z drugiej strony, talibowie nie będą musieli zwiększać skali swoich działań. Zrobi to za nich Pasztuńska ludność. - Po paleniu Koranu w bazie NATO mścili się nawet afgańscy policjanci i żołnierze. Teraz też mogą zrobić to samo. Nawet, jeśli nie są związani z talibami - przekonuje Gajda.
Jego zdaniem, od teraz Amerykanie na każdy patrol będą wychodzić z o wiele mocniej bijącym sercem, niż dotychczas. Personel NATO w Afganistanie musi uciekać z powodu palenia Koranu
Jedno jest pewne: nieupilnowanie jednego żołnierza będzie kosztować USA bardzo dużo. Jak dużo, zobaczymy już niedługo. Sam winny zapłaci być może swoim życiem. Dla moralistów jego sprawa będzie stanowić zagwozdkę, bo po zabiciu 16 osób nie można już chyba mówić o humanitarnej karze.