Chajzer ma problemy z nowym biznesem. Zaapelował do fanów o pomoc
Kamil Frątczak
07 października 2023, 15:24·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 października 2023, 15:24
Jeszcze niedawno Filip Chajzer informował o swoich planach biznesowych. Zamierzał otworzyć w Warszawie restaurację oferującą całodzienne śniadania. Niestety chwilowo będzie musiał odłożyć biznesowe plany na bok. Dziennikarz zaapelował na Instagramie do fanów.
Reklama.
Reklama.
Kilka miesięcy temu Filip przestał pojawiać się na szklanym ekranie. Z początku wszystko było spowodowane jego złym stanem zdrowia. Jednak ostatnio przeprowadził sondę uliczną, po której Lidia Kazen, obecna dyrektorka telewizji TVN, wezwała go na rozmowę. Nie trzeba było długo czekać, by dziennikarz poinformował, że odszedł ze stacji, podkreślając, że zrobił to "na własnych warunkach".
Ostatecznie Chajzer zerwał umowę z TVN. Jaki był tego powód?
"Moja sonda z panią opiekującą się mężem chorym na stwardnienie rozsiane, którą mieliście przyjemność oglądać na moich prywatnych socjal mediach oraz planowana jedna w tygodniu audycja w Radiu ZET zostały uznane za działalność konkurencyjną i złamanie zapisów umowy. Żeby uniknąć niepotrzebnych nikomu nerwów, rozwiązuję właśnie tę umowę sam i na tym kończę przygodę z moją kochaną stacją" – poinformował w mediach społecznościowych.
Filip Chajzer nie otworzy restauracji. Prosi fanów na Instagramie o pomoc
Jeszcze zanim na dobre rozstał się z TVN, wspominał o tym, że chce zainwestować w lokal gastronomiczny. Filip wymyślił, że otworzy śniadaniownię, która będzie otwarta aż do... wieczora. Świadomie zrezygnował też z podawania alkoholu.
"Otwieram restaurację ze śniadaniami non stop. Przejmuję ten lokal z licencją na sprzedaż alkoholu, z której świadomie i pełną odpowiedzialnością rezygnuję. O to, to! To będzie mocktail bar. Ten trend opanował już NYC, a teraz czas na rewolucję w Polsce, której samozwańczo stanę się twarzą. Dlaczego? Chcę, żeby to miejsce miało najlepszą energię, było wysokowibracyjne, a sprzedaż alkoholu temu nie sprzyja. Alkohol to trucizna. Coś, co odbiera ci pieniądze, miłość, rodzinę i życie. I ja nie chcę do tego przykładać ręki. Fajne knajpy nie muszą = etanol" – napisał w mediach społecznościowych.
39-latka spotkała niestety przykra niespodzianka. Plany musiał zweryfikować z bolesną rzeczywistością. Jak donosi portal kulturalni.pl, wynajmowany przez dziennikarza lokal w centrum Warszawy nie został do tej pory otwarty.
Jaka jest przyczyna opóźnienia startu działalności śniadaniowni? Piec, który miał stanąć na środku lokalu. Administrator budynku nie wyraził zgody na ustawienie go w strategicznym miejscu. Fakt, że pomiędzy stronami nie doszło do kompromisu, poskutkował ponownym poszukiwaniem obiektu pod wynajem.
Na dodatek Chajzer postanowił zaangażować do tego swoich obserwatorów na Instagramie, których grono liczy ponad 820 tysięcy. Mężczyzna liczy na to, że ktoś ze społeczności pomoże w realizacji jego biznesowego marzenia. Tym samym zaapelował do fanów o pomoc.
"Jeśli macie na oku lokal w Warszawie albo sami chcielibyście mieć dobrego całkiem rozpoznawalnego partnera w gastrobiznesie – zapraszam" – zaapelował dziennikarz.
"Głęboko wierzę w swój pomysł i dlatego tak mocno o niego walczę i myślę sobie, że jeśli będziecie ze mną w tej drodze, to razem stworzymy miejsce, z którego będziemy dumni" – podsumował Filip Chajzer.