Nie wszyscy mieli okazję obejrzeć decydujące starcie przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi. To było głównie wymianą ciosów pomiędzy Donaldem Tuskiem a Mateuszem Morawieckim, który zastąpił Jarosława Kaczyńskiego. A także pokazem stronniczości Michała Rachonia, który często wychodził z roli prowadzącego, by wejść w rolę rzecznika Prawa i Sprawiedliwości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W rezultacie TVP obnażyła się bardziej, niż zamierzała. Bo pierwsze pytanie Rachonia do Tuska było znacznie dłuższe niż odpowiedź lidera PO. W ten sposób publiczny z nazwy nadawca niechcący pokazał, że zamierza nadawać ton debacie, co próbował wielokrotnie później robić Rachoń.
2. Wejście Tuska
Szef Platformy Obywatelskiej nie byłby sobą, gdyby po prostu odpowiedział na pytanie o stosunek do migracji. Nie, zaznaczył wyraźnie, gdzie jest i kogo w debacie zabrakło. Odniósł się oczywiście do nieobecności lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, który – jak "bezstronnie" zauważyły potem "Wiadomości" TVP – wybrał spotkanie z ludźmi w Przysusze.
– Jestem tu dla państwa. Może czekaliście na inną debatę, z prezesem Kaczyńskim, chciałem z nim stanąć twarzą w twarz, niestety stchórzył. Chcę wykorzystać te siedem minut, aby podzielić się argumentami – powiedział Tusk.
3. Pierwsze zdanie Morawieckiego
I, jak się wydaje, po wypowiedzi Tuska, ciśnienia nie wytrzymał premier Morawiecki, który już w pierwszym zdaniu dość bezpardonowo zaatakował swojego oponenta. Wszyscy na jednego, banda rudego – w taki sposób Mateusz Morawiecki rozpoczął debatę w TVP.
Premier sugerował, że Tusk ma obiecane stanowisko. "Za co? Za to, że gdyby doszedł do władzy, będzie przyjmował nielegalnych imigrantów" – to dokładny cytat z szefa rządu PiS.
Tusk po wystąpieniu Morawieckiego jeszcze raz mu odpowiedział, nazywając premiera "Pinokiem" i przypominając, że sam był kiedyś za podwyższeniem wieku emerytalnego.
4. Kuriozalna wpadka z planszą
Wyjątkowo długie pytania Rachonia to niejedyny pokaz siermiężności popierającego PiS nadawcy. Widzowie mogli przekonać się o tym przy prezentacji jednego z bloków. Doszło przy tej okazji do sporej wpadki. Prowadzący ogłosili kolejną rundę pytań pod tytułem "bezpieczeństwo". Tymczasem widzowie zobaczyli planszę z napisem "bezrobocie".
Ale nikt się nie zorientował i Michał Rachoń rozpoczął wstęp do kolejnego przydługiego pytania. W którym oczywiście zaznaczył dwie wizje obronności. Jedna, ta idealna, dotyczyła polityki obronnej PiS, a druga – tego, jak było wcześniej. To był zresztą znak firmowy tych pytań z tezą pt. "Kiedyś było gorzej, a teraz, za PiS, jest lepiej i co państwo na to?".
5. Rachoniowi na koniec puściły nerwy
Również w podsumowaniu Tusk zwrócił się bezpośrednio do Morawieckiego.
– Zastanawiam się, Mateusz, co się z tobą stało. Jak prosiłeś mnie o pracę, wyglądałeś na człowieka spokojnego i przyzwoitego. Nie wiem, co ten PiS robi z ludzi – w taki sposób rozpoczął swoje podsumowujące w TVP wystąpienie szef PO Donald Tusk.
Lider PO odniósł się następnie do "pytań dłuższych niż odpowiedzi", co było oczywistą szpileczką wbitą w Rachonia. W tym momencie prowadzący zareagował, jak to często w jego przypadku bywa, dość mało subtelnie.
– Mnie się wydawało, że ta zadziorność byłaby na miejscu w stosunku do państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy – zaznaczył Rachoń, odpowiadając Tuskowi, w stylu absolutnie godnym pracownika TVP za rządów PiS.