
Można by więc spytać: dlaczego akurat w tam, w Bundoli, ma powstać szkoła i czy przypadkiem nie będzie tak, że budynek powstanie, a potem z edukacji nici? Pani Anna wierzy, że wszystko się powiedzie. Głównie dlatego, że Bundoli nie zostało wybrane przypadkowo, a nasza bohaterka ma duże wsparcie ze strony księdza, który przebywa tam na misji. – To nie jest ksiądz, który zobaczył inicjatywę i porwał się na nią ot tak. Poznałam go, zbudował w Ghanie już jedną szkołę, która pozostaje pod jego opieką, mieszka 40 km od naszej wioski. Na dodatek ma swoich edukacyjnych wolontariuszy, którzy będą nauczać. Ksiądz doskonale też zna wioskę i jej mieszkańców – podkreśla Anna Goworowska.
Z misjonarzem współpracuje właśnie Fundacja Dzieci Afryki i to dzięki temu plan zbudowania szkoły ma bardzo duże szanse powodzenia. Robert Noga, prezes Fundacji Dzieci Afryki, który uczestniczył w rozmowach z mieszkańcami wioski, opowiada: – Nie wybraliśmy tej wioski przypadkowo. Polecił nam ją misjonarz, z którym tam współpracujemy. Mówił, że w Bundoli mieszkają ludzie sprawiedliwi i uczciwi. Gdy powiedzieliśmy o tym starszyźnie wioski, spotkaliśmy się z aprobatą – wspomina Noga. Wówczas przedstawiciele Fundacji ustalili z mieszkańcami, że szkoła powstanie, jeśli tylko wioska udostępni budowlańcom i pani Annie miejsca do spania i jedzenie. Przy czym "budowniczy" to także Ghańczycy, tyle że z okolicznych miast.
Kwota potrzebna na spełnienie marzeń mieszkańców z pozoru nie wydaje się wysoka: 5 tysięcy euro. Ale jej zebranie wcale nie jest proste. – Ludzie mówią: a, dwa, trzy dni i będzie. A wcale tak nie jest. Szczególnie, że nic nie wydaję na promowanie akcji, robię to swoimi siłami. Każda złotówka, która do nas wpływa, zostanie wykorzystana na budowę szkoły – zapewnia Anna Goworowska.
A co, jeśli nie uda się zebrać więcej niż 5 tysięcy euro? Anna Goworowska zapewnia, że projektu nie porzuci. – Wtedy sama będę zbierać środki na książki, zeszyty, sama je kupię – deklaruje inicjatorka akcji. Szkoła, w podstawowym założeniu, ma mieć 3 klasy. W samej Bundoli jest około 70 dzieci. Ale nasza rozmówczyni podkreśla, że do tej szkoły mogą też uczęszczać dzieci z sąsiedniej wioski – wówczas uczniów byłoby około setki. Goworowska nie wyklucza dobudowania kolejnych 3 klas, jeśli projekt się powiedzie. – A musi się udać! – zaznacza.
Ludzi takich jak pani Anna i członkowie Fundacji, nie jest w Polsce wiele. Do Dzieci Afryki zgłasza się kilkanaście osób rocznie, góra 20, zostaje kilka. – Osoby, które zgłaszają się do wolontariatu, są w różnym wieku. Przychodzą i studenci, i emeryci, a także osoby w średnim wieku – mówi nam Robert Noga. Biznesmeni chcą pomagać rzadko. Nasz rozmówca podkreśla, że jednak nie każda osoba na stałe zostaje w Fundacji. – Zanim kogoś wyślemy, proponujemy, by popracował z nami w Polsce – podkreśla Noga. W ten sposób widać, czy ktoś jest szczerze zaangażowany i czy nie ma słomianego zapału.
Przelew na konto NAWET DROBNEJ KWOTY. W tytule dodaj również swój adres mailowy! W podziękowaniu za Twój wkład postaram się wraz z dziećmi w Ghanie własnoręcznie przygotować kartkę pocztową – Anna Goworkowska. Fundacja DZIECI AFRYKI 08 2490 0005 0000 4600 6959 6230 tytuł: "G1 - Budowa szkoły w Ghanie"