"To ostatnie wybory, gdy można odsunąć PiS od władzy" - mówi autor książki o putinizacji Polski
W ostatniej przed ciszą wyborczą "Rozmowie dnia" gościem Anny Dryjańskiej był Adam Sokołowski, autor książki "Reżim. Doniesienia z putinowskiej Polski". Rozmowa dotyczyła m.in. tego, czy 15 października odbędą się ostatnie wolne wybory.
– Uważam za uzasadnione stwierdzenie, że te wybory są ostatnimi, że to można jeszcze zrobić w taki normalny sposób. Jeżeli PiS wygra trzecią kadencję, jeżeli będzie w koalicji z Konfederacją, czyli partią stricte zamordystyczną, może się okazać, że za 4 lata będziemy sobie wrzucali głosy do urny i nic z tego nie będzie wynikało. Jak na Węgrzech – mówi nasz gość.
Opowiedział również, jak PiS – po tym, jak podporządkował sobie telewizję publiczną – próbował przejąć kontrolę nad wolnymi mediami.
– Wiemy, że były podejmowane takie próby (kontroli mediów – red.). Redaktorzy Onetu i Wirtualnej Polski kilka miesięcy temu powiedzieli, że obaj od PiS-u dostali propozycje włożenia do rad nadzorczych czy do newsroomów ich mediów jakiegoś aparatczyka partyjnego, który będzie kontrolował przekaz. Wiemy, że kilka lat temu w Wirtualnej Polsce funkcjonował wirtualny nomen omen redaktor Krzysztof Suwart, który pisał laurki dla Ziobry. Na szczęście WP się potem oczyściła. Wiemy choćby z maili Dworczyka, że Super Express notorycznie ustawiał okładki swojej gazety z ludźmi premiera. Polsat się wydaje do pewnego stopnia spacyfikowany. No, może ugrzeczniony – ocenia Sokołowski.
Autor książki przypomniał również o tym, że już dawno temu PiS przygotowywał się do tego, by ograniczyć demokrację w Polsce.
– To jest niezwykle ważne, a zostało zapomniane. W roku 2010, tuż przed katastrofą smoleńską, PiS zaproponował swój projekt konstytucji. Wiemy, że PiS był wtedy w opozycji i ten projekt nie miał szans przejścia przez Sejm, bo nie zebrałaby się większość, która przegłosowałaby zmiany w konstytucji, ale ten projekt wprowadzał wprost państwo autorytarne. Prezydent Lech Kaczyński jeszcze żył, zbliżały się wybory prezydenckie i oni liczyli, że on wygra drugą kadencję i zaproponowali projekt, który gdyby wszedł w życie, to Lech Kaczyński miałby nieograniczoną władzę. I to do dzisiaj wisi w internecie. To był ich oficjalny dokument – mówi Adam Sokołowski.