Z piątku na sobotę o północy, czyli na dzień przed wyborami parlamentarnymi w Polsce rozpoczyna się cisza wyborcza. W tym roku sytuacja jest wyjątkowa, bo na 15 października zaplanowano nie tylko wybory, ale też referendum. To, co wolno, a czego nie wolno robić przed każdym z tych teoretycznie odrębnych wydarzeń, w detalach różni się jednak od siebie. Za złamanie zasad grożą natomiast słone kary.
Reklama.
Reklama.
10 października Państwowa Komisja Wyborcza przedstawiła wytyczne na temat tego, jakie zasady obowiązują w 2023 roku podczas ciszy wyborczej. Choć w stosunku do poprzednich lat zmieniło się niewiele, jest jedna podstawowa różnica. Dotyczy ona mobilizacji i demobilizacji do wzięcia udziału w głosowaniu.
Wybory i referendum tego samego dnia
15 października jest dniem, w którym Polacy nie tylko zdecydują o tym, kto zasiądzie w kolejnej kadencji Sejmu i zbuduje nowy rząd, ale też będą mieli możliwość wzięcia udziału w referendum krajowym.
Rządzący zaproponowali cztery pytania, na które obywatele mogą, ale nie muszą odpowiedzieć, bowiem przyjęcie karty do głosowania nie jest obowiązkowe. Co więcej, można wziąć także udział jedynie w referendum, nie decydując się na udział w wyborach. Głosowania są niezależne.
Cisza wyborcza w 2023 roku
W przypadku obu głosowań obowiązują cisza wyborcza i cisza referendalna, co oznacza, że o północy z 13 na 14 października kończy się możliwość prowadzenia kampanii.
Jak informuje PKW, w przypadku ciszy wyborczej, od soboty, aż do zakończenia głosowania, "zabronione jest prowadzenie agitacji wyborczej w jakiejkolwiek formie, w szczególności zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych".
Jak napisano dalej, zakaz obejmuje nie też wszystkie formy prowadzenia kampanii referendalnej "w jakiejkolwiek formie". Tu również wymieniono powyższe, ale dodano istotny punkt.
Inna cisza wyborcza przed referendum
Podstawowa różnica, która dzieli oba głosowania w kontekście ciszy wyborczej, dotyczy zachęcania lub zniechęcania do wzięcia udziału w głosowaniu.
O ile w przypadku wyborów parlamentarnych, po rozpoczęciu ciszy wyborczej można nadal prowadzić akcje pro/antyfrekwencyjne (bez wskazywania konkretnych ugrupowań, bo to stanowi agitację), o tyle w przypadku ciszy przedreferendalnej, takie działania są zabronione.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego w czasie ciszy przed referendum nie można zachęcać ani zniechęcać do udziału w głosowaniu jest bardzo prosta. To właśnie od frekwencji zależy, czy referendum będzie uznane za wiążące, czy też nie. Agitacja do wzięcia lub niebrania w nim udziału jest więc pogwałceniem kampanii referendalnej.
Zgodnie z decyzją PKW, w czasie ciszy wyborczej i referendalnej zabronione jest także podawanie do publicznej wiadomości wyników sondaży i to dotyczy zarówno tych wyborczych, jak i referendalnych.
Cisza wyborcza a plakaty. Będą wisieć tak, jak wisiały
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów kampanii wyborczej, są plakaty. To właśnie ich dotyczyło w przyszłości wiele przypadków łamania ciszy wyborczej, ponieważ ktoś zdecydował się bezpośrednio przed wyborami na wywieszenie ich lub zrywanie.
Zasada w tym przypadku jest prosta - komitety nie mają obowiązku czyścić przestrzeni i likwidować plakatów i materiałów wyborczych przed rozpoczęciem ciszy, jednocześnie jakiekolwiek działania w tym zakresie, w tym zmiana miejsca ich prezentacji, likwidacja itp. są uznane za naruszenie. A za to z kolei grożą surowe kary.
Kary za złamanie ciszy wyborczej
Według art. 24 Kodeksu wykroczeń kara za złamanie ciszy wyborczej może wynosić od 20 zł do nawet 5 tys. zł. Informacje w tej sprawie przyjmują jednak organy ścigania, a nie PKW, dlatego o ich wysokości ostatecznie decyduje sąd, który analizuje pełną dokumentację i dowody.
Przepisy wskazują, że grzywnę może dostać osoba, która łamie postanowienia o ciszy wyborczej i referendalnej, ale nie tylko. Niezwykle surowe kary grożą za publikację wyników sondaży. Kara ta może wynosić od pół mln zł do nawet 1 mln zł.