Dwa Herculesy i jeden Boeing wyleciały po Polaków do Izraela. Jeden z samolotów już dotarł na warszawskie lotnisko. Władz poinformowały, że pomogą wrócić wszystkim obywatelom, jeśli będzie taka konieczność.
Reklama.
Reklama.
Boeing pojawił się na warszawskim lotnisku dziś o poranku. To pierwszy z łącznie trzech samolotów, które w niedzielę polski rząd wysłał po obywateli. W ten sposób mają wydostać się z Izraela, który został zaatakowany przez Hamas.
Na pokładzie maszyny było 120 osób. Jak podaje stacja RMF FM, wśród nich byli między innymi pielgrzymi do Ziemi Świętej. W rozmowie z reporterem rozgłośni mówili, że "po wylądowaniu odetchnęli z ulgą".
Jak podał na Twitterze wiceminister MSZ Paweł Jabłoński, to dziś do Izraela mają wyruszyć kolejne transporty. Jeśli będzie taka konieczność, ewakuacja będzie prowadzona także w kolejnych dniach. "Wszyscy polscy obywatele przebywający dziś na lotnisku znaleźli miejsce w samolotach" – zapewnił. To informacja, która wskazuje, że kryzys na lotnisku, o którym informowaliśmy w naTemat, został przynajmniej częściowo zażegnany.
"Nasza ambasada i służby konsularne pracują na miejscu bez przerwy od kilkudziesięciu godzin. Udzielają informacji i pomocy na lotnisku oraz w ambasadzie, koordynują zgody na przeloty, tworzą listy pasażerów i koordynują ich odprawę. Fakt, że nie wszyscy otrzymali od razu informację zwrotną wynika z bardzo dużego obłożenia - prosimy o zrozumienie. Nikt nie zostanie pozostawiony bez pomocy - ale jej udzielenie wszystkim w tym samym momencie jest bardzo trudne" – napisał dalej.
Na brak pomocy ze strony ambasady skarżył się zresztą "Faktowi" jeden z turystów. – My jesteśmy w takiej części lotniska, w której nie ma możliwości zrobienia żadnych zakupów. Jesteśmy tu od 7 rano. W tej części lotniska były 3 małe bary i wszystkie zostały ogołocone z jedzenia – relacjonuje jeden z rozmówców gazety.
Mężczyzna dodał, że choć skontaktował się z ambasadą RP, kilkuset turystów z Polski nie otrzymało stamtąd pomocy. Zaprzecza temu wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, który twierdzi w rozmowie z "Faktem", że to miejscowe władze zdecydowały o zakazie opuszczania lotniska – oraz że polskie służby dyplomatyczne będą pomagać w znalezieniu noclegów zastępczych dla turystów.
Prosimy też o zrozumienie, że pracownicy ambasady Izraela nie zawsze są w stanie odebrać telefon czy odpisać na tysiące e-maili. Czasami odebranie telefonu jest też zwyczajnie niemożliwe – np. w czasie alarmu bombowego, kiedy pracownicy ambasady muszą zejść do schronu. Połączeń były dziś setki i wiele osób tą drogą uzyskało miejsce w samolotach. Jutro będą uruchamiane dodatkowe linie. Cały czas działa też adres telaviv.wk.dyzurny@msz.gov.pl – tym kanałem również informujemy o lotach ewakuacyjnych.