– Zastanawiam się, Mateusz, co się z tobą stało. Jak prosiłeś mnie o pracę, wyglądałeś na człowieka spokojnego i przyzwoitego. Nie wiem, co ten PiS robi z ludzi – w taki sposób rozpoczął swoje podsumowujące w TVP wystąpienie szef PO Donald Tusk. Nie sposób nie zauważyć, że szef Platformy w ten sposób próbował wypunktować hipokryzję Mateusza Morawieckiego, który niegdyś był jego doradcą, a dziś stroi się w szaty pisowskiego patrioty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Donald Tusk w podsumowaniu debaty w TVP odniósł się też do "pytań dłuższych niż odpowiedzi". Wezwał też Mateusza Morawieckiego do debaty w piątek, ze wszystkimi mediami, w dowolnym miejscu. To samo zaoferował Jarosławowi Kaczyńskiemu, czyli debatę prowadzoną nie przez polityka PiS. Tusk podziękował też widzom TVP.
Na uszczypliwość Tuska odpowiedział Michał Rachoń. – Mnie się wydawało, że ta zadziorność byłaby na miejscu w stosunku do państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy – zaznaczył prowadzący, który wielokrotnie podczas debaty dawał wyraz swojej stronniczości.
Prowadzący Rachoń, czyli pytania dłuższe niż odpowiedzi
Wcześniej Rachoń bardzo długo zadawał pierwsze pytanie dotyczące europejskiego paktu migracyjnego. Po czym powiedział, że jako pierwszy odpowiada Donald Tusk.
Lider KO postanowił na początku się przedstawić i wymownie skomentował to, że nie ma Jarosława Kaczyńskiego oraz to, jak wygląda TVP w czasach PiS.
– Jestem tu dla państwa. Może czekaliście na inną debatę, z prezesem Kaczyńskim, chciałem z nim stanąć twarzą w twarz, niestety stchórzył. Chcę wykorzystać te siedem minut, aby podzielić się argumentami – powiedział Tusk.
Wszyscy na jednego, banda rudego – w taki sposób Mateusz Morawiecki rozpoczął debatę w TVP. A pytanie dotyczyło migracji. Taka była odpowiedź na wcześniejsze wystąpienie Donalda Tuska, który wbił szpilę TVP oraz Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Mateusz Morawiecki sugerował, że Tusk ma... obiecane stanowisko.
– Sami widzieliście – wszyscy na jednego, banda rudego, jak to się mówi. Zaczęło się od krytyki, co tak naprawdę jest wyssaną z palca aferą, a fakty są takie, że to właśnie ja na Radzie Europejskiej postawiłem twarde weto przeciw nielegalnej imigracji. I tam na razie dowiedziałem się również, że Donald Tusk ma obiecane stanowisko. Za co? Za to, że gdyby doszedł do władzy, będzie przyjmował nielegalnych imigrantów – rozpoczął dość kuriozalnie Mateusz Morawiecki odpowiedź na pytanie o migrację, czy ma o niej decydować Unia Europejska czy państwa członkowskie.
– Partia Tuska w UE już przyjmuje pakt migracyjny, prze z tym paktem do przodu. Niestety jest to bardzo groźne, my dlatego zaproponowaliśmy referendum, a Tusk groził karami Polsce w 2017 roku. Dlatego chcę powiedzieć że my obronimy Polaków przed gwałtami, podpalonymi autami, jak w Paryżu i Sztokholmie. PiS jest gwarancją bezpieczeństwa – stwierdził premier Mateusz Morawiecki w debacie – przekonywał Morawiecki.