Kiedy w TVP miała odbyć się debata przedstawicieli komitetów wyborczych, Jarosław Kaczyński pojechał do Przysuchy. Podczas wiecu prezes PiS nie zapowiedział nowych punktów programowych i większość swojego przemówienia poświęcił sytuacji na wsiach. Jedno zdanie prezesa zszokowało. "To będzie sukces tysiąclecia" – zapowiadał.
Reklama.
Reklama.
"Premier Jarosław Kaczyński w poniedziałek wybiera się na debatę z rodakami, do Przysuchy, tak jak wcześniej zapowiadaliśmy. To najważniejsza rozmowa, bo zawsze konstruktywna. Do zwycięstwa" – przekazał wcześniej rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Informacja podana przez Bochenka rozwiała nadzieje na potyczkę między liderami dwóch największych ugrupowań politycznych w Polsce. Zanim okazało się, że prezes nie przyjdzie na debatę w mediach publicznych, swój udział w niej zapowiedział Donald Tusk, tak więc oczekiwano, że szefowie PiS i PO zmierzą się ze sobą na wizji.
Kaczyński w Przysusze
Niedługo przed tym, jak w TVP rozpoczęło się spotkanie przedstawicieli komitetów wyborczych, Jarosław Kaczyński rozpoczął swoje wystąpienie w Przysusze. Tak jak można było się spodziewać, ze względu na region, w którym odbywał się wiec, prezes większą część swojej przemowy poświęcił polskiej wsi.
– Chcemy z całych sił, by to wszystko, co dziś jest udziałem ludzi mieszających w wielkich miastach, stało się także udziałem wszystkich mieszańców wsi – zapowiadał Kaczyński. – Naszą ideą jest pełne zrównanie szans i pełne zrównanie poziomu życia między polskim miastem, tym wielkim, najbogatszym, a polską wsią.
Jak mówił prezes PiS, "nie ma Polski bez wsi i rolnictwa" oraz że "rolnictwo jest niezbywalną częścią naszej rzeczywistości".
– Wiele lat temu mówiłem, że chcemy być partią wsi. Teraz jesteśmy taką partią i jesteśmy z tego dumni. Ja to dziś powtarzam: jesteśmy dumni z tego, że reprezentujemy polską wieś i chcemy być tak nadal i chcemy, żeby to się przekładało na fakty – mówił zgromadzonym w Przysusze.
Kaczyński nie wierzy w zwycięstwo? Zaskakujące słowa
Kaczyński stwierdził również, że celem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłej kadencji będzie dogonienie tempa rozwoju wsi do tego, które narzucają największe aglomeracje w kraju.
– Koncepcja rozwojowa tamtych rządów zakładała rozwój najpierw tylko kilku wielkich miast, a cała reszta kraju miała powoli, później dochodzić do podobnego poziomu. To się nigdzie na świecie nie udało – mówił szef PiS.
Co ciekawe, o planach na najbliższe cztery lata Kaczyński zdawał się mówić bez przekonania, mimo gromkich zapewnień rzucanych ze sceny. Ponadto stwierdził, że największym triumfem od setek lat dla naszego kraju będzie wygrana 15 października przez Prawo i Sprawiedliwość.
– Zwycięstwo to będzie sukces na miarę całego tysiąclecia dziejów Polski – powiedział Kaczyński.
Znamiennym wydaje się być też to, że Kaczyński w Przysusze niekoniecznie straszył Tuskiem, a demokratyczną opozycją, która deklaruje wspólną współpracę po wyborach w celu stworzenia rządu.
– Nam grożą rządy wielkiego chaosu. Pan prezydent Andrzej Duda, przemawiając niedawno, mówił wręcz o wojnie. Tak, jeżeli ktoś dochodzi do władzy, mając w rządzie jedenaście partii, to naprawdę to jest bardzo trudne, żeby to jakoś skoordynować, żeby to jakoś działało – ostrzegał prezes.
– Jeżeli ten ktoś jeszcze do tego chce wojować z prezydentem, z bankiem narodowym, z Trybunałem Konstytucyjnym, to jest to droga do anarchii i zgadzam się z panem prezydentem, że prowadzi to do wręcz wojny – zakończył.