Leżysz na łóżku, patrzysz w sufit i nic ci się nie chce – tak dla wielu osób wygląda bezrobocie. I choć powinni szukać pracy, to czasem nic nie potrafi ich do tego zmotywować. – System wartości tych osób leci na łeb na szyję – mówi Ryszard Jabłoński ze stowarzyszenia bezrobotnych.
Trzydziestoletni Bogdan jest hydraulikiem. Przez ponad miesiąc nie mógł jednak pracować, bo upadł i złamał rękę. Jak mówi, była to najdłuższa, a zarazem najtrudniejsza przerwa od pracy w całym jego życiu. – Gdybym miał tak siedzieć przez cały czas, to chyba bym zwariował – wspomina Bogdan. – Człowiek musi pracować i to najlepiej od 8 do 16.00. Jak masz cały dzień wolny, to najlepsze, co możesz zrobić, to jeść i spać – wspomina hydraulik, który zaledwie po miesiącu bez pracy, stracił motywację do robienia czegokolwiek.
Ludziom, którzy spędzają całe dnie w firmie, wydaje się często, że przydałoby im się trochę przerwy od pracy. Jak pokazuje przykład Bogdana, szybko można stracić nie tylko motywację do jakiejkolwiek aktywności, ale także poczucie czasu. – Zdarzało się, że budziłem się o drugiej w nocy, posiedziałem do piątej przy komputerze, a o piątej znowu się kładłem. Później oczywiście spałem do trzynastej – mówi Bogdan, który cieszy się, że wrócił już do pracy.
– To kwestia zaniżonych wartości – tłumaczy Ryszard Jabłoński. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Bezrobotnych przyznaje, że sposób widzenia świata po utracie pracy radykalnie się zmienia. Z zależności od stabilności psychicznej danej osoby, spadek motywacji do czegokolwiek może nastąpić już po trzech miesiącach do pół roku. – System wartości tych osób leci na łeb na szyję. Osoba, która nic nie robi, traci z oczu wszelkie pozytywne strony życia – mówi ekspert.
Wstaję, by zjeść
Choć często narzekamy, że musimy codziennie zrywać się do pracy, tak naprawdę powinniśmy to doceniać. Praca nadaje naszemu życiu nie tylko sens, ale i pewien rytm. O ile Bogdan nie pracował zaledwie przez miesiąc i wiedział, że praca na niego czeka, to i tak po kilku dniach przestał doceniać swój czas wolny, bo miał go po prostu za dużo. Oglądał telewizję, przeglądał internet i jak wyznaje, coraz częściej sięgał po alkohol.
Te symptomy pokrywają się z tymi, które występują u osób, które mogą wykonywać pracę, lecz nie mogą jej znaleźć. Jednakże skala tych dolegliwości jest zdecydowanie większa. – Osoba bezrobotna myśli przede wszystkim o tym, aby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Poszukiwanie pracy jest dla nich na zdecydowanie dalszym planie – mówi Ryszard Jabłoński. Osoba bezrobotna jest ukierunkowana na doraźne zdobycie pieniędzy, a nie na wyjście z tej trudnej sytuacji. – Między innymi to sprawia, że ludzie bez pracy wolą czasem iść pozbierać puszki, niż znaleźć lepiej płatną pracę – mówi ekspert. W dłuższej perspektywie osoby bezrobotne coraz częściej zaczynają sięgać po alkohol.
Szef stowarzyszenia bezrobotnych wspomina też opowieści ludzi, którzy z powodu braku pracy próbują wyznaczać sobie "pseudocele", które mają być lekarstwem na ich problemy i nadmiar czasu. – Zniechęcony do swojego życia bezrobotny kręci się nieraz po ulicach, spaceruje, nie wiedząc czasem dokąd dojdzie. Inni zaś wyznaczają sobie punkty na mieście, a gdy dojdą tam gdzie zaplanowali, to zaczynają kombinować co dalej. Są z nimi tylko dwaj towarzysze. Strach i lęk przed rzeczywistością – mówi Ryszard Jabłoński.
Mogłoby się wydawać, że to przede wszystkim rodzina jest w stanie pomóc osobie bezrobotnej, aby ta zaczęła walczyć o swoje życie. Początkiem tej walki powinno być właśnie znalezienie pracy. Jak mówi Ryszard Jabłoński, efekt takiej pomocy może być całkowicie odwrotny od zamierzonego. – Taka osoba odczuwa ogromny wstyd przed rodziną właśnie z tego powodu, że nie ma pracy – zauważa szew stowarzyszenia bezrobotnych.
Osoba, która od dłuższego czasu nie ma pracy, nie jest w stanie sama poradzić sobie ze swoim problemem. – Rodzina w niczym nie pomoże. Tu potrzebny jest specjalista, taki jak doradca zawodowy lub psycholog. Tylko taka osoba wie, do czego dąży osoba bezrobotna i może pomóc mu zmienić obecną sytuację. To jest trochę tak jak w przysłowiu "Syty głodnego nie zrozumie" – mówi Ryszard Jabłoński.
Zdaniem specjalisty, ogromną rolę w wychodzeniu z bezrobocia mają wszelkiego rodzaju szkolenia w urzędach pracy. – Z takiej terapii wychodzi się jako zupełnie nowy człowiek. Widziałem takie osoby i wiem, że osoby, które kończą te szkolenia są na tyle zmotywowane, że są w stanie od razu znaleźć nowego pracodawcę – przekonuje szef stowarzyszenia bezrobotnych.