Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Polityk Trzeciej Drogi został zapytany o to, co po wygranych przez opozycję wyborach powinien zrobić prezydent Andrzej Duda i jaką, jego zdaniem, podejmie decyzję. Kamiński nie ma złudzeń.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Michał Kamiński został kolejny raz wybrany do Senatu, tym razem z listy Trzeciej Drogi. Co ciekawe w przeszłości piastował on stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy też pracował z Andrzejem Dudą, który był podsekretarzem.
Dlatego też Anita Werner w "Faktach po Faktach" zapytała polityka Trzeciej Drogi, co jego zdaniem zrobi teraz prezydent po wygranych przez opozycję wyborach: będzie przeciągał misję sformowania rządu, czy też od razu powierzy ją kandydatowi opozycji na premiera?
– Jak Andrzej Duda ma wątpliwości, to niech poczeka na pierwsze posiedzenie Sejmu, gdzie wybiorą nowego marszałka Sejmu. Wtedy prezydent zobaczy, kto ma większość i będzie musiał uszanować wolę większości lub będzie bawić się w prezydenta – stwierdził Michał Kamiński.
"Będziemy mu te zabawki zabierać"
– Zdanie mam o panu Andrzeju Dudzie takie, że wybierze wariant, którego będzie się mniej bał. Jeśli bardziej się boi Kaczyńskiego, to wybierze dwa tygodnie cyrku. Jeśli posiedzenie Sejmu odbędzie się dopiero 12 listopada – to prezydent udowodni, że bawi się w prezydenta i gra w gierki, by opóźnić posiedzenie Sejmu – uważa senator elekt z Trzeciej Drogi.
Jego zdaniem takie działanie prezydenta miałoby sprawić, że "jego kumple będą mieli więcej czasu na czyszczenie szuflad".
– Co stoi na przeszkodzie, żebyśmy się spotkali za tydzień? Lista posłów i senatorów jest znana, a Duda przedłuża. Trzeba Dudzie powiedzieć, że jest jedna ustawa, której wetować nie może. Jak będzie się bawił w prezydenta, to będziemy mu zabawki zabierać – zadeklarował Kamiński.
Czytaj także:
Niszczarki poszły w ruch
Kamiński zdradził także, jaki los może czekać niedługo Mateusza Morawieckiego. Okazuje się, że koledzy premiera z PiS chcą go obarczyć winą za przegraną w wyborach.
– Na pewno nadszedł koniec Mateusza Morawieckiego jako szefa rządu. I mam wrażenie, takie niejasne, bo to dzisiaj słyszałem przede wszystkim w sejmowych kuluarach, że mówiąc krótko – ostrzą noże koledzy Mateusza Morawieckiego na niego, chyba dużo bardziej niż jego przeciwnicy z opozycji – powiedział polityk Trzeciej Drogi.
– Zdaje się, że w PiS należy znaleźć winnego. Już do nich dotarło, że będą się musieli z władzą pożegnać. No i przecież nie powiedzą, że to ich wina, już na pewno nie powiedzą, że to wina pana prezesa. Więc będzie trzeba znaleźć winnych i to będzie strasznie ciekawa zabawa – stwierdził Kamiński.
Podobną oceną na temat obecnej sytuacji w obozie rządzącym ma były wiceminister obrony w rządzie PO-PSL Tomasz Siemoniak. Polityk w rozmowie z Moniką Olejnik w "Kropce nad i" ujawnił, że ma niepokojące doniesienia ze służb.
– Mam mnóstwo sygnałów z różnych stron, w tym ze służb specjalnych, że niszczarki pracują całe dnie, zaczęły pracować wczoraj. Służby najwyraźniej nie wierzą, że PiS jest w stanie wrócić do władzy po kilku tygodniach. Na pewno to jest taki czas i nowy rząd powinien powstać szybko – stwierdził Siemoniak.
Co po wyborach?
Przypomnijmy, że po wyborach obecna opozycja parlamentarna ma większość mandatów i to ona ma zdolność do stworzenia rządu. Tak jednak nie myśli obecny jeszcze obóz rządzący, który podkreśla, że to on wygrał wybory i będzie szukać możliwości koalicyjnych z innymi ugrupowaniami lub grupami posłów.
Może to być Mateusz Morawiecki, co oznacza kolejne tygodnie farsy związane z nieuzyskaniem wotum zaufania przez PiS. To odwlekłoby w czasie przekazanie władzy i byłoby na rękę partii Kaczyńskiego.
Gdyby jednak prezydent chciał postąpić rozsądnie, mógłby powierzyć misję utworzenia rządu jednemu z liderów opozycji.